Miał dać jej
siłę,
okazał się jej
słabością.
Nie łatwo
jest biec kiedy każdy ruch wypełniony
jest przeszywającym bólem. Nie łatwo
jest kochać kiedy każdy oddech,
każde spojrzenie
w Twoje oczy to nóż wbity prosto w serce.
Dzisiaj miałam pojechać w
odwiedziny do mojego kochanego, rodzinnego Szymanówka. Niestety nie było mi to
dane. Od samego rana czułam niepokojące
mnie skurcze. Chwyciłam za telefon i zadzwoniłam po pogotowie, które od razu
zabrało mnie na oddział ginekologii. Miałam nadzieję, że to nie będzie nic
poważnego i w miarę szybko mnie stąd wypuszczą.
Lekarze zrobili mi mnóstwo
badań. Byłam cholernie zmęczona. Przez
tan cały czas przewozili mnie z jednego miejsca na drugie. Nie powiem… Było to
strasznie niekomfortowe. Nigdy nie miałam okazji przebywać w szpitalu. No
chyba, że z wizytą u babci i pomijając ten epizod w Londynie.
- Witam. Nazywam się Witold
Woźnicki i będę pani lekarzem prowadzącym.- facet w średnim wieku. Dość miły (
z wyrazu twarzy), szatyn w okularach. Pierwsze wrażenie było dobre, do czasu
gdy nie powiedział mi o tym, że muszę zostać na dłużej.
- Ale jak to ?? Panie doktorze,
nie da się z tym nic zrobić??- uśmiechnęłam się zalotnie w stronę mojego
lekarza i zatrzepotałam rzęsami
- Niestety, ale nie. – odparł
stanowczo
- W takim razie co mi jest, że
musicie mnie tu na siłę zatrzymywać?? Ja nie naprawdę świetnie czuję- przekonywałam
go – Proszę zobaczyć.- wstałam z łóżka- tryskam zdrowiem
- Ale co pani robi? Proszę się
natychmiast położyć.- Rozkazał i przykrył mnie po same uszy szpitalną kołdrą
- To niech mi pan wreszcie
powie o co chodzi?- spytałam lekko poirytowana
- Sprawa jest dość delikatna.
No więc,… Pani Maju. Pani ciąża jest zagrożona.
- CO!???- byłam w szoku. Byłam
w strasznym szoku. Jak to jest zagrożona!?
- Musi pani zostać jeszcze na
obserwacji i na siebie bardzo uważać. Nie chcę panią straszyć, ale może już
pani zacząć zbierać pieniądze na operację, bo bez niej raczej się nie obędzie.
Aktualnie to pani 8 tydzień. Nic pani przez ten czas nie czuła?? Żadnych
wymiotów, bólów głowy, brzucha? Obrzmienia?
- No właśnie nic. Nie miałam
żadnych podstaw do tego by sądzić, że jestem w ciąży .Co jest z moim
dzieckiem??- mówiłam prawie przez łzy
-Mamy przypuszczenia, że może
ono urodzić się z wadą serca. Ciążę trzeba zacząć podtrzymywać, ale to wiąże
się z operacją. Proszę się przygotować na każdą ewentualność.
Lekarz wyszedł. Pozostawił mnie
taką samą sobie! Co ja teraz zrobię! Nie mam pieniędzy. Moi rodzice też na nich
nie śpią. Jedyną moją, a raczej mojego dziecka deską ratunku jest Lewy. On ma
kasę. Ale jak to będzie wyglądało….. KURWA MAĆ!!! Dlaczego to spotyka właśnie
mnie!? Jak ja mam z tego wybrnąć!? Mam 19 lat! Nie myślałam o tym, że w tym
wieku zajdę w ciążę, a już na pewno nie o tym, że są nikłe szanse na to, że
moje dziecko przeżyje.
Nie zastanawiałam się nad tym
wszystkim zbyt długo. Teraz liczyło się tylko i wyłącznie dobro mojego
maleństwa. Jeżeli ono przeżyje będę musiała jakoś udźwignąć ciężar tych wszystkich
obowiązków, jakie na mnie spadną. Niech sobie Robert myśli o mnie co chce, ale
jego kasa może się wreszcie na coś przydać.
~~II~~
Siedziałem w domu. Było dosyć
spokojnie. Słońce świeciło od samego rana i wyciągnęło mnie z łóżka na poranny
jogging. Wróciłem do domu, wziąłem relaksacyjny prysznic i położyłem się z
piwem przed telewizorem. Od czasu gdy w domu nie ma Mai zaczęła mi doskwierać
pustka w sercu. Szczerze mówiąc miałem mnóstwo czasu do przemyśleń. Może i Reus
miał racje? Może ja rzeczywiście jestem nic nie wartym kretynem, który poza
wyrządzaniem krzywdy najbliższym nie
potrafi nic więcej zdziałać? Może Maja na mnie nie zasługuje? A może ja ją
jednak kochałem i kocham, tylko to wszystko za szybko się potoczyło??
Nad tym ostatnim pytaniem myślę
chyba najwięcej. Kładę się spać do pustego łóżka i w pustym się budzę. Jedyne
do czego się mogę przytulić to poduszka, a pocałować mogę klamkę u drzwi Mario.
Goetze całymi dniami przebywa z Angelą u jakiś specjalistów. Chce żeby ich
dziecko urodziło się w stu procentach zdrowe. Nie dziwię mu się. W marcu
zostanie szczęśliwym tatusiem, a ja będę siedział na chacie i pierdział w fotel
jak Ferdek Kiepski patrząc w sufit.
Nie powiem. Załamałem się.
Brakuje mi kobiecej ręki. Brakuje mi
Mai. Nigdy jej tego nie powiedziałem, ale chyba kocham tą dziewczynę.
Zmartwiłem się wiadomością od Szczęsnego. Zabolało mnie jej odejście. Ale ze
mnie pajac. Ludzie pociągają mną za sznurki, a ja robię to co mi każą. I tak
już sobie spieprzyłem reputacje, więc teraz na zdaniu tłumu nie powinno mi
zależeć.
Z moich głębokich zamyśleń
wyrwał mnie dźwięk telefonu. Gdy spojrzałem na wyświetlacz moja mordka od razu
się ucieszyła. Nie wierzyłem w to co widzę. Majka dzwoni!
,,-
Boże Maju jak ja za tobą tęskniłem! Strasznie mi cię tu brakuje! Dlaczego nie
odbierałaś moich telefonów ??- nie dałem jej dojść do słowa. Zacząłem ją
obsypywać pytaniami
-
Robert musisz mi pomóc..- ledwo co wypowiedziała te słowa. Słuchać było ciche
pochlipywanie
-
Skarbie co się stało??- zmartwiłem się, na tyle, że zacząłem się o nią bać
-
To nie jest rozmowa na telefon. Musisz przyjechać do Polski. Zrób to jak
najszybciej. Ja jestem w szpitalu.
-
Jak to … w szpi.. w szpitalu????- spytałem zaskoczony. Co jej się mogło stać!?
Miała wypadek? O tym mi mówił Wojtek?
-
W Instytucie Matki i Dziecka w Warszawie . Przyjedź błagam. – rozłączyła się”
Nie no to jest jakaś paranoja!
Siedzę sobie na kanapie i rozmyślam o tym czy ją kocham. Tym czasem po tak
długim czasie nie dawania znaku życia dzwoni do mnie i oznajmia mi, że jest w
szpitalu. I to na dodatek w instytucie Matki i Dziecka. Co ona tam do cholery
robi!? Co jej się stało!? Boże! Ale mnie przestraszyła! Co ja mam teraz
robić.?? W sumie jak na razie mam tylko okres przygotowawczy, więc mogę się
wyrwać z Monachium.
Złapałem za laptop i szybko
zabukowałem sobie najbliższy lot do Polski. Zadzwoniłem do trenera i
powiedziałem mu o całej zaistniałej sytuacji. W końcu trener też człowiek. Takich
dramatycznych chwil jeszcze nigdy nie przeżywałem. Spakowałem wszystkie
najpotrzebniejsze rzeczy i czekałem aż ten dzień się wreszcie skończy.
Z samego rana zapakowałem bagaż
do taksówki, która zawiozła mnie na Flughafen München, Nordallee
25. Tam szybko przeszedłem przez odprawę i wsiadłem do samolotu. Jakaś kobita
coś zaczęła paplać, żeby się przygotować do startu i takie tam. Miałem
nadzieję, że pomimo wszystko Mai nie jest nic poważnego.
Po
upływie półtorej godziny byłem już na miejscu. Z Okęcia pojechałem taksówką do
tego szpitala.
-
Yyyy..??? Przepraszam panią bardzo- zatrzymałem na korytarzu jakąś
pielęgniarkę- Gdzie tu jest jakaś recepcja??
- Musi
pan przejść prosto i skręcić w prawo.- odpowiedziała
-
Dziękuję bardzo.- minąłem ją i poszedłem w wyznaczonym mi wcześniej kierunku.
Stanąłem przy recepcji i nerwowo czekałam aż ktoś się tam zjawi
- Dzień
dobry. W czym mogę panu pomóc.- niska blondynka przeglądała jakieś papiery i
spoglądając się w moją stronę delikatnie się uśmiechnęłam
-
Znajduje się tutaj moja dziewczyna, znaczy przyjaciółka. Maja Malicka. Gdzie
mogę jej szukać?- grzecznie spytałem
- Sala
numer 218.
-
Dzięki.
Nie
patrząc na nikogo od razu tam wparowałem. Byłem
przekonany, że leży na tej sali sama. W sumie to zanim jeszcze się tu
zjawiłem, miałem nadzieję, że przyszła tu zajmować się jakąś swoją koleżanką,
czy coś. To było bardzo mylne. Leżała po środku przypięta do jakiejś aparatury.
Było mi jej strasznie szkoda.
- Śpi.
Długo na pana oczekiwała.- jej koleżanka z sali zaczęła rozmowę- Maja się nie
chwaliła, że ojcem jej dziecka jest sam Robert Lewandowski
Dziecka
!? Jakiego dziecka!? To Majka jest w ciąży!? To Wojtek chciał mi uświadomić w
smsie?? Po to mnie Maja tu zwołała?? Będę ojcem!? Jezu! Jak ja się cieszę! Może
to dziecko nas zbliży do siebie! Może ja też mam szansę założyć szczęśliwą i
kochającą się rodzinę!
Podszedłem
do niej i pocałowałem ją w czoło. Dupek ze mnie, bo nawet kwiatów jej nie
przyniosłem. Usiadłem na krześle obok łóżka i delikatnie położyłem głowę na jej
brzuchu. Łza szczęścia spłynęłam mi po policzku. Gdy przejechałem dłonią po jej
twarzy otworzyła swoje piękne oczy.
- Cześć
skarbie. Wiem już wszystko. Nawet sobie nie wyobrażasz jaki ja jestem szczęśliwy!
- Nie,
nie… ty o niczym nie masz pojęcia.- nie
zwracała uwagi na to, że ludzie są obok.
Mówiła to co chciała- ty miałeś się o tym dziecku nie dowiedzieć! Ono jest MOJE
! Nie nasze, nie twoje, ale moje!
- Co ty
gadasz?- nie powiem. Zaskoczyła mnie tym totalnie. Nosi w sobie moje dziecko i
nie zamierzała mnie nawet o tym poinformować!?
- Mówię
o tym, że potraktowałeś mnie gorzej niż psa! Zadzwoniłam po ciebie tylko
dlatego, że mały- dotknęła swojego
brzucha- musi mieć zrobioną bardzo kosztowną operację.
- Aha!
Czyli dobro dziecka się dla ciebie nie liczyło od samego początku!? Chcesz
mojej kasy i tyle! Myślałaś, że tak będzie najlepiej dla wszystkich, że w taki
sposób spełnię się jako ojciec i mam spadać!? O nie moja droga! Tak nie będzie!
Zajmę się i tobą i naszym dzieckiem. A pieniądze na operacje nie dam dlatego,
że ty sobie tego życzysz, ale dlatego, że to dziecko jest również moje!-
Wykrzyczałem jej to i wyszedłem z sali, do której zaraz po mnie wszedł lekarz.
Po wykonaniu jakiś kontrolnych badań zjawił się na korytarzu.
- To
pan jest ojcem dziecka pani Malickiej?-
zaczepił mnie
- Tak.
Ja.- zerwałem się z krzesła
- Tymi
krzykami nie pomaga pan swojej partnerce, a raczej działa pan na jej
niekorzyść. Pani
Maja nie powinna się przemęczać do czasu operacji. Miała ona
być zrobiona za miesiąc, ale za drobną opłatą- powiedział mi na ucho- Da się
załatwić najlepszych fachowców za jakiś tydzień. Więc jak będzie?- puścił mi
oczko. Rzygać mi się chciało jak na niego patrzyłem. Cholerny pan doktor od
siedmiu boleści. Za łapówkę wszystko.
-
Pieniądze nie grają roli. Zapłacę każdą sumę za życie mojego dziecka.
- W
takim razie powinniśmy się dogadać. Proszę się do mnie zgłosić za trzy dni.
-
Dopiero za trzy dni!
- Niech
się pan nie stresuje panie Robercie. Wszystko będzie dobrze. Tymczasem może pan
zabrać już swoją partnerkę do domu.
Odszedł
i zostawił mnie samego na korytarzu z mnóstwem pytań i przemyśleń.
~~II~~
- Masz bardzo kochającego
chłopaka. Nawet nie wiesz jak się ucieszył na wieść o dziecku.- tak. To jest
moja koleżanka z sali. Ma na imię Magda. Miła, pomocna i rozgadana dziewczyna,
która codziennie ma jakieś towarzystwo. Przychodzi do niej cała rodzina.
Przynoszą owoce ( na które ja się również załapuję) Jakieś słodycze i soki.
Madzia ma małą córeczkę Kasię i męża Pawła. Jej mała pociecha siada często na
moim łóżku i pokazuje mi swoje prace. Oczywiście wszystkie są przepiękne i
bardzo mi się podobają. Jej rodzina zawsze potrafi mnie rozweselić. Ci ludzie
mają coś w sobie.
- Nie znasz go. Nie wiesz jaki
jest naprawdę. – głupio odpowiedziałam. Tak naprawę to nie spodziewałam się
togo po nim. Nie spodziewałam się tego,
że się ucieszy na wieść o dziecku.
Wydawało mi się, że będzie na mnie wściekły, czy coś. Jego poprzednie
zachowanie zmusiło mnie do tego, by tak myśleć.
- Drogie panie koniec tych
pogaduszek- szanowny pan zawitał na włości- Majuś wypisują cię dzisiaj.
Jedziemy do domu.- oznajmił i czekał aż zacznę się zbierać.
Ja powoli zwlekłam swój wątły
tyłek ze szpitalnego łóżka i wsunęłam nogi w cieplutkie kapciochy znajdujące
się na posadzce. Wygrzebałam wszystkie moje rzeczy z szafeczki koło łóżka i
zaczęłam się ubierać.
- Usiądź. Pomogę ci założyć
buty. Lekarz mówił, że nie możesz się przemęczać. – Lewy posadził mnie z
powrotem na tym skrzeczącym wyrku i odział mi na stopy moje balerinki.
- Do zobaczenia Madziu. Życzę
powodzenia.- pomachałam jej na pożegnanie i z pomocą Lewego wyszłam z
Instytutu.
Pogoda na zewnątrz była
wspaniała. Świeciło słońce, ptaki śpiewały.. Żyć nie umierać. Kochałam tą porę
roku za wszystko! Na parkingu stało mnóstwo samochodów. Starałam się wypatrzeć
tego, do którego zaraz zostanę wsadzona, ale najwidoczniej Robert znów je
zmienił.
- Kupiłeś nowe auto??-
Zapytałam
- Tak. Widzisz tego czarnego
mercedesa.- wskazał palcem na połyskujące się cacko.
- Yhmm…- wymruczałam
- To mój nowy nabytek.
Nie wiem dlaczego on to zrobił.
To auto zawsze mi się podobało. Jak z nim byłam namawiałam go do jego kupna.
Robert miał swoje marzenia i nie chciał
słyszeć o nabyciu samochodu o niższych standardach niż je sobie wymarzył. Ten
wóz akurat nie spełniał jego oczekiwań.
- Jest śliczny- zasiadłam na
honorowym miejscu z przodu i oglądałam wnętrze czarnej fury
- Wiedziałem, że ci się
spodoba. W sumie jest całkiem wygodny.- Usiadł obok mnie i odpalił silnik
Byłam pod wielkim wrażeniem.
Przez cały czas zastanawiałam się jednak po co mu to auto, skoro w jego
garażu stoją trzy razy droższe.
Brunet podwiózł nas pod same drzwi
mojego mieszkania. Wziął mnie na ręce i przeniósł przez próg.
- Dzięki za wszystko.- zaczęłam
się z nim żegnać
- No ty chyba sobie żartujesz.-
prychnął- Jak powiedziałem, że się zajmę i tobą i dzieckiem to tak będzie.
Pójdę tylko zabrać walizki z bagażnika i zaraz do ciebie wracam.
Na tę wieść troszeńkę się
ucieszyłem. Może przy nim będę bardziej bezpieczna? Nie wiem. Już raz z nim
mieszkałam i nie wyszło to nikomu na
dobre. Zobaczymy jak będzie tym razem. Teraz sytuacja się zmieniła, ponieważ
jestem w ciąży. Będę miała humorki, które Lewus będzie musiał znosić.
_______________________________________________________________
Dramaturgia powraca.... :))
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)) Kochane! Pojęłam decyzję! BĘDĘ DODAWAŁA ROZDZIAŁY W ŚRODY I SOBOTY! :* Tak wiem, że cały czas to robię, ale niektórzy pytają się, o to czy dodam w sobotę :)) Więc tak!! Na sto procent ! :** ( chyba, że będzie mało komentarzy :P)
Mogę wam zdradzić, że rozdział 17 pobije wszystkie :)) Z pewnością żadna z was nie spodziewa się tego co się wydarzy :D I o to właśnie chodzi :)) Wtedy opowiadanie nie jest nudne i cały czas coś się dzieje :))\
Kiedyś was podpuściłam i zapytałam czy chcecie aby Maja była z Lewym, czy może z Wojkiem :)
Śmiać mi się teraz chciało, jak po wybryku Roberta, każda z was pisała, że jednak woli Szczęsnego :)) To było takie małe świństwo z mojej strony:) Z góry wszystkich przepraszam i zapraszam w sobotę na kolejny odcinek przygód Mai i Lewego :**
Pozdrawiam Maja :**
Dziewczyno to jest zajebiste!!!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,że nie czytałam poprzednich ale nie mam czasu,teraz mam chwilkę to przeczytałam ale teraz to muszę przeczytać od początku.Prawie się rozbeczałam.Oczywiście,że będę czekać na kolejne
Pozdrawiam i życzę weny :*
Wpadnij też do mnie :D
Jest mi niezmiernie miło, że grono moich czytelniczek się powiększa:-* <3
UsuńDziękuje ci kochana za te słowa ;-) Nie masz mnie za co przepraszać.. Wystarczy, że ze mną będziesz:-D
Pozdrawiam :-* <3
no wreszcie Lewandowski zachował się jak mężczyzna ! On kocha Majke tylko chyba sobie jeszcze tego nie uświadomił.
OdpowiedzUsuńtak sie ciesze ze bd dodawac w srody i soboty ;d
uwielbiam tego bloga <3
Klaudia
Dzięki wielkie:-* <3
UsuńLewy chyba do końca sam nie wiedział co dla niego dobre.. A jednak coś go ruszyło.. Progress jest!
Buziaki:-* <3
No nareszcie, Lewy!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział! <3 Jak ja to uwielbiam!
Czekam na kolejny!
Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://bvbstory.blogspot.com/
Dzięki kochana!
UsuńWpadne, wpadne:-*
Super rozdział! No wreszcie Lewy zachował się jak przystało. Mam nadzieję, że z dzieckiem będzie wszystko w porządku :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jak przystało na mężczyznę... Heheh...
UsuńDzięki za opinię:-*
Świetny rozdział ;) czekam na dalsze ;)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki:-*
UsuńCudowny ;3 W końcu Lewy zajął się Mają :) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuje ślicznie i również gorąco pozdrawiam:-* <3
UsuńKiedy przeczytałam link do bloga "miłości nie zabijesz" wiedziałam, ze Maja będzie z Robertem, ale osobiście wolałabym Wojtka :**
OdpowiedzUsuńBiedna Majka i jej dziecko :(
Fajnie ze strony Roberta, że przyjechał, ale nie może się nią opiekować w Polsce, kiedy on sam ma zobowiązania w klubie, w Monachium.. Jedynym wyjściem jest to, aby ona tam z nim pojechała.
Kiedy przeczytałam "Mogę wam zdradzić, że rozdział 17 pobije wszystkie :)) Z pewnością żadna z was nie spodziewa się tego co się wydarzy :D" Pomyślałam Lewy oświadczy się Majce :P, ale to pewne nie to, więc czekam na kolejny ;**
Pozdrawiam ;**
Pudło skarbie :-D Szczerze mówiąc nawet o tym nie pomyślałam.. Heheh... :-* Ale to by mogło pasować. W końcu będą mieli dziecko <3 Masz niezły ok myślenia kochana :-) Tym razem ci się nie udało :-*
UsuńPozdrawiam :-* <3
Trudno.., ale w sumie ciesze się, że nie trafiłam :) Będę miała więcej czasu na myślenie co tam się może wydarzyć :P
UsuńAlbo niespodziankę :)) Jak się nie domyślisz o co chodzi :D
UsuńBuziaczki kochana! :***
Nie wiem ile jeszcze razy nas zaskoczysz, a przecież zapowiadasz, że kolejny rozdział pobije wszystkie. Cieszę się z tego bardzo, bo po prostu uwielbiam, jak się coś dzieje, jak są różne zawirowania wokół Majki :D. Mam nadzieję, że z jej dzieckiem będzie wszystko dobrze i urodzi się zdrowe. Lewy zrehabilitował się trochę w moich oczach tym, że tak ucieszył się na wiadomość, że to jego dziecko, a także jego troska o Majkę mnie cieszy. Szkoda tylko, że tak późno się na to zebrał. A tak w ogóle to nieźle nas wyrolowałaś :D. Ja po tym, jak Lewy tak strasznie potraktował Majkę także zastanawiałam się, czy nie lepiej byłoby jej z Wojtkiem. A tu Lewy się ogarnął i znowu ich złączyłaś :D. Nie wiem, co wymyśliłaś w tym 17 rozdziale, ale już nie mogę się go doczekać.
OdpowiedzUsuńOjojojojoj.... Namiesza jeszcze nie jeden raz! ;-) To opowiadanie to jedna wielką mieszanka uczuć, przeżyć i emocji :-D Nie mogę nic zdradzić, ale będzie się działo :-*
UsuńBuziaki:-* <3
świetne :d już się nie moge doczekać tego 17 roździału :S
OdpowiedzUsuńTrzeba dotrzymać do soboty :-* <3
UsuńPozdrawiam:-*
Rozdział jest cudowny.
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że z dzieckiem będzie wszystko okey, i że Maja pogodzi się z Lewym na dobre.
czekam na kolejny , nie mogę się już doczekać .
Wszystko wyjaśni się w 17 odcinku. Zapraszam serdecznie i dziękuje za opinię:-*
UsuńBuziaki<3
No jak się cieszę wreszcie Leewy pokazał się od swojej drugiej, lepszej strony . Mam nadzieję, że Majka wybaczy mu ten głupi '' wybryk '' . Myślę, że Lewandowski zrozumiał jaki błąd popełnił .
OdpowiedzUsuńMam również nadzieję że z dzieckiem będzie wszystko w porządku i stworzą szczęśliwa rodzinę . Ciesze się, że rozdziały będę dodawane w soboty . o komentarze Kochana nie musisz się martwić . Ludzie za bardzo lubią twoje opowiadanie aby go nie skomentować .poooooooooooozdrawiam Gaaabi ; *
No zaskoczył, zaskoczył....
UsuńMam nadzieję, że będzie tak jak napisałaś i nic nie stanie mi na przeszkodzie w dodawaniu wam rozdziałów regularnie:-*
Buziaki :-* I tym razem ja czekam na odpowiedź:-*
ale swietny
OdpowiedzUsuńDziękuje;-)
Usuńi czeekam na odpisanie na temat bloga . ; )))
OdpowiedzUsuńKochana moja!:-*
UsuńMam nadzieję, że to przeczytasz:-D
W odcinku 14 pod twoim komentarzem znajduje się moja wypowiedź na ten temat :-) Przestarzałam się trochę, że o tobie zapomniałam, ale wszystko dokładnie sprawdziłam i ta odpowiedź tam jest ;-) Mam nadzieję że tam zajrzysz <3 Jakbyś mogła to napisz mi czy przeczytała, dobrze?? :-*
BUZIAKI:-*:-*
Mam taka cichą nadzieje ze oni wreszcie szczerze porozmawiaja o swoich uczuciach. I ze postanowią zbudowac wszystko od poczatku :)
OdpowiedzUsuńAnn
Być może :) Trzeba wierzyć, że będzie dobrze :D
UsuńPozdrawiam :))
Hej Kochana!! :** rozdział jak zwykle świetny, masz rację dobrze, że coś się dzieje! O to właśnie chodzi i duużo lepiej czyta się takie opowiadania. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, no i co Ty tam jeszcze namieszałaś?? :)) Potrafisz budować napięcie dziewczyno! :)) Kochana, chcę Ci jeszcze serdecznie pogratulować, że dostałaś się do wymarzonej szkoły. Przez kilka dni byłam na wakacjach i nie miałam dostępu do internetu i dopiero dziś nadrobiłam zaległości na Twoim blogu. Gdy przeczytałam notkę pod poprzednim rozdziałem baaardzo się ucieszyłam.! Także jeszcze raz moje gratulacje i życzę sukcesów i samych pogodnych dni w nowej szkole. Ściskam cieplutko i buziaki :))
OdpowiedzUsuńDziękuję skarbie :*** Te słowa wiele dla mnie znaczą :)) Kocham czytać tak miłe komentarze :D Cieszę się, że moje opowiadanie się podoba i da się je czytać :))
UsuńBuziaczki :**
Dobrze że lewy się nią zaopiekował i mam nadzieję,że teraz będzie wszystko ok i że będą razem.Oni pasują do siebie i musi tak być,zresztą Lewy ją przeprosi i mam nadzieje że ona mu wybaczy
OdpowiedzUsuńZobaczymy jak to wszystko się jeszcze potoczy :))
UsuńPozdrawiam <3
No powiem szczerze, a raczej napiszę, że jestem bardzo zdziwiona postawą Lewego. Nie sądziłam, że stać go na takie poświęcenie. Ale to bardzo dobrze, że postanowił pomóc Mai.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że jednak Maja nie ulegnie mu tak szybko, nie zasłużył :D
Genialny rozdział. Jesteś świetną bloggerką. <3
Z niecierpliwością czekam na następny i pozdrawiam :*
,,Genialny rozdział. Jesteś świetną bloggerką. <3" - O matko! :)) Dziękuję ci kochana za te piękne słowa :D Aż mi się łezka w oku zakręciła :))
UsuńKC ! <3 :))
Buziaczki :***
Cześć !
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do LIEBSTER AWARD :)
Szczegóły tutaj: http://ilovelewandowski.blogspot.com/p/to-moja-pierwsza-taka-nagroda.html :)
Wielkie dzięki :**
Usuń