środa, 29 maja 2013

Odcinek piąty :*





,,Mogę mieć świat u stóp, ja nie przypuszczam - ja to wiem,
Mogę mieć takie życie, jaki inni mają sen.”


    Wygląda na to, że wszystko zaczyna mi się powoli od nowa układać. Jestem z Anią, która daje mi pełnię szczęścia i pozwala na dalsze rozwijanie się mojej kariery zawodowej. Poznałem fajną i sympatyczną dziewczynę, z którą mogę w każdej chwili pogadać. Mam wspaniałych przyjaciół od serca, którzy mnie rozumieją i wspierają. Żyć nie umierać. Teraz jestem w trakcie planowania wakacji. Mecz z Andorą zakończył na sezon, więc teraz mam jakieś dwa tygodnie do wykorzystania. Siedzę i przeglądam jakieś ciekawe oferty, ale nic nie wpadło mi w oko. Malediwy, Majorka, Grecja, Włochy….. I nic. Nic co mogłoby zadowolić mnie i moich znajomych.

- Robert??- Ania weszła do pokoju. Zdjęła z moich kolan laptopa i zajęła na nich miejsce- Znalazłeś już coś?
- Właśnie mi przeszkodziłaś w szukaniu. A co byś powiedziała na wakacje w Polsce?? Proponuję słoneczne mazury.
- W Polsce- lekko pokręciła nosem i zeszłą mi z kolan
- No tak. Na przykład Giżycko. Bardzo fajne miejsce. Myślę, że Wojtek byłby zadowolony. Może mógłbym  zadzwonić do Grześka i spytać jego o zdanie. Co ty na to?- Mówiłem w tym momencie o moich dwóch najlepszych kumplach. Wojtek gra ze mną w reprezentacji, a Grzesiek jest piłkarzem ręcznym.
- Jak chcesz. – zabrała ze stołu telefon i weszła do łazienki.

W tym czasie ja sprawdziłem wolne miejsca i wykonałem telefon do kumpli.

- Słucham??- odezwał się Wojtek
- No siema stary? Myślałeś już o wakacjach?
- No jeszcze nie.
- To ja pomyślałem za ciebie. Dzwoniłem już do Grześka, ale on nie może, więc może ty i Sandra pojedziecie z nami?
- A gdzie konkretnie?
- Do Giżycka..
- Spoko. Powiedz tylko kiedy.
- Za dwa dni będzie ok.?
- No dobra. W takim razie ja dzwonię to Sandry. Na razie.
- Cześć.
 
   Tak jak myślałem z Wojtkiem nie było żadnych problemów. On zawsze był  chętny. Wstałem z miejsca i poszedłem do kuchni po coś do picia. Nalałem wody mineralnej do szklanki i zajrzałem do lodówki. Świeciła pustkami. Ania spała dzisiaj do południa, a ja jeszcze nic nie zdążyłem zjeść. Założyłem buty i poszedłem na zakupy.

~~II~~

    Co za nudny dzień! ,Skaczę’ po kanałach i nic. Na jednym jakaś telenowela, na drugim reklamy, na trzecim mango…. Mogłabym tak wymieniać aż do 300, ponieważ więcej ich z Angelą nie posiadamy. Oderwałam na chwilę wzrok od telewizora i wpatrywałam się w szczęśliwą Wolska błądzącą po mieszkaniu.
- EEe!!! Ty tam! Co masz taki świetny humor??- spytałam z wielkim zaciekawieniem. Nie mogłam doczekać się kiedy wreszcie opanuje emocje i usiądzie obok by opowiedzieć mi całą historię.
- Mam dwie wiadomości. Jedną dobrą, a drugą złą.- skrzywiła się i wyraźnie nie wiedziała od czego ma zacząć.
- No dalej mała! Wyduś to z siebie!
- Ok. Pfffff….- odetchnęła- Zacznę od tej dobrej połączonej z tą złą. – parsknęłam śmiechem- Majka wygrałam wyjazd do Niemiec, ale tylko dla siebie. Cebie w nim nie uwzględniono. Przykro mi.
Cholera jasna! Starałyśmy się razem o ten wyjazd. Wysłałyśmy swoje zdjęcia i życiorys. Już tłumaczę o co chodzi. No więc… Zanim jeszcze przyjechałyśmy do Warszawy wzięłyśmy udział w konkursie. Do wygrania był wyjazd do Niemiec, a w tym:
- Wycieczka do Dortmundu na stadion Signal Iduna Park
- Oprowadzanie przez jednego z piłkarzy
- Spędzenie nocy na terenie tego budynku
- Zdjęcia i autografy , oraz koszulka wybranego zawodnika

Po za tym była jeszcze wycieczka do Monachium i Berlina. Bardzo zależało nam na wygraniu tego konkursu. Jesteśmy wielkimi fankami BvB. Angeli się to udało i za dwa dni wyjedzie, a ja zostanę tutaj sama.
- Nie no… Fajnie – uśmiechnęłam się do niej, ale nie mogłam ukryć tego, że jest mi przykro- Bardzo fajnie, że ci się udało. Chodź- pociągnęłam ją za dłoń- zobaczymy co zabierzesz ze sobą w tę podróż.

~~II~~

DWA DNI PÓŹNIEJ

- Trzymaj się i pamiętaj masz do mnie dzwonić !!- krzyknęłam w stronę oddalającej się Angeli. Stałam całkiem sama na Okęciu w Warszawie i przyglądałam się odlotom samolotów. Czekałam aż Angela wsiądzie do jednego z nich i bezpiecznie  pofrunie do Niemiec. W trakcie mojego oczekiwania zaczął wibrować mi telefon w torbie. Spojrzałam za wyświetlacz. Robert?? Ciekawe czego chce ode mnie reprezentant Polski.

- Tak?- odebrałam  nie pewnie
- Maju mam do ciebie nietypowe pytanie?.- usłyszałam dobrze znany mi głos po drugiej stronie
- No słucham cię uważnie.
- Nie zechciałabyś pojechać ze mną i moimi znajomymi na wakacje?- byłam strasznie zdziwiona. Przecież my ledwo się znamy, a on z taką  propozycją mi wyjeżdża. Ucieszyłam się jak głupia.
- Yyyy… No nie wiem. A co na to twoi znajomi?
- Ania mi to zaproponowała. Pojechałabyś na miejsce Sandry Dziwiszek. Kojarzysz może? To jest dziewczyna Wojtka Szczęsnego.
- A kiedy by to miało być?? – byłam przeszczęśliwa
- Dzisiaj.
- Dzisiaj!? Ty chyba żartujesz? Aktualnie jestem na lotnisku.
- Miałaś jakieś inne plany?
- Nie. Dłuższa historia. W takim razie wsiadam w taksówkę i będę się pakowała. Na którą mam być gotowa i gdzie my w ogóle mamy jechać?
- Do Giżycka. Mam nadzieję, że  w trzy godziny się wyrobisz.
- Powinnam zdążyć. Do zobaczenia.
- Przyjedziemy po ciebie.

    Rozłączył się, a ja szybko wsiadłam we wcześniej zamówiony transport i pognałam nim do mojego mieszkania. Nie planowałam tego. Wydawało mi się, że przez ten tydzień wolny od pracy będę siedziała w domu i zajadała się lodami, oglądając jakąś komedię romantyczną. A tu taka niespodzianka. Zdziwiło mnie to. Przecież my się prawie nie znamy, a już jedziemy razem na wakacje. Spotykaliśmy się w barze, byliśmy parę razy na kolacji i tyle. Nic więcej.

    Ocho! Chyba już po mnie przyjechali. Już spakowana poszłam otworzyć drzwi. Stał przed nimi wysoki brunet. To był Wojtek! Wojtek Szczęsny!
- Cześć! Ty pewnie jesteś Maja- uśmiechnął się
- Tak. Miło mi cię poznać.- wyciągnęłam do niego dłoń
- To taka dość zabawna sytuacja. Daj walizki i chodź już, bo się spóźnimy. Wszystko opowiem ci w samochodzie.- zabrał ode mnie bagaże i ruszyliśmy do wyjścia. Wsiadłam do jego luksusowego samochodu i pojechaliśmy. Cel? Giżycko, mam nadzieję.
- Nie porwiesz mnie, prawda?- spytałam, dość głupio
- Nie wiem, nie wiem…- żartował
- Tyle się słyszy o zboczeńcach. A wokół nas same lasy. Nie wiem czy masz szczere intencje. – w ty momencie Wojtek zjechał na pobocze, a moje serce chciało wyskoczyć
- Miałaś racje. To jest ewidentne porwanie, a ja jestem gwałcicielem. Rozbierzesz się sama, czy ja mam to zrobić?- był mega poważny. Patrzył na przerażenie w moich oczach i po chwili parsknął śmiechem- Ty to wzięłaś na poważnie??- Teraz śmiał się jak oszalały
- Panie Szczęsny! Proszę sobie więcej takich żartów nie stroić! Nie są one śmieszne!- zdenerwowałam się jak nigdy
- No już dobrze. Musimy się bliżej poznać, bo nie wytrzymamy ze sobą tygodnia pod jednym dachem i w jednym łóżku.
- Że co proszę?????- zrobiłam oczy jak pięć złotych
- A no tak. Miałem z Toba pogadać i zapomniałem. Sprawa wygląda następująco- wpatrywał się cały czas w jezdnię- Miałem tam jechać z moją dziewczyną, ale wynikło parę ,błędów’ i niestety nie może dziś tu ze mną być. Mamy zamówione dwa pokoje. W jednym Lewy z Anią, a w drugim ty i ja. Damy radę!
- Acha! No to mnie załatwiliście! Mam nadzieję, że się nie pozabijamy. Uprzedzam. Ja strasznie kopię w nocy. Jestem jak piłkarz na boisku, więc jak wstaniesz rano z siniakami to nie miej do mnie pretensji.
- Każdego piłkarza da się wytrenować.
- Co masz na myśli?? – oderwał wzrok od jezdni
- No wiesz….
- UWAŻAJ!! – krzyknęłam widząc jadący prosto na nas samochód- Jak dożyjemy dojazd do Giżycka to pogadamy o tym trenowaniu. Teraz pilnuj drogi. Ja się z chęcią prześpię. Dobranoc.
- Kolorowych snów.- rzucił na odczepnego. Widziałam, że był bardzo zdenerwowany. Prawie spowodował wypadek. Ja nie wiem jak dałam radę się uśpić. Wyszłam z założenia, że jak już nas pozabija, to przynajmniej nie będę musiała na to patrzeć. Ale głupotę teraz palnęłam!
Obudziło mnie delikatne łaskotanie po ramieniu. Pochylony nade mną Wojtek, gładził moją rękę i szeptał do ucha. Otworzyłam oczy i wyciągnęłam się.
- Żyjemy?- spytałam, a stojący obok otwartych drzwi auta Szczęsnego- Lewy miał minę nie do opisania
- Żyjecie, ale o co chodzi?- spojrzał na Wojtka, a mnie na powitanie pocałował w policzek

   Wstałam z miejsca i złapałam za moje walizki. Słyszałam jak Robert awanturował się z Wojtkiem o ten incydent na drodze. Poszłam do recepcji i poprosiłam o kartę do pokoju mojego i szanownego bramkarza Arsenalu. Miła kobieta o imieniu Dorota podała mi ją i życzyła udanego pobytu. Uśmiechnęłam się do niej i poszłam w stronę schodów. Nie mogłam sobie dać rady z wniesieniem walizki na górę. Z pomocą przyszedł mi mój nowy współlokator.
- Daj. Nie będziesz tego dźwigać. Zobacz jaki ze mnie Achilles . Poradzę sobie z tym w zupełności.
- Nie wątpię.-zachichotałam i otworzyłam mu drzwi.- a teraz Achillesie podzielimy się łóżkiem.
- YYYYYY????
- Nie stój jak kołek! Ja śpię po prawo. Ty możesz zająć lewą stronę. Problem jest tylko taki,  że dali nam jedną kołdrę.
- Nie martw się. Nie będę cię obmacywał. Chyba..- to ostatnie powiedział szeptem
- Hahah… Dobra. Coś wymyślimy. – usiadłam wygonie na łóżku i  przyglądałam się poczynaniom Szczęsnego. Chodził po całym pokoju i ewidentnie czegoś poszukiwał.- Coś zgubiłeś?- średnio mnie to interesowało, ale zaczęło się robić nudno. Musiałam zagadać żeby nie siedzieć zbyt długo w ciszy.
- Szukam telefonu. Możesz pożyczyć mi swój. Wpisze numer i zadzwonię??- spytał i tak błagalnie się na mnie spojrzał. Nie miałam serca żeby mu odmówić. Z resztą, kto by odmówił pomocy bramkarzowi Reprezentacji Polski!? Ja nie znam takiej osoby.  Podałam mu do ręki telefon. Zapisał na nim numer do siebie i zadzwonił.
- NO brawo panie Szczęsny! – telefon zadzwonił mu w kieszeni od bluzy. Wyjął go z niej i zaczął się szczerzyć.
- Daj jeszcze na moment twoje cacko. Uprzedzę twoje pytanie. – podniósł rękę – Chciałem zrobić sobie zdjęcie. Będziesz miała moja cieszącą się mordkę na ekranie.
- Spoko. Łap. Ale oddaj za chwilę.
Pierwszy raz pozwoliłam komuś bawić się moim telefonem dłużej niż 10 minut. Wyszłam z pokoju i powędrowałam na zwiedzanie miejsca, w którym się obecnie znajdowałam. W jednym była sauna, w drugim siłownia, a obok przestronny basen. To miejsce było mega wypasione. Już sobie wyobrażam ile mnie to wszystko będzie kosztowało. Ciekawe ile kosztuje tutaj nocleg?? Pójdę się zapytać.
Podeszłam do recepcji i poprosiłam na moment panią Dorotkę.
- Czy mogłabym się dowiedzieć ile kosztuje u państwa nocleg?
- 250 zł. Ma pani w tym pełne wyżywienie i korzystanie ze wszystkich dostępnych atrakcji.
Szeroko otworzyłam usta i stałam tam jak głupia jeszcze przez dobre 5 nim. 250 zł!!! Nie stać mnie na takie luksusy! W co ja się wpakowałam. Mam tu być jeszcze 6 dni! Wyniesie mnie to dokładnie 1500 zł!! Przecież to nawet nie jest cała moja miesięczna pensja.. Majka!! Następnym razem myśl co robisz!
Bez chwili zastanowienia poszłam do pokoju i złapałam za walizkę, której na szczęcie nie zdążyłam jeszcze rozpakować.
- Można wiedzieć co ty robisz?? Znudziłem ci się już??- pytał zdezorientowany Wojtek przeglądający właśnie moje kontakty w telefonie
- Dawaj to- wyrwałam mu go- Wyjeżdżam. – oznajmiłam
- Przeze mnie?- uśmiechnął się
- Nie! Przez to , że nie mam kasy na opłacenie tego luksusu! – usiadłam obok niego na łóżku i zakryłam twarz w dłoniach- Co ja mam teraz zrobić..- lamentowałam
- Nic. Zostać! Skarbie- przytulił mnie- Ja za ciebie już dawno zapłaciłem. Jesteś tu na miejsce mojej dziewczyny. Jakbyś nie przyjechała pewnie oddali by mi te pieniądze, ale nie miałbym za to tak świetnego towarzystwa.
- Nie mów tak.  W ogóle się nie znamy! Nic o mnie nie wiesz. Nie mam zamiaru brać od ciebie kasy.
- I jak pokoik!? Podoba się!?- podczas mojej wymiany zdań z Wojtkiem, do pokoju wpakował nam się Lewy. Był w świetnym nastroju do żartów. Gdy spojrzał na mnie mina mu zbladłą  i momentalnie spoważniał- Co się stało?
- Mówi mi tutaj, że nie ma kasy na opłacenie hotelu. Ja jej na to, że już dawno to zrobiłem. Wytknęła mi, że jej wcale nie znam i nie przyjmie ode mnie tych pieniędzy.- Szczęsny przedstawił Robertowi cały plan wydarzeń.
- Majuś. O nic się nie musisz martwić. Wszystko jest już uregulowane. A jak chcesz być honorowa to oddasz pieniądze Wojtkowi w ratach. I po sprawie.
- No nie wiem. Głupio się będę czuła wiedząc, że jestem na jego utrzymaniu.
- Nie stresuj się  bejbeee… Poradzimy sobie. Oddasz mi w naturze..- uśmiechnął się cwaniacko i oberwał ode mnie w ramię
- Świnia z ciebie!!- krzyknęłam i poszłam do Ani
- Mógłbyś się czasami ugryźć w język. – skwitował Lewy i wyszedł zaraz po mnie
_____________________________________________________________
Dotarłam już do piątego odcinka :) Moim zdaniem taki średni :D Na mazurach więcej się będzie działo :)) 
Mam do was pewną prośbę :) Jeżeli pod tym odcinkiem pojawi się 20 komentarzy ! To w sobotę dodam kolejny rozdział :D Jak dacie radę to będę mega szczęśliwa :)) 
Odniosę się jeszcze do finału LM.. Hm... No jest mi cholernie przykro, że chłopaki nie dali rady i przegrali.. Szczerze mówiąc byłam na to przygotowana. Bayern jest potęgą. Mają za sobą wspaniały sezon. Poza tym zapracowali na ten tytuł i należało im się to jak nikomu innemu :D
Kolejna sprawa. Transfer Lewego do Bawarczyków. Podjął taka decyzję, a nie inną . Cóż! Trzeba to uszanować. Nic się z tym nie zrobi. Szkoda, że wybrał akurat ten klub. Do końca miałam jeszcze nadzieje, że od przyszłego sezonu będzie grał w Chelsea albo w MANU. 
Nie będę już dłużej na ten temat pisała. Każdy ma o nim osobne zdanie, a ja swojego nikomu nie będę narzucała. 
Przemyślcie moją prośbę odnośnie komentarzy :)) 
Pozdrawiam Maja :**

środa, 22 maja 2013

Odcinek czwarty :*





,,A miało być tak pięknie,
swoje trzeba odcierpieć by móc dojść po swoje”



   Kolejny dzień już nastał. Warszawa! Piękna Warszawa, o której kiedyś tyle czasu myślałam. Marzyłam żeby dostać się tu na studia. Marzyłam o tym żeby móc tu mieszkać. Teraz to miasto nie jest mi obce. Można powiedzieć, że przywykłam do tego ciągłego hałasu i ogólnego chaosu jaki  panuje na tutejszych ulicach, a nawet w miejscach pracy. W taki dzień jak dziś, pewnie będzie mnóstwo klientów w barze. Niechętnie otworzyłam i przetarłam oczy, po czym przeciągnęłam się i wstałam z łóżka kierując się prosto w stronę łazienki, która dzisiaj nie była oblegana. Dlaczego? Wczoraj po pracy Angela wybrała sie z nowo poznanymi znajomymi do jakiegoś klubu. Wołała mnie, mówiła żebym poszła z nią, ale było by mi strasznie niezręcznie. W tym gronie nikt, oprócz niej mi nie odpowiadał. Wszyscy byli jacyś tacy przygaszeni….
Odświeżyłam się, ubrałam, zjadłam przepyszne śniadanie i wybrałam się do pracy. Szczerze? Zaczyna mnie irytować ta ciągła rutyna. Mam już tego powoli po dziurki w nosie. Ale skoro się wybrało mieszkanie za 2300 na miesiąc to jakoś je trzeba utrzymać. Samo się nie zarobi, a moi rodzice nie śpią na pieniądzach. U Angeli też się nie przelewa, więc nie pozostaje nam nic innego jak robić i się nie odzywać. Z resztą… Są też plusy tej pracy. Gdybym tutaj nie przyszłą to nie poznałabym Roberta. Coś za coś kochana Maju. Swoje trzeba odcierpieć.

   Tradycyjnie. Szefo przekazuje mi klucze, ja łapę za mop, wycieram podłogę i siadam za barem. Gdy zmęczona padłam na krzesło usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Ani chwili odpoczynku…- powiedziałam sama do siebie i podniosłam głowę do góry- Daniel? A co ty tu robisz? – nie ukrywałam mojego zdziwienia
- Postanowiłem zrobić ci niespodziankę i złożyć ci poranną wizytę w twojej pracy.- uśmiechnął się do mnie. Rzeczywiście było mi bardzo miło widzieć go z samego rana. Nie miałam nic przeciwko temu aby został ze mną dłużej
- Chcesz coś do picia?- spytałam
- Możesz mi zrobić porządną kawę.
- Ok. – odwróciłam się. Przez chwilę zastanawiałam się jak uruchomić expres do kawy. Nie wiem, czy  tak głupia, czy może zaspana, że nie zauważyłam dużego czerwonego pstryczka… W momencie gdy ucieszyłam się z mojego nowego odkrycia odnośnie expresu usłyszałam za sobą ciche chichotanie. Wzięłam do ręki szklankę z wodą i chlusnęłam nią przed siebie .
Załamałam ręce. Klepnęłam się w czoło i przyglądałam się ociekającemu wodą Lewandowskiemu.
- Boże! Strasznie cię przepraszam.- podałam mu ręcznik i sama starałam się go w jakiś sposób osuszyć
- Spoko. Nic się takiego nie stało.- wykręcał się, ale ja widziałam ten grymas na jego twarzy
- Ja naprawdę przepraszam. Zaraz spalę się ze wstydu.- zrobiłam się strasznie czerwona i zupełnie zapomniałam o Danielu- Może ja odkupię ci koszulkę???
- Chyba żartujesz. To tylko woda. Pewnie zaraz wyschnie i po sprawie. Nie musisz się tak denerwować – starał się mnie uspokoić, wychodziło mu to z marnym skutkiem, ale duży plus za chęci
- Jak mam się nie denerwować.  Oblałam wodą Roberta Lewandowskiego
- Maju.. Uspokój się. Co z tego?- nawet nie zauważyłam kiedy Daniel opuścił bar- A kim ja niby jestem?
- Piłkarzem, celebrytą …
- Piłkarzem, ok. Celebrytą!? – parsknął śmiechem- Chyba sobie żartujesz? Nigdy się za niego nie uważałem i nigdy nim nie będę.- z lekka się oburzył
- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam.
- Nie przyszedłem tu po twoje przeprosiny. Przyszedłem żeby ci podziękować.
- Za to, że oblałam cię wodą?- zachichotałam
- Nie. Za to, że mi pomogłaś.- odpowiedział
- Czyli, że pogodziłeś się z narzeczoną?
- Tak. W sumie to też twój sukces.
- Poniekąd. Masz może na coś ochotę?
- To co wczoraj poproszę.

   I znów to samo. Naprzeciwko mnie sam Robert Lewandowski, a ja mogę się nacieszyć jedynie zwykłą rozmową z nim. Co za świat?  Jedni mają takich na co dzień. Żyją z nimi, śpią, całują się… A inni muszą obejść się smakiem. 

    Robert siedział w barze do czasu przyjścia jego narzeczonej. Gdy tylko ta pojawiła się na horyzoncie przestał ze mną gadać, zapłacił za szklankę soku i w objęciach udali się do wyjścia. Masakra. Nie mogłam na to patrzeć. Nigdy nie lubiłam Stachurskiej. Pewnie wszyscy myślą, że tylko i wyłącznie dla tego, że ona jest z Lewym. Można to nazwać zwykłą zazdrością, ale jest jeszcze jeden powód. Moim zdaniem stała się ona zbyt medialna. Gdzie on tam i ona. Ok. Ja rozumiem, że jak są razem to chodzą na jakieś bankiety i bale, ale ona jest wszędzie! Od momentu Euro wszyscy zaczęli mówić o karate tradycyjnym i o wspaniałej Annie Stachurskiej. Wcześniej nikt jej nie znał i nie wiedział jak wygląda. Wielka gwiazdka polskiego show bussinesu.
- Maju ruszaj się… Stoliki same się nie obsłużą.. – z zamyśleń wyrwał mnie mój kolega. Musiałam komiczne wyglądać. Przez cały czas patrzyłam się na drzwi i robiłam dziwne miny.- Ładna ta laska Lewandowskiego nie?? Oj… Jakbym ja taką miał…
- Michał!! Daj sobie  z nią spokój. Co wy żeście się tak na nią uparli… - powiedziałam wzburzona
- Ok. Ok. Już nic nie powiem. Masz na nią alergię czy coś??- spytał
- Nie. I koniec tematu.

~~II~~

    To był cholernie ciężki dzień. Zmęczona wróciłam do domu i odprawiłam Wolską do pracy. Oczywiście zrobiłam sobie obiad, a zaraz po nim zaczęłam się szykować na imprezkę. Dziś w najlepszym warszawskim klubie zaśpiewa Sokół. Bardzo go lubię, dlatego nie mogłam tego przegapić. Dochodziła już 18.00. Weszłam do łazienki i podśpiewując sobie piosenkę WWO- Każdy ponad każdym malowałam rzęsy i starałam się zrobić w miarę równe kreski.
- O tak!- powiedziałam na widok moich idealnie pomalowanych oczu

   Ubrałam różową sukienkę i beżowe szpilki ,po czym zamknęłam drzwi na klucz i wkładając je do małej również beżowej torebeczki, szłam w  stronę klubu.
Zapłaciłam za wejściówkę i usiadłam przy barze, zamawiając moje ukochana whisky z colą i lodem. Czekałam na mojego ukochanego Sokoła, ale oczywiście nie obyło się bez towarzystwa namolnych i pijanych typków.
- Witam ślicznotko…- facet był obleśny. Alkohol mu uszami wychodził. Złapał mnie za udo i nie miał zamiaru puszczać
- Możesz się odczepić i poszukać szczęścia gdzie indziej ?? – spytałam zirytowana
- Ależ skarbie. Przecież jesteś sama. Nie widzę tu żadnego adonisa, który miałby ochotę dotrzymać ci towarzystwa, a tak piękne…
- Jest jeden taki, więc możesz już zmiatać. Chyba, że szukasz guza.
- Nie, nie … spoko. To ja już sobie pójdę. Trzymaj się bejbee..

Nie mogłam uwierzyć. Nie wiem po raz który to mówię, ale to wszystko wydaje mi się jedną wielką bajką.
- Można- spytał
- Pewnie, siadaj.- odpowiedziałam patrząc się w przepiękne oczy Roberta Lewandowskiego
- Nie myślałem, że mogę cię tutaj zobaczyć.
- A co? Myślałeś, że kelnerka nie ma życia prywatnego? – spytałam, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy
- Nie. Nie o to mi chodziło- tłumaczył się- Po prostu ma tu dzisiaj zaśpiewać Sokół i..
- No wiem. Dla niego tu przyszłam- przerwałam mu
- Naprawdę?? Lubisz rap ? Nie spodziewałbym się tego. – nie krył zdziwienia- wiesz. Ledwo cię poznałem. – uśmiechnął się- Bez fartuszka i ściereczki wyglądasz o niebo lepiej. Jak księżniczka.
- hahhahah… Tanie teksty kochaniutki. Może w ramach przeprosin za dzisiejszy incydent postawię ci drinka?- spytałam. W duchu miałam nadzieję, że on zdążył już o wszystkim dawno zapomnieć
- O! Miła propozycja.. Ale nie będziesz za mnie płaciła. Na jednego drinka w miłym towarzystwie mogę sobie pozwolić. A co proponujesz?
- Whisky z colą i lodem.  Pychotka !- delektowałam się moim wspaniałym trunkiem
- ok. Zaufam ci. – zamówił sobie mój ulubiony alkohol i razem czekaliśmy na występ byłego członka zespołu WWO.

   W rytm niektórych piosenek nawet dało się zatańczyć. Robert poprosił mnie na parkiet i jako jedna z nielicznych par kręciliśmy się na małej powierzchni, ponieważ większą jej część zajęli stojący ludzie.
Po udanej zabawie zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy, przeciskając się przez tłum ludzi.
- Wiesz.. Miła z ciebie dziewczyna- puścił mi oczko
- WoW! Dziękuję.- posłałam mu czarujący uśmiech
- Myślę, że świetnie dogadałabyś się z moją narzeczoną. Znamy się krótko, ale wydaje mi się, że macie podobne charaktery.- dodał
- Tak. – zamyśliłam się-  Może i masz racje. Nie kwestionuję tego.
- W takim bądź razie zapraszamy cię jutro na obiad. Patrz- zatrzymaliśmy się- widzisz tą restaurację??
- Yhmm- odparłam
- Jutro o 15.00. Pasuje ci??
- Tak. Powinnam zdążyć. Muszę się tylko zamienić z koleżanką, bo jutro miałam być w pracy na popołudnie.
- Ale nie będzie problemu?? – dopytywał
- Raczej nie. Do zobaczenia. – pożegnałam się z nim i zniknęłam za drzwiami wejścia do mojego wieżowca.

~~II~~

   Krzątałam się rano po kuchni w biegu popijając co trochę gorący czarny napój. Gdy zjadłam śniadanie udałam się do łazienki i umyłam sobie włosy. W trakcie suszenia ich zaczęłam myć zęby i wtedy do łazienki wpakowała mi się Angela.
- Majka? Czy ty myślisz czasami? – spytała szczerząc się od ucha do ucha
- YYYyyyyy…. ??? A o co chodzi?? – Byłam zdezorientowana. Człowiek wstaje rano do pracy i próbuje się wyszykować na tyle, by móc wyjść do ludzi, a jego prace przerywa inny zaspany człowiek, który twierdzi, że ten pierwszy nie używa mózgu.
- Jest sobota skarbie!- poczochrała mnie po moich na wpół wyschniętych włosach
- O matko!- puknęłam się w czoło- no tak. Dzisiaj zmianę ma Ada z Michałem. Zupełnie o tym zapomniałam. Co ten Lewandowski ze mną zrobił!!
- Wskakuj do łóżka księżniczko, bo wypożyczyłam fantastyczny filmik. Możemy go sobie teraz obejrzeć, a później pomogę ci się jakoś ładnie ubrać na ten obiad.
- A skąd wiesz, że ja…
- Błagam cię! Wczoraj jak wróciłaś to przez cały czas gadałaś o tym jak to nie znosisz Stachurskiej, a jutro usiądziesz z nią do obiadu.- naśmiewała się
- Przestań! Nie pamiętam żebym tak mówiła…- próbowałam sobie nieco odświeżyć pamięć. Niestety nic nie przyszło mi do głowy.- A czy ty przypadkiem nie spałaś już??
- Nie. Siedziałam i pisałam z koleżanką. Przy okazji słyszałam co tam mruczysz pod nosem.

   Wolska uruchomiła nasz sprzęt i wślizgując się pod kołdrę opowiadała mi wczorajszy przebieg mojej rozmowy ze MNĄ. Dziwnie to brzmi, ale tak było. Przez cały ten film zastanawiałam się nad tym jak mam się ubrać i jak się zachowywać. Nie miałam pojęcia, że kiedyś jak będę w Warszawie to będę chodziła na obiadki z panem Lewandowskim i jego narzeczoną. Gdyby mnie ktoś wcześniej uprzedził to kupiłabym sobie coś ładnego.

   Po udanym seansie filmowym i krótkim nieco spóźnionym maratonem biegowym, wskoczyłam pod prysznic i zmywałam z siebie cały przelany wcześniej pot. Po odświeżeniu się stanęłam przed moją szafą i razem z Angelą przebierałyśmy moje ciuchy.
- W tym to wiesz gdzie możesz iść?- spytała z podniesioną brwią- Do biura albo na randkę z prezesem jakiejś korporacji.
- Dawaj to.- wyrwałam jej spódniczkę z ręki- Kiedyś się przyda. Jak będę miała iść szukać pracy to odzieję to cudeńko. Z pewnością mnie przyjmą- żartowałam sobie
- Nie wątpię.- odpowiedziała i nadal grzebała w moich rzeczach- O! O! O! Załóż to!- podała mi do ręki kwiecistą  sukienkę
- A nie jest takie zbyt.. no wiesz… No czy nadaje się na zwykły obiad?
- No to pewnie. Zakładaj i nie marudź. – Angela podała mi ciuch i wypchnęła mnie do łazienki. – Wyglądasz cudnie.- skomentowała
- Przestań. Sama nie wiem. Chyba się przebiorę- i zaczęłam majstrować przy suwaku
- Nie ma takiej opcji! Zostajesz w niej i już. A teraz zakładaj obuwie i mykaj na obiadek. Państwo 
Lewandowscy nie mogą na ciebie czekać.

   Wypchnęła mnie z domu. Dosłownie. Nie wiem czy się kogoś spodziewała, ale ja nawet nie zdążyłam założyć butów. Trzymałam je cały czas w dłoni i stałam zszokowana przed naszymi drzwiami. Oparłam się ręką o poręcz i zaczęłam zakładać je na nogi. Gdy byłam już w pełni gotowa wypuściłam przetrzymywane powietrze i ruszyłam w stronę  restauracji. Wchodząc do środka od razu spostrzegłam machającego mi Roberta. Byłam pod ogromnym wrażeniem wystroju wnętrza . Coś mi się wydaje, że wydam tu majątek. Raz nie zawsze. Można sobie pozwolić od czasu do czasu na luksusy.
- Witaj.- Robert wstał z miejsca i pocałował mnie w policzek.- To jest Ania moja narzeczona.
- Ania.- dziewczyna wstała i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Maja.- odwzajemniłam jej gest
- Robert dużo mi o tobie opowiadał. Podobno mamy ze sobą coś wspólnego.- mamrotała
- Mam nadzieję, że mówił same dobre rzeczy. Chociaż w sumie… Chyba za krótko się znamy żeby się oceniać, prawda?- spojrzałam na Roberta.

   Po krótkim czasie zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobiłam zakładając na siebie tę sukienkę. Anka miała na sobie  pomarańczową bluzkę  i taka granatową spódniczkę, a Robert biały t-shirt i jeansy. Wydaje mi się, że przesadziłam.
- Robert mi mówił, że studiujesz  ekonomię??- przerwała mi chwilę przeznaczoną do namysłu
- Tak, tak… Trochę za dużo powiedziane , studiujesz’, bo ja dopiero będę zaczynać.- wysiliłam się na lekki uśmiech
- O! Nie wiedziałam, że jesteś tak młoda.
- A na ile wyglądam?
- Nie wiem. Może tak na 22.- co!? To żeś teraz kobieto dowaliła! Postarzyła mnie o 3 lata!
- Hahahha..- zaczęłam się głośno śmiać, a Lewy zaraz za mną

  Kelner podszedł do nas i złożyliśmy zamówienie. Robert chciał za mnie zapłacić, ale mu nie pozwoliłam. Ledwo go poznałam, a już ma wydawać na mnie kasę? O nie. Ja nie jestem darmozjadem.
Po miłe spędzonym popołudniu w towarzystwie Ani i Roberta zaczęłam swoje ogólne rozważania. Stachurska wcale nie jest taką szują za jaką ją miałam. To jest ogólna nauczka na przyszłość. Nie oceniaj książki po okładce. Zajrzyj do jej środka i zobacz co się w tam kryje. Czasami jej treść nas zaskakuje i pozwala sięgnąć po drugi tom. Tak poznajemy ludzi. Staram się teraz być obiektywna. Wydaje mi się, że byłam po prostu zwykłą napalona fanką, która widziała czubek własnego nosa. A Stachurska?? To naprawdę miła dziewczyna, która kocha Lewego i tyle. Każda, która marzy o byciu z Robertem  chciałaby takiego życia, ale przede wszystkim chciałaby jego! Wiem sama po sobie. Chyba muszę poszukać sobie kogoś na moim poziomie i zacząć myśleć logicznie. Trzeba wrócić na ziemię. Nie mam szans z mistrzynią karate tradycyjnego i muszę się do tego przyznać. 
___________________________________________________________
 Mam nadzieję, że jakoś przetrwałyście tą nudę, którą wam fundowałam w środy :) Ten rozdział wydaje mi się ciekawszy, ale najlepsze właśnie tworzę :D Maja i Robert już się poznali i zostali dobrymi znajomymi :P
Czekam na wasze opinie co do tego odcinka :) Pozdrawiam was serdecznie i zapraszam do zakładki Muzyka :)) Tam znajdziecie moje inspiracje :** Buziaki :* <3 

środa, 15 maja 2013

Odcinek trzeci :*





,,Bring me home in a blinding dream
Through the secrets that I have seen
Wash the sorrow from off my skin
And show me how to be whole again”




   Podeszłam do chłopaków I powiedziałam to co zawsze. Przyznam szczerzę, że ta formułka zaczęła mnie już powoli nudzić. Na dodatek musiałam się szczerzyć do każdego klienta.  Ale taka już była moja robota. Zabrałam ze sobą mój mały notesik zapisywałam zamówienia.
- A może się pani do nas dołączy ?- spytał Wasilewski poruszając przy tym brwiami
- Niestety zabawianie klientów nie należy do moich obowiązków. Spytam jeszcze raz. Czego sobie panowie życzą. – ręce trzęsły mi się jak przy pierwszym pocałunku
- Spokojnie skarbie. – Wasyl położył swoją dłoń na mojej- Nie denerwuj się tak.
- Ale ja się wcale nie denerwuję- uśmiechnęłam się szeroko i co trochę zerkałam w stronę Lewandowskiego
- Poprosimy dla każdego po jednym piwku .- odpowiedział mi Piszczek
- Ok. Już się robi. – odwróciłam się na pięcie i odetchnęłam z ulgą. Nie wiedziałam co mam robić i co  mówić. W pewnym momencie się zacięłam. Ciarki mnie przeszły w momencie gdy Wasyl dotknął mojej 
 dłoni.. Never Ever!!

~~II~~

   Poszedłem z chłopakami na piwko chociaż wcale nie miałem na to ochoty. Zaciągnęli mnie tam niemalże siłą. Weszliśmy do knajpki, w której często przebywamy po meczach. Rozsiedliśmy się i jak to zwykle bywa podeszła do nas dziewczyna złożyć zamówienie. Swoją drogą to pierwszy raz ją tu widzę. Była miła. Pytanie tylko dlaczego? Mogła być miła bo taka jej rola, albo jest taka z natury. Wasyl przez cały czas ja podrywał, a ona zdecydowanie czuła się niekomfortowo. Na dodatek strasznie trzęsły jej się ręce. Nie powiem. Ładna jest, ale Marcin trochę przesadza. Ma żonę i dzieci. Niech się nimi zajmie, a nie kelnerki sobie wyrywa.
- Ej chłopaki… Spójrzcie na tą drugą- kiwnął głową w kierunku dziewczyny za barem
- Wasyl odpuść.- odezwałem się
- Coś ci Lewy nie pasuje!? Wyluzuj się ! To, że pokłóciłeś się z Anią nie znaczy, że musisz wyżywać się na nas.
- Wiecie co? Może ja powinienem już sobie stąd pójść? Co ja tu w ogóle robię ?- pytałem sam siebie. Chłopaki przez cały czas patrzyli się na te dwie młode laski. Ominąłem ich i wyszedłem. Udałem się prosto do hotelu. Tam od razu zadzwoniłem do Ani. Nie wiem po co jej takich głupot naopowiadałem.  Teraz cierpię przez własną głupotę.

~~II~~

    Spojrzałam w stronę chłopaków i dostrzegłam, że nie ma w ich gronie Roberta. Tak bardzo zależało mi na tym żeby zrobić sobie z nim zdjęcie i dostać autograf. W sumie to razem z Angelą nie mogłyśmy narzekać. Miałyśmy zdjęcia reszty chłopaków. Miło się z nimi rozmawiało.
                                                                             ~~II~~                                                                                                                       Dzisiaj idę sama do pracy. Angela ma na popołudnie. Zazdroszczę jej. Może się porządnie wyspać i poleniuchować, a ja już od samego rańca będę biegała ze szmatka i wycierała wszystko po kolei, tak żeby można było się w nich przejrzeć.
- Dzień dobry.- przywitałam się z szefem.
- Witam, witam..
- Maju. Zostawiam ci tutaj klucze. Za godzinkę powinna być Magda. Mówiła, że dzisiaj się spóźni ponieważ miała mieć robione jakieś badania.
- Dobrze. Nie ma żadnego problemu.
- Poradzisz sobie?
- Tak. Myślę , że powinnam dać radę. Tym bardziej, że wczoraj o tej porze nie było zbyt dużego ruchu
- No to powodzenia i do zobaczenia.- Mój szef już się ulotnił z baru, a jak tak już wcześniej zapowiadałam zaczęłam sprzątać. Niespodziewanie w progu baru stanął Robert Lewandowski.
- Można.- spytał niepewnie wychylając głowę zza drzwi
- Pewnie. Proszę sobie usiąść, a ja zaraz do pana podejdę. – odstawiłam na bok mopa i wszystkie niepotrzebne mi już w tym momencie przyrządy i stanęła za barem.- Co podać.- uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie tak wyobrażałam sobie moje spotkanie z Lewandowskim. Myślałam, że będę wtedy ładnie ubrana, a tym czasem wyglądam jak kopciuch.
- Whisky z colą i lodem poproszę.- odpowiedział i oparł głowę o rękę
- Przepraszam, że się tak wtrącam, ale od samego rana alkohol ? Troszeczkę niezdrowo.- byłam strasznie niepewna jego reakcji. Miałam nadzieję, że mnie nie opieprzy.
- Ma pani racje. W takim razie proszę mi nalać soku pomarańczowego.
- Już się robi. Mam do pana takie głupie pytanie..- zmarszczyłam się
- Proszę pytać i się nie krępować.- uśmiechną się, a pode mną nogi się ugięły. Myślałam, że zaraz padnę.
- Czy ja bym mogła zrobić sobie z panem zdjęcie.
- No pewnie. – Wyciągnęłam więc z kieszeni telefon i zrobiłam sobie i jemu cudowne zdjęcie.- Fajny telefon. Też miałem sobie taki kupić.

- O! Doprawdy? Mi tez się bardzo podoba. Nie jest trudny w obsłudze.
- Mogę zobaczyć?- wyciągnął do mnie dłoń i chwycił za telefon. Umknęło mi tylko to, że miałam go na tapecie. Gdy mój telefon się odblokował, ja spaliłam się ze wstydu
- Ykhmmm- odkrząknął i zrobił taką dziwną minę
- Kurcze.. Ale wtopa! Bardzo pana za to przepraszam. No bo ja jestem pana twoją fanką. Nie jakimś tam psycholem czy coś- próbowałam się w jakiś sposób bronić, a on tylko patrzył się na mnie i sączył przez słomkę zamówiony wcześniej sok
- Dobra. Nie tłumacz się. Znaczy.. Niech się pani nie tłumaczy..- i zaczął się śmiać
-spoko. Majka jestem- wyciągnęłam do niego dłoń. On tylko odwzajemnił mój gest i dodał ,, A ja Robert”
- Nie widziałem cię tu wcześniej. W sumie to rzadko tu bywam, ale zawsze pracownicy byli ci sami.
- Nie kojarzysz mnie, ponieważ jestem tu nowa. Przyjechałam na studia i szukałam jakiejś roboty.
- Rozumiem. A co studiujesz ??
- Ekonomię.
- Wow! Musisz być bardzo mądra skoro wybrałaś tak ekstremalny kierunek.
- Ekstremalny ?? E tam.. Ja to po prostu to lubię. I tyle. – naszą jakże ciekawą rozmowę przerwali goście pojawiający się w barze.- przepraszam cię na chwile- powiedziałam do Roberta i poszłam w stronę klientów.
- Nie nudzi cię ta robota? Pewnie wiele napalonych facetów podrywa cię na tanie teksty.
- Lepszej i tak nie znajdę, a każdego da się jakoś spławić. Tak właściwie co ty robisz tutaj o tej porze? Nie macie żadnego treningu czy coś?
- Mamy, ale po południu. A siedzę tutaj. Bo zmagam się z pewnym problemem. Uciekłem od kumpli, bo wiem co oni mają mi na ten temat do powiedzenia.- posmutniał
- Wiesz. Nie będę cię namawiałam, ale jeżeli masz ochotę to mi możesz powiedzieć co cię dręczy. Czasem obcej osobie jest się lepiej wyżalić niż komuś bliskiemu.
- Coś ty. Nie będę cie zanudzał.
- Myślisz, że mnie zanudzisz?? Nie byłabym tego taka pewna. Kiedyś marzyłam o spotkaniu z tobą, a teraz siedzisz tutaj naprzeciwko mnie. Marzenia się spełniają- zachichotałam- Twoje problemy z pewnością nie będą mnie nudziły. Wręcz przeciwnie.
- Hahha… Ale nie wiem, czy mogę ci zaufać. – puścił mi oczko-
- A no… Jak się namyślisz i nabierzesz zaufania to zacznij mówić – Sama nie wierzyłam w to co się w tym momencie dzieje. Gdyby ktoś dwa lata wcześniej powiedział mi, że spotkam Roberta Lewandowskiego, którego będę namawiała do opowiadania o swoich problemach, to wyśmiałabym tę osobę.
- No tak ogólnie to chodzi o moją narzeczoną- od razu się we mnie zagotowało. Nie cierpiałam Anki Stachurskiej. Może dlatego, że była tak blisko niego, a ja mogę sobie nadal o nim pomarzyć… A może też dlatego, że ma co zechce?? Fajnego, przystojnego faceta, kupę kasy i sławę… Niektórzy mają takie luksusy tylko we śnie, a ona na co dzień. – pokłóciliśmy się. Teraz to ja nie wiem jak mam ja przeprosić.- Zrobiło mu się strasznie przykro. Wyglądał na nieźle zdołowanego. Myślałam sobie w duchu ,, Chłopie! Nie przepraszaj jej. Bądź ze mną „, ale przecież mu tak nie powiem, tym bardziej, że wcześniej zaoferowałam mu duchową pomoc. Głupia Majka!
- Kup jej kwiaty i dobre wino. Czasem sama obecność bliskiej osoby wystarcza i jest lepsza od przeprosin. Jeżeli masz jej w kółko powtarzać standardowe słowo , przepraszam’, to lepiej nie mów nic i zwyczajnie ją przytul. W objęciach mężczyzny kobieta czuję się bezpiecznie i cała złość z niej ulatuje.-  wysiliłam się i lekko uśmiechnęłam. Nie wiedziałam, że kiedyś będę pocieszała przytłoczonego Lewego i w dodatku doradzała mu jak ma przeprosić narzeczoną. Boże Święty! Co ja najlepszego zrobiłam.
- I myślisz, że to poskutkuje?? Szczerze mówiąc.. wątpię. Znam się z Anną już 5 lat i wiem o niej wszystko. Nie wiem czy uda mi się tym sposobem ją przeprosić.
- OMG! LEWANDOWSKI!  Idź już stąd i mnie nie denerwuj!- po wypowiedzeniu tych słów zorientowałam się, że mówię je na głos.- sory.. Ale jeżeli ci tak na niej zależy to co tu jeszcze robisz? Już dawno powinieneś przy niej być i błagać o wybaczenie. Bardzo cię przepraszam, ale mam kolejnych gości.- ominęłam go i odbierałam zamówienia. Było mi głupio i przykro.

~~II~~

   Nigdy nie myślałem, że ze swoich prywatnych problemów będę się zwierzał jakiejś nowo poznanej dziewczynie. W dodatku studentce ekonomi, która pracuje jako kelnerka w jednym z moich ulubionych barów. Doradziła mi tak jakby znała mnie całe życie i wiedziała czego w danym momencie potrzebuję. Zachowała się lepiej niż przyjaciółka. I pomyśleć, że to moja fanka, która zamiast swojego chłopaka ma moje zdjęcie na tapecie. Wydawała się bardzo miła. Pierwszy raz zaufałem nowo poznanej osobie. Może to dlatego, że nie widziałem sensu w rozmowie z kumplami?? Wojtek z pewnością powiedziałby żebym odczekał pare dni do czasu aż jej samo przejdzie. Z Grześkiem się nawet nie kontaktowałem. Nie chcę go zanudzać tak błahymi sprawami, a ta kelnerka- Maja- była na wyciągnięcie ręki. Z resztą. Ona jest kobietą i lepiej wie czego one potrzebują .

   Wychodząc z baru poszedłem do kwiaciarni. Kupiłem wielki bukiet żółtych tulipanów i pojechałem do naszego starego mieszkania  w Warszawie. Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi je niska filigranowa, ale za to bardzo wysportowana brunetka.

- Aniu. Strasznie cię za wszystko przepraszam. Wiesz, że nie miałem tego na myśli.  Musisz zrozumieć, że to był taki mały stres przed meczem.- próbowałem się jakoś tłumaczyć. Już wcześniej ułożyłem sobie formułkę, którą wydukałem przy mojej ukochanej. Ona nic się na to nie odezwała tylko wtuliła się we mnie. Kurcze,  ta Maja miała racje… Mogłem nic nie mówić. Wpuściła mnie do środka. Zostałem u niej do rozpoczęcia się treningu. Szkoda, że nie wziąłem numeru od tej kelnerki. Należą jej się ode mnie podziękowania.

~~II~~

- Angelika!!! Nie zgadniesz co się dzisiaj stało- roztrzęsiona Majka wparowała do mieszkania. Nie zdejmując butów usiadła w salonie i rozprostowała nogi na kanapie.
- No nie zgadnę.- odpowiedziała jej właśnie wychodząca z łazienki Wolska, która w tym samym momencie wsmarowywała w dłonie resztki kremu
- Poznałam Roberta Lewandowskiego!!!- zaczęła krzyczeć
- Ale jak to!?- jej współlokatorka była w jeszcze większym szoku od niej.
- No normalnie. Słuchaj. Weszłam do baru i zaczęłam sprzątać. Patrzę, a tam on wychyla się zza drzwi i pyta czy może wejść. No to ja do niego, że tak. Pogadaliśmy chwilę i zrobiłam sobie z nim zdjęcie.
- Pokaż- Angela przerwała jej
Malicka wyciągając z torebki telefon kontynuowała swoją fascynującą opowieść.
- Nie żartuj! Doradziłaś mu!? Majka ! Powariowałaś! Tyle czasu o nim  gadasz, a teraz jak on ma problemy miłosne i może się rozstać z tą szują to ty go do niej pchasz!
- A co miałam mu powiedzieć!? Robercie, zostaw ją! Masz mnie! Ucieknijmy gdzieś na białym rumaku i żyjmy długo i szczęśliwie!? – Malicka uniosła brwi i wpatrywała się w przyjaciółkę oczekując jej reakcji na te słowa.
- No w sumie. – Angela załamała ręce. – Ale nie musiałaś mu wcale doradzać.
- Sama mu to zaproponowałam.
- Dobra. Ja lecę do pracy. Może mi też uda się pogadać z  jakimś piłkarzem.

   Pożegnały się. Angela wyszła z mieszkania, a Maja przyrządzała sobie coś na obiad. Włączyła telewizję i oglądała kanały związane ze sportem. Natrafiła na trening reprezentacji Polski. Z uwagą przyglądała się biegającemu po boisku Lewandowskiemu i rozmarzyła się. Kiedyś widząc go w telewizji układała sobie plan poznania go, a dziś?? Dziś miała z nim zdjęcie na tapecie. Zdjęcie prawdziwie, nie przerobione w poincie. 

Cieszyła się z tego jak jakaś idiotka, ale cóż. Taka już jest. Potrafi śmiać się z siebie i ze wszystkiego co ją otacza.  Nie przejmuję cie publiczną opinia na jej temat. Żyje w swoim świecie. W trakcie poznawania Lewego myślała, że złapała Pana Boga za nogi, ale jak zwykle już zdążyła wszystko spieprzyć. Dała mu tak zwyczajnie odejść. Odejść do jego narzeczonej. Nie starała się nawet go zatrzymywać. Wiedziała, że to i tak nie przyniesie większych efektów, a jej praca nie będzie tak owocna jak w snach.

   W samotności zjadła własnoręcznie przyrządzony obiad i wyszła się przejść. Na dworze była wspaniała pogoda. Słońca nawet na chwile nie znikało. Na niebie, nie przewijała się żadna chmura. Było ono piękne i nieskazitelne. W Mai już emocja zaczęły opadać, do czasu jak przez zamyślenie wpadła w ramiona jakiegoś faceta.
- Uważaj jak leziesz!- oburzyła się. Chłopak wyciągnął w jej stronę dłoń- poradzę sobie!
- To nie ja powinienem uważać, ale nie mam zamiaru się o to sprzeczać. Daniel jestem.- chłopak przywitał się – Może w ramach rekompensaty dasz się zaprosić na kawę??- spytał niepewny reakcji brunetki
- W sumieee…- przeciągała- i tak nie mam nic ciekawego to zrobienia, więc chodźmy.

~~II~~

   Byłam strasznie rozkojarzona. Przez cały czas myślałam tylko i wyłącznie o Lewandowskim. Przez moment poczułam lekkie uderzenie i znalazłam się na chodniku, tak jak kilka dni wcześniej. Wyciągnął do mnie dłoń jakiś młody przystojny osobnik. Był to brunet o zielonych oczach i fantastycznym uśmiechu. Zaprosił mnie na kawkę, a ja nie zamierzałam mu odmawiać. Poszliśmy do kawiarni za rogiem. Usiedliśmy naprzeciwko siebie i popijaliśmy czarny napój zagłębiając się  w opowieści o sobie. Opowiadałam mu wszystko po kolei. Jestem straszną gadułą. Mogłam tak godzinami. Na szczęście chłopak do skrytych nie należał i udało mi się wydobyć z niego troszkę informacji.
- Chodzisz na mecze!? Nie wierzę! – Pytał zdziwiony.- Nigdy bym nie pomyślał, że taką dziewczynę interesują typowo męskie sporty.
-Taką, czyli jaką??- byłam ciekawska
- No, nie wiem- zawstydził się- Ładną, inteligentną, a przede wszystkim kobiecą.- skwitowałam to śmiechem
- Nie trzeba być pasztetem, żeby wiedzieć co to jest spalony….
- Masz racje, ale zazwyczaj na meczach widuje się albo puste laski, albo jak ty to powiedziałaś typowe pasztety. Ostatnio….- i zaczął opowiadać mi historię z meczu Legii i Lecha. Nie miałam tego dość. Lubiłam ten temat. Miałam wtedy dużo do powiedzenia.
- Mam do ciebie jeszcze jedno  drobne pytanie…
- No to pytaj- odpowiedziałam
- Dasz mi swój numer.
- Jasne. Nie ma sprawy.

  Zapisał numer na telefonie i opuścił kawiarnię, żegnając się ze mną całusem w policzek. Bardzo fajny chłopak z tego Daniela. Miły, inteligentny i nienachlany. Nienawidzę facetów, którzy na początku znajomości chcą się całować bądź co gorsza iść do łóżka. Obrzydzają mnie tanie teksty czy łapanie za dupę. Chłopak nie powinien na nic kobiety naciskać. Wszystko powinno zależeć tylko i wyłącznie od niej.

~~II~~

    Pogodziłem się z Ania. Byłem taki szczęśliwy. Na treningu cały czas myślałem o tej kelnerce. Zastanawiałem się kiedy mam tam pójść żeby za wszystko jej podziękować. Miałem nadzieję, że jak wpadnę tam jutro rano z Anią to powinienem ją tam zastać. Wymyślałem już jak jej podziękować. Nic szczególnego nie wpadło mi do głowy, dlatego najzwyczajniej w świecie powiem , dzięki’. Miejmy  nadzieję, że to poskutkuje. Nie jestem najlepszy w te klocki, jeżeli chodzi o inne kobiety. Perfekcyjnie jednak umiem podziękować mojej narzeczonej. Z resztą, nie mogę robić niewiadomo czego żeby Ania nie poczuła się przeze mnie odrzucona. Tylko ją kocham i mam nadzieję, że się to nie zmieni. 
________________________________________________________________________
Mamy już trzeci odcinek. Szczerze? Nie podoba mi się :) Ale nie mnie oceniać jego jakość :) Końcowa ocena należy do was :D Jest mi niezmiernie miło,  że czytacie to opowiadanie i wspieracie mnie w nim :)) Prosiłabym jednak żeby wszystkie zaproszenia na bloga pojawiały się w specjalnie na to przeznaczonej zakładce. Uwierzcie mi, że prędzej ktoś zajrzy tam niż będzie szukał w komentarzach. Wolałabym widzieć pod odcinkami szczere wypowiedzenie się na temat tego co napisałam, niż koment typu < Świetny rozdział ! Zapraszam co mnie ... i link> Proszę was ! Rozpatrzcie pozytywnie moją prośbę :))  


I jeszcze jedno:) Gdybyście mogły  i miały ochotę to wpadajcie na to opowiadanko
http://footballfanfic.blogspot.com/  jest naprawdę świetne.:)) 
Pozdrawiam i przesyłam wam buziaki :*** <3 Do następnego !!