sobota, 29 czerwca 2013

Odcinek trzynasty :*




Uczucia trzeba rodzić, we mnie się tworzy wiele, teraz przy mnie kto inny, kto daje szczęścia wiele.
Dzi
ękuje mój aniele, że czuwasz przy mnie teraz, chociaż charakter słaby, nie raz mnie jeszcze zżera.
Tu nie jedna litera, powie o tym co czuje, o tym co z Tob
ą tworze i co jeszcze zbuduje.
Me my
śli kolorowe, mówią ona jest wiele warta, więc walczę o nią zawsze, jak jeden z 300 spartan.


   Boże drogi! Jaka ja jestem teraz szczęśliwa. Media się od nas odczepiły, a nawet uznały nas za jedną z najładniejszych par w Polskiej piłce. Niemiecka prasa również wypowiedziała się na mój temat. Ku mojemu zdziwieniu były to bardzo pozytywne słowa. Jestem mega zadowolona z tego, że dałam radę i wytrzymałam. MAJA MISTRZ! Oby tak dalej! Musze się pochwalić, że zyskałam nowe motto życiowe, które podpowiedziała mi kiedyś moja kumpela ,, CZŁOWIEKU! ZESRAJ SIĘ, A NIE DAJ SIĘ! „.. Hahahha… Mega!

- Kochanie wróciłem ! Mam dla ciebie niespodziankę.
- Jestem w kuchni!- odkrzyknęłam i cały czas przygotowywałam obiad
- No więc pierwsza to taka, że zabieram cię na obiadek, więc odłóż ten nóż- zabrał mi narzędzie z ręki i wtulił się we mnie
- A ta druga?- wypytywałam
- A ta druga to taka, że jedziesz ze mną do Dortmundu.
- Ale jak to?
- Umówiłem się z Marco, że cię z nim poznam.- uśmiechnął się- Kevin też będzie pewnie zadowolony, a Mario już znasz.
- No tak, ale jak ty to sobie wszystko wyobrażasz? Przecież ja umiem tylko podstawy niemieckiego. Nie dogadam się z nimi.- usiadałam na krzesełku wpatrując się cały czas w ukochanego
- Dasz radę. – przykucnął przy mnie- Ja ci będę wszystko tłumaczył. A z resztą nie jesteś taka beznadziejna z tego niemieckiego. – zaśmiał się
- Bardzo śmieszne! Jeszcze powiem coś czego nie planowałam.
Cały czas uczę się niemieckiego, ale nie jest on jeszcze na tyle perfekcyjny żebym  dawała sobie radę ze zrozumieniem wszystkiego co mówi do mnie rodowity Niemiec. Gdym się zagubiła w mieście to z pewnością bym sobie poradziła, ale że tak….?? No nie wiem.
- A co z Angelą??
- No właśnie. Obiecałem Mario, że ją do niego podrzucimy i że się będziesz nią opiekowała. Wiesz, Goetze chce mieć pewność, że nic jej się nie stanie.
- Ok. To ja do niej zadzwonię- wyjęłam telefon z kieszeni, który Robert od razu wyrwał mi z ręki
- Nie ma mowy.. Teraz nigdzie nie będziesz dzwoniła- zaczął całować mnie w szyję. Miałam na sobie sweterek. Robert odpinał mi go guziczek, po guziczku.
- Co to jest!?- przerwał pieszczony i spojrzał na mój obojczyk
- Ta.. dam! Niespodzianka- uśmiechnęłam się szeroko – Podoba ci się?
- Nie! Skąd ten pomysł na tatuaż!? Zwariowałaś!? Wiesz ile to niesie z sobą konsekwencji?? – wkurzył się niesamowicie. Nie spodziewałam się po nim takiej reakcji.
- I co? Może miałam się jeszcze ciebie o zdanie zapytać!?- spytałam unosząc przy tym jedną brew
- TAK! Nigdy bym się na to nie zgodził!- wrzasnął
- W takim razie nie musisz tego oglądać!- zaczęłam się ubierać- Nawet nie zapytałeś co tam jest napisane!- wybiegłam z mieszkania.
To ja się poświęciłam ( w pewnym sensie) tatuując sobie na moim ciele cytat i pierwszą literkę jego imienia, a ten wyskakuje mi tu z jakimiś konsekwencjami! Niech spada!
- Majka! Majka czekaj!- dogonił mnie i złapał za rękę- Opowiedz mi o  nim. Nie chcę się kłócić- przytulił mnie do siebie, a ja odsłoniłam tatuaż.

- ,,Always believe in your abilities…. R :*”

-On jest dla ciebie głupku.- uderzyłam go z pięści w klatę – Bo ja uwierzyłam w siebie i swoje możliwości. Spełniłam przy tym swoje marzenia. Już na zawsze będę cię miała na swoim ciele. Może i było to troszeczkę nie rozsądne z mojej strony, ale zobacz jak ja cię kocham ! - pocałowałam go w usta
- Wiem myszko, ale ja nie lubię takich dziar. Marco mnie kiedyś namawiał na tatuaż, bo on ma na ręce. Nie zgodziłem się i tobie też bym na to nigdy nie pozwolił , a tu…
- Robert… przestań- przytuliłam go- To moje ciało.
- Moje też.- wyszczerzył się, na co ja parsknęłam śmiechem
- Chodź już do domu. Spakuję się.

~~II~~

       Weszłam z Robertem do przepięknego mieszkania. Lecąc z nim do Dortmundu spodziewałam się luksusów, ale nie aż takich. Wszystko było urządzone z taki pomysłem i gustem. Pewnie pomagała mu w tym Ania. Zabrałam walizki i położyłam je w mojej tymczasowej sypialni. Nie zabalujemy tutaj na dłużej, ponieważ Robert zmienia klub. Przyjechaliśmy tu głównie po to aby się spakować i pożegnać. Znaczy… Zegnać to się będzie Lewy, ja się będę dopiero poznawać … Hhehe..
- Skarbie!- Robert stał na schodach i mnie wołał
- Tak?- wyszłam z sypialni i pokierowałam się w stronę dobiegającego głosu
- Ma do mnie wpaść ekipa przeprowadzkowa.- uśmiechnął się
- YYyyy???? A tak konkretnie ?- przymrużyłam oczy
- Kevin i Marco, bo Mario z Angelą zajmują się swoją.
- Czekaj, bo ja już nic nie rozumiem.- i nie zrozumiesz, bo właśnie do domu wparowała ta ,ekipa’ twojego Robercika
- O! Siema chłopaki. Chodźcie do salonu. Kogoś wam przedstawię.

    Robert przez cały czas mówił do nich po niemiecku, a ja zrozumiałam tylko piąte przez dziesiąte. Siedziałam sobie wygodnie przed telewizorem( oglądając oczywiście programy po niemiecku, bo jakże by inaczej), gdy nagle miejsce obok mnie zajęli dwaj dobrze znani mi (z telewizji) mężczyźni. Jeden wysoki blondyn, a drugi taki śmieszny szatyn. Przedstawili mi się i poszli na górę po pudła.
- Robert- złapałam go za rękę- Mam coś do nich mówić, czy lepiej będzie jak się nie będę odzywała??
-Nie mam pojęcia. Nie testowałem jeszcze twojego niemieckiego, ale mogę to nadrobić- zaczął mnie namiętnie całować.
- NEIN! – położyłam mu palec na ustach- Es gibt keine Möglichkeit.( tł: Nie ma mowy.)- O słyszysz. Chłopaki cię potrzebują.- klepnęłam go w tyłek i poszłam do łazienki.

~~II~~

  Dom był już prawie pusty. Zostało nam jeszcze tylko przeniesienie wszystkich pudeł, ale tym już się zajmie firma, którą wynajął Robert. Przenosimy się, a raczej mój partner się przenosi do Bawarczyków. Nie jestem z tego powodu zachwycona, ale ja mam najmniej do gadania. Podjął decyzję zanim mnie poznał, wiec… co ja mogę?

 b  Koledzy Lewego to naprawdę fajni goście. Miło mi się z nimi ,gadało’. Wprowadzili do tego pustego pomieszczenia nieco humoru i radości. Zaprosili nas nawet na imprezę. Niedaleko domu Marco jest jakiś mały klubik. Jak powszechnie wiadomo, poza stadionem nic w tym Dortmundzie ciekawego nie ma. Nie są dumnymi właścicielami mega, wypasionych klubów, ani tym podobne. No cóż. Możemy się jedynie nacieszyć tym co mamy.
- Skarbie, gotowa już jesteś?? – ocho. Pan Robert Lewandowski zaczyna się niecierpliwić. Nie powiem, bo dużo czasu zajęło mi przygotowanie się na tą imprezę. Nie mogłam znaleźć połowy swoich rzeczy w walizce.
- Tak, tak. Już schodzę. – miałam na nogach niebotycznie wysokie szpilki. Postawiłam jedną nogę na schodach i o mały włos bym się nie przewróciła. Scena ta wyglądała jak z jakiej Bollywoodzkiej produkcji.
- Ślicznie wyglądasz.- powiedział podając mi rękę
- Ty również , Milordzie- oboje się zaśmialiśmy i wsiedliśmy do taksówki.
Na miejsce dojechaliśmy w jakieś 15 minut.  Nie było to daleko, ponieważ Dortmund to małe miasto. Robert zapłacił za podwózkę, a ja podeszłam do jego kolegów.
- Cześć chłopaki.- uśmiechnęłam się
- Witaj- pocałowali mnie w policzek i zaprowadzili do środka.

  Piłkarski przywilej jest taki, że w każdym klubie musisz mieć swoją lożę. Inaczej fani zjedzą cię żywcem, a napalone laski zadrapią na śmierć. Usiedliśmy wygodnie na wielkich kremowych kanapach oczekując przyjścia kelnera. Był nim taki młody przystojny chłopka. Nie powiem, bo było na czym oko zawiesić. Muzyka, jak to muzyka. W każdym sektorze inna. Fanatyków klubowej było najwięcej. Wmieszaliśmy się w tłumy i wywijaliśmy na parkiecie. Podczas tego wieczoru dostrzegłam coś nietypowego w zachowaniu Roberta.
- Możesz mi powiedzieć co ty odwalasz? – opuściłam ręce i spojrzałam w zapite oczy mojego ukochanego
- Tańczę?- spytał
- Nie! Obmacujesz na moich oczach jakąś laskę!- wykrzyczałam mu prosto w twarz i uciekłam stamtąd

   A masz Malicka to czego tak bardzo pragnęłaś. Mogłaś się domyślić. Gdyby był wierny od początku to nie zdradziłby Anki , gdyby był wierny teraz to pozostałby przez cały wieczór z tobą. Dręczyło mnie to wszystko. Nie takiego życia chciałam. Myślałam, że to będzie inaczej wyglądało. Przetrwałam dla niego największe huragany i burze. Utrzymałam się pomimo tych wszystkich obelg rzucanych pod moim adresem i w jedną noc zdałam sobie sprawę z tego, że jak ktoś zranił raz, to zrobi to po raz kolejny. Czuję się beznadziejnie. Tak bardzo skrzywdziłam Anię. Dlaczego aż tak pode się zachowałam?? Dlaczego posunęłam się tak daleko?? . Nie wiem jak mogłam być na tyle głupia, że dałam się mu zbajerować i wciągnąć w to wszystko.
- Majka!
- Wojtek!- I o to co się stało. Wpadłam na niego na ulicy. Jak się później okazało przyjechał  tu po to by pogodzić się z Lewandowskim. Miał świadomość tego, że jesteśmy razem, a i tak chciał utrzymywać z nami kontakt.
- Kiedyś ci obiecałem, że jak wyjedziemy z mazur to nadal się będziemy spotykać.- usiedliśmy na ławce w parku i podjęliśmy rozmowę. Tak bardzo chciałam się w tamtym momencie do niego przytulić.
- Wiem. – popłynęła mi łza – Przepraszam cię za wszystko. Za to co zrobiłam tobie, Ani, Robertowi i jego rodzinie. Mogliby być teraz tacy szczęśliwi, a ja wszystko spieprzyłam.
- Maja uspokój się. To była decyzja twoja i Lewego.
- Wiesz co mnie najbardziej boli? To, że zraniliśmy wszystkich dookoła, a to całe zło powróciło do MNIE i tylko do MNIE ze zdwojoną siłą. Lewy jest taki beztroski. Podrywa sobie teraz jakąś pustą blondynkę w klubie.
- Założę się, że nie jest trzeźwy.
- Pijany jak szpadel.
- Nie przejmuj się nim tym bardziej, że sama nie jesteś w lepszym stanie.- uśmiechnął się
- Zawieziesz mnie do domu?
- Nie. Zawiozę cię do mnie do hotelu, a rano spotkamy się z Robertem.
- Ok. Niech będzie.

  Wojtek wziął mnie pod pachę i zaprowadził do samochodu. Wsiadłam i od razu zasnęłam. Przyjechaliśmy pod wielki budynek. Przetarłam moje zaspane oczy i wysiadałam z samochodu, kierując się w stronę recepcji. Wojtek wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył delikatnie na łóżku i przykrył moje ciało satynową pościelą.
- śpij słońce.- pogłaskał mnie po policzku i ucałował w czoło.
- Co ty robisz?- obruszyłam się
- Zdejmuję ci buty. Chyba nie chcesz spać w szpilkach? -Nie odpowiedziałam, ponieważ odpłynęłam do cudownej krainy Morfeusza.

~~II~~

  Miałem koszmar. Śniło mi się, że wczoraj na imprezie pożegnalnej zdradziłem Maję i znowu moje życie się spieprzyło. Dla pewności szybko otworzyłem oczy i przekręciłem się na bok, by powitać gorącym pocałunkiem moją piękną dziewczynę. Ku mojemu zdziwieniu nie było jej obok. Myślałem, że poszła zrobić mi niespodziankę i szykuje śniadanie. Uśmiechnąłem się sam do siebie, założyłem spodnie i zszedłem na dół. Nie myliłem się. Usłyszałem głośną chrzątaninę dochodzącą z kuchni i szybkim krokiem poszedłem w jej kierunku.
- Cześć ska… A kim ty jesteś?- o kurwa! A jak to nie był sen i ja rzeczywiście zdradziłem Majkę!? Po mojej głowie krążyły bezsensowne pytania, a w mojej kuchni siedziała jakaś paskudna blondyna
- Część kocie!- zrobiła coś w  stylu ,, mmraaauuu’ i zaczęła się do mnie ślinić.
- Możesz mi wytłumaczyć kim jesteś i dlaczego siedzisz w mojej kuchni!? Gdzie jest moja dziewczyna!?- zdenerwowałem się
- Mam na imię Caroline skarbie i jestem byłą dziewczyną Marco. Pamiętasz już??
- O BOŻE!!- stuknąłem się w czoło. No tak. Jak ja się mogłem nie domyślić.
- Wczoraj nie byłeś w stanie na nic konkretnego- puściła do mnie oczko- Miałam nadzieję, że dzisiaj wszystko dokończymy, ale nic mi nie mówiłeś, że masz jakąś dziewczynę.-prychnęła
-Czyli, że my… No wiesz…- plątałem się
- Spokojnie. Nie zdradziłeś swojej laski. Przez całą podróż do domu miałeś zasunięty rozporek.
- Ok. Bogu niech będą dzięki.- złapałem się za głowę i odetchnąłem z ulgą, ale to był dopiero początek moich problemów. Nie miałem pojęcia co się zaraz stanie.
Do domu weszła Maja z ….. Z WOJTKIEM!? A co on tu do cholery robi!? Nieistotne. W każdym bądź razie ten dzień to była pierwsza większa awantura.
- Kto to jest i co ona robi w twoim mieszkaniu!! – Maja wymachiwała nerwowo rękoma
- Skarbie ja ci zaraz wszystko wytłumaczę.
- Wiesz co Lewandowski!? Ty to jednak świnia jesteś! – Wojtek włączył się do rozmowy
- To może ja już sobie pójdę- powiedziała Corolina. Wiedziałem,  że Maja z Wojtkiem nic nie skumali. Odprowadziłem dziewczynę do drzwi i wróciłem do nich
- To nie jest tak, jak oboje myślicie. Ona pomogła mi się dowlecz do mieszkania i tyle.- tłumaczyłem
- Yhm.. Jasne. I co!? Może jeszcze mi powiesz, że siedzieliście sobie do rana i rozmawialiście o pierdołach- Malicka wstała z zajmowanego wcześniej  miejsca i  zaczęła chodzić w te i z powrotem
- Nie, ale my nic nie zrobiliśmy! Przyrzekam…- złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie. 
Odgarnąłem jej włosy z policzka i chciałem pocałować, ale odwróciła się- Maja no..
- Wojtek, mogę u ciebie przenocować- spojrzała na Szczęsnego
- Majka!- krzyknąłem i chciałem ją za wszelką cenę powstrzymać
- Czego! Zostaw mnie ! Nie miałam pojęcia, że mnie też zdradzisz! Widocznie wy wszyscy tak macie! Znajdujecie kobietę, rozkochujecie ją w sobie, a na sam koniec zostawiacie!
- MAJKA!!! Nie zdradziłem cię i nigdy tego nie zrobię!!!!- nie wytrzymałem, nerwy mi puściły. Widać było, że się z lekka przestraszyła mojej reakcji- Przepraszam cię skarbie- przytuliłem ją- Nie chcę cię stracić. Uwierz mi, bo mówię prawdę. Carolin może to potwierdzić.- przekonywałem ją
- Co z tego, że ona mi zacznie coś tłumaczyć, jak ja i tak nic nie zrozumiem!
- To mi zaufaj… Proszę- wtuliła się we mnie. Dotknąłem dłonią jej głowy i czesałem jej długie włosy palcami-Jest ok.??.- pocałowałem ją w czoło. Zabrała swoje rzeczy i poszła bez słowa do sypialni. Zostałem sam z Wojtkiem.
- Chcesz czegoś dobrego do picia?- spytałem
- Dawaj.

   Było w tym wszystkim coś nietypowego. Niepokoiło mnie to, że wszyscy nam tak szybko zaczęli wybaczać. W mediach to z nas taka sławna para jak transfer do Barcy Neymara. Anka mnie nienawidzi, ale pomimo wszystko z taka łatwością przyszło jej oddanie mi kluczy. Wojtek był zakochany w Majce. Ba! Nawet byli razem, a teraz siedzi u mnie w ogrodzie i jak gdyby nigdy nic popijamy sobie piwko. Coś czuję, że ta awantura to był początek tornada.
- No i co ? Zamierzasz mi tak zwyczajnie wybaczyć to wszystko?
- A dlaczego nie.- odpowiedział patrząc przed siebie
- A może dlatego, że miałem romans z dziewczyną, w której się kochałeś. A może dlatego, że jestem skończonym idiotą i może dlatego, że nikt nie pozostawił na mnie suchej nitki.?????- popatrzyłem w jego stronę
- Chyba nie myślisz, że przez laskę zerwałbym przyjaźń-prychnął- Było, bo było, ale się skończyło. W morzu jest wiele ryb. Świat nie kończy się na Mai.- wziął łyk piwa. Zaśmiałem się pod nosem. Nie wierzyłem w to co przed chwilą usłyszałem. – No Robert daj spokój. Nie przyjechałem tu po to żeby się kłócić. Sztama- wyciągnął do mnie rękę.
- Sztama!- odwzajemniłem gest i poklepałem go po plecach
- Co na to wszystko twoja matka?
- Ciężki kaliber stary. Jest wściekła. Jakby mogła to powiesiłaby mnie za jaja za to co wywinąłem Ance, a Majkę już oceniła i  nie chce się z nami spotykać. Jak na razie…
Moja sytuacja z rodziną była bardzo nieciekawa, z resztą u Mai też kolorowo nie było.  Na happy end też się nie zapowiadało… Trzeba walczyć do samego końca. Życie mnie wiele nauczyło… Maja przetrwała wszystkie fale kulminacyjne, więc i ja je przetrwam. Zrobię to dla niej, dla siebie, dla nas. Chciałbym, żeby to była ta odpowiednia kobieta. Co prawda jest ode mnie młodsza o 6 lat, ale różnica wieku nie gra roli. Ważne, że się kochamy.
_____________________________________________________________________
Witam was w ten piękny wakacyjny, sobotni poranek :) 
Cieszycie się, że już są Wakacje?? Ja bardzo, ale troszeczkę szkoda mi rozstawać się z moją klasą :/ Chodziliśmy razem do szkoły przez 10 lat :)) Szmat czasu :) Bardzo szybko to zleciało :/
Dobra. Parę słów o rozdziale :) Nudy!!! Tak przysłodziłam początek, że aż mi się niedobrze zrobiło. Końcówka bardziej mi się  podoba, nie wiem jak wam?? odcinek stworzony został w czasie mojego chwilowego braku weny, dlatego nie zachwyca :) Obiecuję poprawę i proszę o rozgrzeszenie :)) 
Wiem, że wolicie parę Maja + Robert :D Cieszy mnie to, ale ja nie przestanę was zaskakiwać. 
Zdradzę tyle, że jeszcze wiele się w ich życiu wydarzy :)) 
Dobra. Nie będę się rozpisywała.. Jestem chora ( tak wiem, paradoks xD Koniec czerwca, a ta pisze, że jest chora ) i ubolewam nad tym bardzo :)) 
Wczoraj  miałam ognisko pożegnalne. Wróciłam do domu z posklejanymi włosami od żywicy i całą brudną kurtką( którą dzisiaj wyrzuciłam) również zapaskudzoną tym świństwem :))
Pechowy ze mnie człowiek :D 
Nie przynudzam już więcej :D Kochane moje!! Czytajcie, komentujcie i chwalcie się swoim początkiem wakacyjnych dni :D
Pozdrawiam Maja :**

środa, 26 czerwca 2013

Odcinek dwunasty :*




Yeah, we’re happy, free, confused and lonely at the same time
It’s miserable and magical, oh yeah
Tonight’s the night when we forget about the deadlines, it’s time

Znasz mnie tak długo. Wiesz o mnie prawie wszystko, ale jednak zabrakło ci odwagi by spojrzeć mi prosto w twarz i powiedzieć : ,, Skarbie, spieprzyłem wiem. Ale czy ja zawsze tego nie robiłem ?? Czego się nie dotknę to spieprzę, więc nie powinnaś być zdziwiona. Przytul się do mnie i poczuj to co czułaś kiedy leżeliśmy razem w jednym łóżku, kiedy spacerowaliśmy, kiedy razem biegaliśmy i się kochaliśmy”. Nie masz odwagi, nawet wykonać jednego głupiego telefonu z tym cholernie męczącym mnie pytaniem : ,, Maja, co u ciebie słychać?”. Tak mnie wkurzają ludzie, którzy spotykają się ze mną codziennie i pytają co u mnie słychać! Przecież ich to wcale nie interesuje! Ale ty nie widziałeś mnie już pełne dwa tygodnie. Tobie wybaczyłabym to pytanie. Tobie i tylko tobie.
- Majka! Wyjdź wreszcie z tego pokoju! – krzyknęła zdenerwowana moim zachowaniem Wolska- Nie możesz całymi dniami siedzieć w pokoju i gapić się w sufit. Musisz wyjść do ludzi.
- Tak! To spójrz przez okno.- pociągnęłam ją za rękaw do mojego pokoju- Widzisz tych wszystkich gapiów, fotoreporterów  i nie wiem jeszcze kogo??? Mam być ich zdobyczą? Nie ma mowy!
- Majka! – Angela usiadła obok mnie na łóżku- wydaje mi się, że czym prędzej się z tym zmierzysz tym lepiej. Nie uważasz??
- Nie!- przykryłam się kołdrą
- O nie kochana! Ja mam ochotę na zakupy. Goetze wyjechał na zgrupowanie kardy, a ty mi będzie towarzyszyła. Mój brzuszek rośnie skarbie, muszę kupić sobie jakieś luźne ciuszki.
- Kiedyś mówiono : ,, Nie pozwolę przy dziecku mówić po niemiecku”- parsknęłam śmiechem
- Nawet nie wiesz jaki Mario jest cudowny..- rozmarzyła się
- Nie chcę tego słuchać!- zakryłam uszy
- Miły, czuły, uprzejmy….
- Lalalallalalala- próbowałam ją zagłuszyć
- Romantyczny, delikatny
- OK.!!!! Pójdę z tobą na te cholerne zakupy!- wrzasnęłam
- Wiedziałam, że to poskutkuje- uśmiechnęła się cwaniacko i dała mi chwilę czasu na ogarnięcie się.

Przed budynkiem nie obyło się oczywiście bez zdjęć, blasku fleszy i durnowatych pytań. Na żadne nie odpowiedziałam. Wyminęłam wszystkich i wsiadłam do taksówki razem z moją ciężarną przyjaciółką. Dojechałyśmy i poszłyśmy buszować po sklepach.
- O! Zobacz tę.- Angela uniosła ku górze morelową bluzeczkę
- Jest śliczna.- uśmiechnęłam się do niej- Będziesz w niej pięknie wyglądała.- rzygać mi się chciało od tego wszystkiego. Miałam dość.
Gdy już miałyśmy wychodzić zajrzałyśmy jeszcze do sklepu z bielizną.
- Angela po co mnie tu ciągniesz- zaczęłam marudzić jak małe dziecko
- Bo musisz sobie kupić coś ładnego- odparła
- Yhmm… I ciekawe komu ja się w tym zaprezentuję, skoro wszyscy mnie olali.- złapałam się pod boki
- Jesteś pewna, że wszyscy.??
- Tak. Chodź już, bo nogi mnie zaczynają boleć.

~~II~~

Zgrupowanie już dawno się zakończyło. Minęły również dwa tygodnie od mojego ,ślubu’ z Anką. Od tego czasu nie miałem również żadnego kontaktu z Mają. A może Wojtek jej wybaczył i są razem? No tak. Zapomniałem powiedzieć, że on również strzelił na mnie focha i się nie  odzywa. Zostałem sam jak palec, dlatego dzisiaj wybrałem się na przejażdżkę do mojej siostruni, która również się na mnie zawiodła.
- Cześć Milenka.- uśmiechnąłem się krzywo- Czy jest jeszcze miejsce dla takiego patałacha jakim jestem, w twoim domu??
- Jest, wejdź.- zaprosiła mnie do środka, co oznacza, że część sukcesu już osiągnąłem. Usiadłem wygodnie na krześle w jadalni i przyglądałem się krążącej po kuchni Milenie- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego jak wszystkich zraniłeś??- Zaczęła rozmowę
- Milena wiem. Ale co ja mam z tym teraz zrobić. Anka nie chce ode mnie żadnych wyjaśnień. Zadzwoniłem do Szczęsnego i mu wszystko opowiedziałem. Gadał coś, że jest już ok., ale kontaktu ze mną nie utrzymuje.
- A ta cała Maja?? Kim ona jest? Była  z wami na wakacjach, prawda?? – wypytywała
- A ta cała Maja była moją najlepszą przyjaciółką. Wydawało mi się, że przyjaźń damsko-męska jest możliwa, ale się pomyliłem. Nie miałem pojęcia, że aż tak zacznie mnie pociągać inna kobieta. Nie zdawałem sobie z tego sprawy. Wszystko stało się właśnie na mazurach.
- No i co z nią??
- Jak to co? Nic. Nie odzywamy się do siebie.
- Powaliło cię! Wykorzystałeś dziewczynę i nawet do niej nie zadzwoniłeś!?- krzyczała
- Hola, hola.. Nie wykorzystywałem nikogo. To była nasza wspólna decyzja. Z tego co mi wiadomo, żeby pójść do łóżka potrzebne są dwie osoby- pokazałem jej na palcach
- Coś mi się nie chce wierzyć w  to, że to ona cię do tego namawiała. Mam podstawy do tego, żeby sądzić, że to ty jesteś całym spirytusem tej akcji.
- Milena! Jakim spirytusem!? O co ci chodzi!? – wzburzyłem się
- O to, że się z nią zabawiałeś, a teraz zostawiłeś na pastwę pismaków. O!- rzuciła mi gazetą w twarz. Zdążyłem przeczytać tylko tytuł ,bo Mila wyrwała mi ją z ręki.
- ,, Kochanka Lewandowskiego. Droga -od kelnerki do łóżka napastnika BvB. „- wyszeptałem- Co to za jakieś brednie są!
- Te brednie kochany są na pierwszych stronach wszystkich brukowców. Wiesz jak ona musi się przez to czuć!?
- A wiesz jak ja się czułem przez te dwa tygodnie! WIESZ!? Ja też mam uczucia i nie jestem z kamienia! – wykrzyczałem jej prosto w twarz. Siadłem za kierownicą mojego nowiutkiego kabrioletu i odjechałem.
Nic mi się już nie układa. Co to za cholerny kanał!? Labirynt bez wyjścia ! Mam dość! Ja nie mogę tak funkcjonować! Wiem, że wszystkich skrzywdziłem, ale dlaczego cała odpowiedzialność za to wszystko leży po mojej stronie!? Dlaczego nikt nie liczy się ze mną!? Co jest do  cholery!?


~~II~~

-Robert!? Co ty tu robisz?- Czytałam książkę i usłyszałam dźwięk dzwonka. Zerwałam się z łóżka i poszłam zobaczyć kto przyszedł. Byłam bardzo zaskoczona odwiedzinami Lewego.
- Musimy pogadać.- Złapał za drzwi- Teraz!- wszedł do środka i rozgościł się- To nie może tak wyglądać! Wszyscy mają do mnie pretensje o to, że cię zostawiłem z tym samą, a moim zdaniem to ty powinnaś zadzwonić i spytać ,, Robert, jak się czujesz? Może do ciebie przyjechać i cię pocieszyć”.
- Yhhmmm… -wymruczałam- Już sobie wyobrażam moje pocieszanie cię. Pewnie skończyłoby się tym co zawsze.
- No i co z tego?- złapał mnie za nadgarstki- Jesteśmy dorośli! Maja! Nie ludzie układają nam życie, a my sami.
- Przestań- wyrwałam mu się- I co? Mam obok tego przejść tak obojętnie i być z tobą?? No to jest chore jakieś.- usiadłam na krześle i zakryłam twarz w dłoniach. Robert podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił.
- Nikt się mnie nie pytał czy byłem z Anką szczęśliwy. Ludzie nałożyli już na nas wyrok. Nie będę bał się kary, jeżeli zostaniesz ze mną do końca niej i o jeden dzień dłużej.- spojrzał mi prosto w oczy, a ja nie miałam pojęcia co mam mu odpowiedzieć. Z jednej strony pragnęłam go i życia z nim, ale z drugiej… No przecież to nie przejdzie!
- Spróbujmy! A nóż, widelec się uda.- uśmiechnął się- Mamy zaproszenie do Dzień Dobry TVN. Skorzystamy z niego i wyjaśnimy wszystko. To by było w formie takiego małego sprostowania.
- Ok. Możemy spróbować i ok. możemy pójść. – przytuliłam się do niego
- No so super. Bądź gotowa jutro o 8.00 bo na  9.00 mamy być na miejscu.- pocałował mnie w policzek i wybiegł z mieszkania.

~~II~~

Nie mam ochoty mówić o tym co działo się na tym głupim spotkaniu, w tym głupim programie, który z wielką uwagą oglądam codziennie rano.  Dzisiaj Dzień Dobry TVN prowadziła Dorota Welman i Marcin Prokop. Uwielbiałam tych ludzi do póki widziałam ich tylko w telewizji. Dzisiejszy dzień był dla mnie istnym koszmarem. Najpierw przyjechał po mnie Lewy i jedliśmy śniadanie, podczas którego zaplamiłam sokiem porzeczkowym moją najładniejszą sukienkę. Po przebraniu się i ogólnej analizie mojego nowego stroju, wsiedliśmy do samochodu i zatrzymaliśmy się pod wielkim budynkiem telewizji TVN. Bałam się tego spotkania i wszystkie moje wcześniejsze obawy się sprawdziły. Oczy tych ludzi były zwrócone tylko i wyłącznie na mnie. Wgapiali się we mnie tak, jakby nigdy na oczy dziewczyny nie widzieli. Może i nie jestem niewiadomo jaką pięknością, ale za brzydala też się  nie uważam, więc zostało tylko jedno rozwiązanie… Gapią się na mnie z pogardą, ponieważ zniszczyłam fantastyczny i bardzo udany związek Roberta. Mądra Majeczka! Z pewnością tak jest! Przejdę więc do meritum sprawy. Usiadłam obok Roberta na bardzo ładnej i wygodnej kanapie, na której rok wcześniej siedziała Ania i wypowiadała się na temat Euro 2012 i ślubu.. Teraz to ja zajęłam jej miejsce i musiałam odpowiadać na bardzo niewygodne pytania. Ta Ewka pytała się  dlaczego to zrobiłam! We mnie już wcześniej zaczęło wrzeć, ale musiałam być opanowana. Lewy odpowiadał na większość tych pytań, ponieważ widział, że jestem strasznie zagubiona i zakłopotana. Złapał mnie za rękę i powiedział takie piękne słowa:,, Niech wszyscy teraz uważnie mnie wysłuchają. Życie piłkarza nie jest łatwe. Tym bardziej jeżeli ten piłkarz ma narzeczoną karateczkę, która również jest zajęta swoim sportem i bardzo się w niego angażuje. Ja nigdy nie miałem nic przeciwko temu, żeby Ania rozwijała swoją pasje, ponieważ  pozwalała mi rozwijać swoją. Wiadomo również, że to ona musiała się dopasowywać do mnie. Ale akurat ta miłość, nie mogła trwać wiecznie. Coś pękło. Ja jestem normalnym człowiekiem takim jak każdy inny i mam prawo do zmian, mam prawo do miłości! Niech mi teraz pan odpowie na jedno drobne pytanie. Czy gdyby pan się zakochał i zatracił w miłości, krzywdziłby pan na siłę drugą osobę??” Wtedy facet mu przerwał i powiedział, że przecież Lewy i tak skrzywdził Ankę, więc nie wie w czym rzecz. Na sam koniec ja zabrałam głos :,, Wszyscy mówią i piszą, że zwykła kelnerka z przydrożnego baru poderwała Roberta Lewandowskiego. Zastanówmy się nad sensem tych słów. Nic nie trwa wiecznie. Każdy potrzebuję zmian. Dążę do tego, że nigdy nie jest tak jak byśmy chcieli żeby było. Nawet jak chcemy zrobić coś dobrze, to i tak wychodzi na odwrót. Ja i Robert jesteśmy szczęśliwi. To nie jest tak, że ja rozpętałam tą aferę na ślubie, bo takie spekulacje się pojawiały. Ja  nie miałam z tym nic wspólnego. „
Byłam i nadal jestem załamana tym wywiadem. Rodzice widzieli to w telewizji. Wydzwaniają do mnie, ale ja nie mam ochoty odbierać. Już wiem jaka mowa im się szykuje :,, Boże Majka coś ty narobiła! Jaki wstyd! Już Szymanówek o tym trąbi!”. A ja się pytam : Co mnie to gówno obchodzi?? Ludzie nigdy się ode mnie nie odczepią. Zawsze będę tą szmatą, która zabrudziła podłogę w willi państwa Lewandowskich. Wszyscy mną gardzą i pomiatają mną. Ja już mam tego po dziurki w nosie.

Och o! Robert właśnie wrócił do domu. Usiał naprzeciwko mnie i wpatruje się w stertę gazet leżącą na stole. Kiedyś chciałam być na pierwszej stronie jakiejś gazety. Chciałam i jestem, na wszystkich możliwych! Moja skromna osoba wywołała skandal na całą Polskę. Super nie?
- Kotek, co jest z tobą?- dosiadł się do mnie i objął mnie swoim ramieniem- Przecież już jest wszystko wyjaśnione.- pocałował mnie w policzek- Ja nie mam zamiaru z tego powodu płakać, a tobie zabraniam czytać te brednie z gazet.
- Jak twoim zdaniem mam się tym wszystkim nie przejmować skoro ludzie oczerniają mnie na każdym kroku.- załączył mi się sygnał syreny strażackiej i zaczęłam operowe wycie
-  Jutro spotykam się z Anią. – spojrzałam  na niego szybko- Zgodziła się na spotkanie i wyjaśnienie tego całego zamieszania.
- Boże! – odetchnęłam- kamień z serca
- Opowiem jej o wszystkim. Sama zapowiedziała, że nie ma zamiaru się ze mną kłócić tylko porozmawiać na spokojnie.
- O której i gdzie się z nią umówiłeś?- zaczął mi ocierać łzy z policzków
- O 12 w naszej ulubionej kawiarni, skarbie.
- Ok. Pójdę się położyć , bo nie najlepiej się czuję.

~~II~~

Nie będę ukrywał. Sytuacja jest tragiczna. Jestem facetem, więc muszę wspierać swoją dziewczynę w trudnych chwilach. Chciałbym by nasze życie wreszcie wyszło na prostą drogę.  Nie mam ochoty wysłuchiwać już tych bredni na swój i Mai temat.
Idę właśnie na spotkanie z Anią. Maja wczoraj bardzo źle się czuła. Dziś rano również nie wyglądała najlepiej, pomimo to musiałem ją zostawić i udać się na umówione spotkanie.
- Część. Długo czekasz?- spytałem siedzącej już przy stoliku Stachurskiej
- Nie. Przyszłam wcześniej  by zebrać wszystkie myśli. –odpowiedziała- Zamówiłam ci kawę. Mam nadzieję, że  nie masz nic przeciwko.
- Nie, nie… Jest ok.- uśmiechnąłem się do niej.
- Dobra Robert. Bez obijania w bawełnę. Zachowałeś się jak ostatni HUJ! I nie powinnam tu przychodzić i się z tobą umawiać.
- Aniu do rzeczy.. poganiałem ją
- Pogrążyłeś mnie przy wszystkich i nigdy ci tego nie wybaczę! Zawsze będziesz dla mnie ostatnim skurwysynem! Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Nie będę wam wchodziła w paradę, ponieważ zabrałam już wszystkie swoje rzeczy od ciebie z mieszkania w Dortmundzie.
- AHA- zaśmiałem się pod nosem- I tyle?
-Przepraszam bardzo! A liczyłeś na coś więcej!? Nie leciałam na twoją kasę i nie będę się teraz do ciebie przymilała mówiąc , Kochanie wybaczam ci. Wróćmy do siebie’.- powiedziała z pogardą
- Czyli, że co? Co teraz ?
- Jak to co? Masz klucze i spieprzaj! Nie chcę cię więcej widzieć na oczy! Ani ciebie , ani tej suki! – zaczęła wrzeszczeć. Zabrałem ze stolika klucze i wyszedłem z restauracji

~~II~~

- SKARBIE!!! Ale mam nowinkę!- Robert wpadł do mieszkania z wielkim bukietem czerwonych róż i w znakomitym humorze
- Co się stało?- zaspana Malicka wyszła na korytarz- O jej! Jakie piękne- zakryła usta z zachwytu
- To dla ciebie myszko! Nasze problemy dobiegają końca!
- AaAaaaaa!!!!- Rzuciła mu się na szyję- Kocham cię !
- Ja ciebie też, proszę- Podał jej kwiaty i opowiadał przebieg dzisiejszej rozmowy
- Szkoda mi jej.. Wiem, że jestem bezczelna i chamska, ale szkoda mi jej. Cieszę się jednak, że nie będzie robiła problemów i oddała ci klucze
- Ja też, a teraz może uczcimy jakoś nasz sukces- poruszał śmiesznie brwiami
- Zboczony Lewandowski myśli jak zawsze tylko o jednym.
- A żebyś wiedziała- wziął brunetkę na ręce i przeniósł przez próg ich sypialni. Niestety miłosne chwile tej pary nie trwały zbyt długo. Gdy już byli w samej bieliźnie do ich pokoju wparowała uradowana Angela!
- UpS! Sorki- wycofała się, a Maja i Lewy opadli na łóżko głośno się śmiejąc
- Wiesz co?? – Lewy oparł łokieć o poduszkę i spojrzał w oczy Mai
- No co?
- Po tym wszystkim nabrałem na ciebie jeszcze większej ochoty, ale nie tutaj.
- A gdzie??- złapał ją za rękę i wepchnął do łazienki
- Tu!- wyszczerzył się i wszedł do kabiny prysznicowej
- Ale ty masz fantazje erotyce kochanie.- odwzajemniła uśmiech’
- A co? Trzeba poszerzać horyzonty. 
_________________________________________________________________
Cześć laseczki:* Mam dzisiaj strasznie zły humor, dlatego rozdział dodaję troszeczkę później niż zwykle :/ Mam takie drobne problemy z samą sobą i czasami nie umiem sobie z nimi poradzić :( Chodzę całymi dniami jak struta i nie mam na nic ochoty :) Przy znajomych staram się utrzymywać jakiś fason, ale nie zawsze mi się to udaje :/ Postaram się nie przekładać moich życiowych problemów na to opowiadanie. Nie będę was nimi obarczała . Muszę sama je udźwignąć:) Pokazać, że jestem silna :D 
Dziękuję wam serdecznie za to, że wierzycie we mnie :)) Było wiele komentarzy typu ,, Dostaniesz się do wymarzonej szkoły", ,, Trzymam za ciebie kciuki"!! Kochane MOJE !!! Uwielbiam was! Dzięki wielkie za te słowa ! One naprawdę mi wiele dały ! KOCHAM WAS!! :*** 
Mam nadzieję, że rozdział się podoba :) 
Czytajcie i komentujcie :)) 
Piszcie również z kim byście chciały widzieć Maję w dalszej przyszłości :))
Toksyczny związek Maja i Lewy, czy raczej ten bardziej normalny z Wojtkiem ;) 
Chętnie się ustosunkuję do waszej opinii :)) 
Gorąco was pozdrawiam i do następnego :)) 

Buziaczki :***Maja