środa, 22 maja 2013

Odcinek czwarty :*





,,A miało być tak pięknie,
swoje trzeba odcierpieć by móc dojść po swoje”



   Kolejny dzień już nastał. Warszawa! Piękna Warszawa, o której kiedyś tyle czasu myślałam. Marzyłam żeby dostać się tu na studia. Marzyłam o tym żeby móc tu mieszkać. Teraz to miasto nie jest mi obce. Można powiedzieć, że przywykłam do tego ciągłego hałasu i ogólnego chaosu jaki  panuje na tutejszych ulicach, a nawet w miejscach pracy. W taki dzień jak dziś, pewnie będzie mnóstwo klientów w barze. Niechętnie otworzyłam i przetarłam oczy, po czym przeciągnęłam się i wstałam z łóżka kierując się prosto w stronę łazienki, która dzisiaj nie była oblegana. Dlaczego? Wczoraj po pracy Angela wybrała sie z nowo poznanymi znajomymi do jakiegoś klubu. Wołała mnie, mówiła żebym poszła z nią, ale było by mi strasznie niezręcznie. W tym gronie nikt, oprócz niej mi nie odpowiadał. Wszyscy byli jacyś tacy przygaszeni….
Odświeżyłam się, ubrałam, zjadłam przepyszne śniadanie i wybrałam się do pracy. Szczerze? Zaczyna mnie irytować ta ciągła rutyna. Mam już tego powoli po dziurki w nosie. Ale skoro się wybrało mieszkanie za 2300 na miesiąc to jakoś je trzeba utrzymać. Samo się nie zarobi, a moi rodzice nie śpią na pieniądzach. U Angeli też się nie przelewa, więc nie pozostaje nam nic innego jak robić i się nie odzywać. Z resztą… Są też plusy tej pracy. Gdybym tutaj nie przyszłą to nie poznałabym Roberta. Coś za coś kochana Maju. Swoje trzeba odcierpieć.

   Tradycyjnie. Szefo przekazuje mi klucze, ja łapę za mop, wycieram podłogę i siadam za barem. Gdy zmęczona padłam na krzesło usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi.
- Ani chwili odpoczynku…- powiedziałam sama do siebie i podniosłam głowę do góry- Daniel? A co ty tu robisz? – nie ukrywałam mojego zdziwienia
- Postanowiłem zrobić ci niespodziankę i złożyć ci poranną wizytę w twojej pracy.- uśmiechnął się do mnie. Rzeczywiście było mi bardzo miło widzieć go z samego rana. Nie miałam nic przeciwko temu aby został ze mną dłużej
- Chcesz coś do picia?- spytałam
- Możesz mi zrobić porządną kawę.
- Ok. – odwróciłam się. Przez chwilę zastanawiałam się jak uruchomić expres do kawy. Nie wiem, czy  tak głupia, czy może zaspana, że nie zauważyłam dużego czerwonego pstryczka… W momencie gdy ucieszyłam się z mojego nowego odkrycia odnośnie expresu usłyszałam za sobą ciche chichotanie. Wzięłam do ręki szklankę z wodą i chlusnęłam nią przed siebie .
Załamałam ręce. Klepnęłam się w czoło i przyglądałam się ociekającemu wodą Lewandowskiemu.
- Boże! Strasznie cię przepraszam.- podałam mu ręcznik i sama starałam się go w jakiś sposób osuszyć
- Spoko. Nic się takiego nie stało.- wykręcał się, ale ja widziałam ten grymas na jego twarzy
- Ja naprawdę przepraszam. Zaraz spalę się ze wstydu.- zrobiłam się strasznie czerwona i zupełnie zapomniałam o Danielu- Może ja odkupię ci koszulkę???
- Chyba żartujesz. To tylko woda. Pewnie zaraz wyschnie i po sprawie. Nie musisz się tak denerwować – starał się mnie uspokoić, wychodziło mu to z marnym skutkiem, ale duży plus za chęci
- Jak mam się nie denerwować.  Oblałam wodą Roberta Lewandowskiego
- Maju.. Uspokój się. Co z tego?- nawet nie zauważyłam kiedy Daniel opuścił bar- A kim ja niby jestem?
- Piłkarzem, celebrytą …
- Piłkarzem, ok. Celebrytą!? – parsknął śmiechem- Chyba sobie żartujesz? Nigdy się za niego nie uważałem i nigdy nim nie będę.- z lekka się oburzył
- Jeszcze raz bardzo cię przepraszam.
- Nie przyszedłem tu po twoje przeprosiny. Przyszedłem żeby ci podziękować.
- Za to, że oblałam cię wodą?- zachichotałam
- Nie. Za to, że mi pomogłaś.- odpowiedział
- Czyli, że pogodziłeś się z narzeczoną?
- Tak. W sumie to też twój sukces.
- Poniekąd. Masz może na coś ochotę?
- To co wczoraj poproszę.

   I znów to samo. Naprzeciwko mnie sam Robert Lewandowski, a ja mogę się nacieszyć jedynie zwykłą rozmową z nim. Co za świat?  Jedni mają takich na co dzień. Żyją z nimi, śpią, całują się… A inni muszą obejść się smakiem. 

    Robert siedział w barze do czasu przyjścia jego narzeczonej. Gdy tylko ta pojawiła się na horyzoncie przestał ze mną gadać, zapłacił za szklankę soku i w objęciach udali się do wyjścia. Masakra. Nie mogłam na to patrzeć. Nigdy nie lubiłam Stachurskiej. Pewnie wszyscy myślą, że tylko i wyłącznie dla tego, że ona jest z Lewym. Można to nazwać zwykłą zazdrością, ale jest jeszcze jeden powód. Moim zdaniem stała się ona zbyt medialna. Gdzie on tam i ona. Ok. Ja rozumiem, że jak są razem to chodzą na jakieś bankiety i bale, ale ona jest wszędzie! Od momentu Euro wszyscy zaczęli mówić o karate tradycyjnym i o wspaniałej Annie Stachurskiej. Wcześniej nikt jej nie znał i nie wiedział jak wygląda. Wielka gwiazdka polskiego show bussinesu.
- Maju ruszaj się… Stoliki same się nie obsłużą.. – z zamyśleń wyrwał mnie mój kolega. Musiałam komiczne wyglądać. Przez cały czas patrzyłam się na drzwi i robiłam dziwne miny.- Ładna ta laska Lewandowskiego nie?? Oj… Jakbym ja taką miał…
- Michał!! Daj sobie  z nią spokój. Co wy żeście się tak na nią uparli… - powiedziałam wzburzona
- Ok. Ok. Już nic nie powiem. Masz na nią alergię czy coś??- spytał
- Nie. I koniec tematu.

~~II~~

    To był cholernie ciężki dzień. Zmęczona wróciłam do domu i odprawiłam Wolską do pracy. Oczywiście zrobiłam sobie obiad, a zaraz po nim zaczęłam się szykować na imprezkę. Dziś w najlepszym warszawskim klubie zaśpiewa Sokół. Bardzo go lubię, dlatego nie mogłam tego przegapić. Dochodziła już 18.00. Weszłam do łazienki i podśpiewując sobie piosenkę WWO- Każdy ponad każdym malowałam rzęsy i starałam się zrobić w miarę równe kreski.
- O tak!- powiedziałam na widok moich idealnie pomalowanych oczu

   Ubrałam różową sukienkę i beżowe szpilki ,po czym zamknęłam drzwi na klucz i wkładając je do małej również beżowej torebeczki, szłam w  stronę klubu.
Zapłaciłam za wejściówkę i usiadłam przy barze, zamawiając moje ukochana whisky z colą i lodem. Czekałam na mojego ukochanego Sokoła, ale oczywiście nie obyło się bez towarzystwa namolnych i pijanych typków.
- Witam ślicznotko…- facet był obleśny. Alkohol mu uszami wychodził. Złapał mnie za udo i nie miał zamiaru puszczać
- Możesz się odczepić i poszukać szczęścia gdzie indziej ?? – spytałam zirytowana
- Ależ skarbie. Przecież jesteś sama. Nie widzę tu żadnego adonisa, który miałby ochotę dotrzymać ci towarzystwa, a tak piękne…
- Jest jeden taki, więc możesz już zmiatać. Chyba, że szukasz guza.
- Nie, nie … spoko. To ja już sobie pójdę. Trzymaj się bejbee..

Nie mogłam uwierzyć. Nie wiem po raz który to mówię, ale to wszystko wydaje mi się jedną wielką bajką.
- Można- spytał
- Pewnie, siadaj.- odpowiedziałam patrząc się w przepiękne oczy Roberta Lewandowskiego
- Nie myślałem, że mogę cię tutaj zobaczyć.
- A co? Myślałeś, że kelnerka nie ma życia prywatnego? – spytałam, a uśmiech nie schodził z mojej twarzy
- Nie. Nie o to mi chodziło- tłumaczył się- Po prostu ma tu dzisiaj zaśpiewać Sokół i..
- No wiem. Dla niego tu przyszłam- przerwałam mu
- Naprawdę?? Lubisz rap ? Nie spodziewałbym się tego. – nie krył zdziwienia- wiesz. Ledwo cię poznałem. – uśmiechnął się- Bez fartuszka i ściereczki wyglądasz o niebo lepiej. Jak księżniczka.
- hahhahah… Tanie teksty kochaniutki. Może w ramach przeprosin za dzisiejszy incydent postawię ci drinka?- spytałam. W duchu miałam nadzieję, że on zdążył już o wszystkim dawno zapomnieć
- O! Miła propozycja.. Ale nie będziesz za mnie płaciła. Na jednego drinka w miłym towarzystwie mogę sobie pozwolić. A co proponujesz?
- Whisky z colą i lodem.  Pychotka !- delektowałam się moim wspaniałym trunkiem
- ok. Zaufam ci. – zamówił sobie mój ulubiony alkohol i razem czekaliśmy na występ byłego członka zespołu WWO.

   W rytm niektórych piosenek nawet dało się zatańczyć. Robert poprosił mnie na parkiet i jako jedna z nielicznych par kręciliśmy się na małej powierzchni, ponieważ większą jej część zajęli stojący ludzie.
Po udanej zabawie zaproponował, że odprowadzi mnie do domu. Zabraliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy, przeciskając się przez tłum ludzi.
- Wiesz.. Miła z ciebie dziewczyna- puścił mi oczko
- WoW! Dziękuję.- posłałam mu czarujący uśmiech
- Myślę, że świetnie dogadałabyś się z moją narzeczoną. Znamy się krótko, ale wydaje mi się, że macie podobne charaktery.- dodał
- Tak. – zamyśliłam się-  Może i masz racje. Nie kwestionuję tego.
- W takim bądź razie zapraszamy cię jutro na obiad. Patrz- zatrzymaliśmy się- widzisz tą restaurację??
- Yhmm- odparłam
- Jutro o 15.00. Pasuje ci??
- Tak. Powinnam zdążyć. Muszę się tylko zamienić z koleżanką, bo jutro miałam być w pracy na popołudnie.
- Ale nie będzie problemu?? – dopytywał
- Raczej nie. Do zobaczenia. – pożegnałam się z nim i zniknęłam za drzwiami wejścia do mojego wieżowca.

~~II~~

   Krzątałam się rano po kuchni w biegu popijając co trochę gorący czarny napój. Gdy zjadłam śniadanie udałam się do łazienki i umyłam sobie włosy. W trakcie suszenia ich zaczęłam myć zęby i wtedy do łazienki wpakowała mi się Angela.
- Majka? Czy ty myślisz czasami? – spytała szczerząc się od ucha do ucha
- YYYyyyyy…. ??? A o co chodzi?? – Byłam zdezorientowana. Człowiek wstaje rano do pracy i próbuje się wyszykować na tyle, by móc wyjść do ludzi, a jego prace przerywa inny zaspany człowiek, który twierdzi, że ten pierwszy nie używa mózgu.
- Jest sobota skarbie!- poczochrała mnie po moich na wpół wyschniętych włosach
- O matko!- puknęłam się w czoło- no tak. Dzisiaj zmianę ma Ada z Michałem. Zupełnie o tym zapomniałam. Co ten Lewandowski ze mną zrobił!!
- Wskakuj do łóżka księżniczko, bo wypożyczyłam fantastyczny filmik. Możemy go sobie teraz obejrzeć, a później pomogę ci się jakoś ładnie ubrać na ten obiad.
- A skąd wiesz, że ja…
- Błagam cię! Wczoraj jak wróciłaś to przez cały czas gadałaś o tym jak to nie znosisz Stachurskiej, a jutro usiądziesz z nią do obiadu.- naśmiewała się
- Przestań! Nie pamiętam żebym tak mówiła…- próbowałam sobie nieco odświeżyć pamięć. Niestety nic nie przyszło mi do głowy.- A czy ty przypadkiem nie spałaś już??
- Nie. Siedziałam i pisałam z koleżanką. Przy okazji słyszałam co tam mruczysz pod nosem.

   Wolska uruchomiła nasz sprzęt i wślizgując się pod kołdrę opowiadała mi wczorajszy przebieg mojej rozmowy ze MNĄ. Dziwnie to brzmi, ale tak było. Przez cały ten film zastanawiałam się nad tym jak mam się ubrać i jak się zachowywać. Nie miałam pojęcia, że kiedyś jak będę w Warszawie to będę chodziła na obiadki z panem Lewandowskim i jego narzeczoną. Gdyby mnie ktoś wcześniej uprzedził to kupiłabym sobie coś ładnego.

   Po udanym seansie filmowym i krótkim nieco spóźnionym maratonem biegowym, wskoczyłam pod prysznic i zmywałam z siebie cały przelany wcześniej pot. Po odświeżeniu się stanęłam przed moją szafą i razem z Angelą przebierałyśmy moje ciuchy.
- W tym to wiesz gdzie możesz iść?- spytała z podniesioną brwią- Do biura albo na randkę z prezesem jakiejś korporacji.
- Dawaj to.- wyrwałam jej spódniczkę z ręki- Kiedyś się przyda. Jak będę miała iść szukać pracy to odzieję to cudeńko. Z pewnością mnie przyjmą- żartowałam sobie
- Nie wątpię.- odpowiedziała i nadal grzebała w moich rzeczach- O! O! O! Załóż to!- podała mi do ręki kwiecistą  sukienkę
- A nie jest takie zbyt.. no wiesz… No czy nadaje się na zwykły obiad?
- No to pewnie. Zakładaj i nie marudź. – Angela podała mi ciuch i wypchnęła mnie do łazienki. – Wyglądasz cudnie.- skomentowała
- Przestań. Sama nie wiem. Chyba się przebiorę- i zaczęłam majstrować przy suwaku
- Nie ma takiej opcji! Zostajesz w niej i już. A teraz zakładaj obuwie i mykaj na obiadek. Państwo 
Lewandowscy nie mogą na ciebie czekać.

   Wypchnęła mnie z domu. Dosłownie. Nie wiem czy się kogoś spodziewała, ale ja nawet nie zdążyłam założyć butów. Trzymałam je cały czas w dłoni i stałam zszokowana przed naszymi drzwiami. Oparłam się ręką o poręcz i zaczęłam zakładać je na nogi. Gdy byłam już w pełni gotowa wypuściłam przetrzymywane powietrze i ruszyłam w stronę  restauracji. Wchodząc do środka od razu spostrzegłam machającego mi Roberta. Byłam pod ogromnym wrażeniem wystroju wnętrza . Coś mi się wydaje, że wydam tu majątek. Raz nie zawsze. Można sobie pozwolić od czasu do czasu na luksusy.
- Witaj.- Robert wstał z miejsca i pocałował mnie w policzek.- To jest Ania moja narzeczona.
- Ania.- dziewczyna wstała i wyciągnęła dłoń w moją stronę.
- Maja.- odwzajemniłam jej gest
- Robert dużo mi o tobie opowiadał. Podobno mamy ze sobą coś wspólnego.- mamrotała
- Mam nadzieję, że mówił same dobre rzeczy. Chociaż w sumie… Chyba za krótko się znamy żeby się oceniać, prawda?- spojrzałam na Roberta.

   Po krótkim czasie zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno dobrze zrobiłam zakładając na siebie tę sukienkę. Anka miała na sobie  pomarańczową bluzkę  i taka granatową spódniczkę, a Robert biały t-shirt i jeansy. Wydaje mi się, że przesadziłam.
- Robert mi mówił, że studiujesz  ekonomię??- przerwała mi chwilę przeznaczoną do namysłu
- Tak, tak… Trochę za dużo powiedziane , studiujesz’, bo ja dopiero będę zaczynać.- wysiliłam się na lekki uśmiech
- O! Nie wiedziałam, że jesteś tak młoda.
- A na ile wyglądam?
- Nie wiem. Może tak na 22.- co!? To żeś teraz kobieto dowaliła! Postarzyła mnie o 3 lata!
- Hahahha..- zaczęłam się głośno śmiać, a Lewy zaraz za mną

  Kelner podszedł do nas i złożyliśmy zamówienie. Robert chciał za mnie zapłacić, ale mu nie pozwoliłam. Ledwo go poznałam, a już ma wydawać na mnie kasę? O nie. Ja nie jestem darmozjadem.
Po miłe spędzonym popołudniu w towarzystwie Ani i Roberta zaczęłam swoje ogólne rozważania. Stachurska wcale nie jest taką szują za jaką ją miałam. To jest ogólna nauczka na przyszłość. Nie oceniaj książki po okładce. Zajrzyj do jej środka i zobacz co się w tam kryje. Czasami jej treść nas zaskakuje i pozwala sięgnąć po drugi tom. Tak poznajemy ludzi. Staram się teraz być obiektywna. Wydaje mi się, że byłam po prostu zwykłą napalona fanką, która widziała czubek własnego nosa. A Stachurska?? To naprawdę miła dziewczyna, która kocha Lewego i tyle. Każda, która marzy o byciu z Robertem  chciałaby takiego życia, ale przede wszystkim chciałaby jego! Wiem sama po sobie. Chyba muszę poszukać sobie kogoś na moim poziomie i zacząć myśleć logicznie. Trzeba wrócić na ziemię. Nie mam szans z mistrzynią karate tradycyjnego i muszę się do tego przyznać. 
___________________________________________________________
 Mam nadzieję, że jakoś przetrwałyście tą nudę, którą wam fundowałam w środy :) Ten rozdział wydaje mi się ciekawszy, ale najlepsze właśnie tworzę :D Maja i Robert już się poznali i zostali dobrymi znajomymi :P
Czekam na wasze opinie co do tego odcinka :) Pozdrawiam was serdecznie i zapraszam do zakładki Muzyka :)) Tam znajdziecie moje inspiracje :** Buziaki :* <3 

25 komentarzy:

  1. Świetby rozdział.Ja to bym chciala zeby Anka zerwala z Robertem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez bym tego chciala ;-) Oj kochana... Nawet nie wiesz jak bardzo :-*

      Usuń
  2. Świetny rozdział *.*
    I super, że jest taki długi ;D
    Pozdrawiam ;*********

    Truskawkowa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Superowy odcinek poprostu nie umiem się już doczekac nastepnego
    zapraszam do mnie http://monikagotze.blogspot.com/2013/05/rozdzia-10.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko? Swietnie? Cudownie? Genialnie? Zadne slowo nie opisze tego rozdzialu! Jestes wspaniala <3 Nono, Ania przyjaciolka? Co sie dzieje z Maja? :D Musze powiedziec, ze czasem mysle podobnie do Majki..Tyle, ze ona ma lepiej, bo przynajmniej go zna! :) Jestem ciekawa co bedzie dalej, czekam na kolejny! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe ... Miło się czy takie komentarze ;-) Dziękuje serdecznie :-*

      Usuń
  5. Błagam niech się pojawi między nimi jakaś ostra chemia (;! Chciałabym zobaczyć ich (Majkę i Roberta) razem. Nie mogę doczekać się wszystkiego co wydarzy się nie długo. Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie obiecuje ale może już niedługo coś się pojawi :-* Dzięki kochana .. Pozdrawiam :-* <3

      Usuń
  6. A dla mnie to jest jedno wielkie cudo.!<3
    Zapraszam do siebie http://dlaciebie1.blogspot.com/ mile widziany komentarz ;D
    A twój blog świetny.!:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiesz jak miło jest czytać taki komentarz.. Chociaż wolałabym widzieć link do bloga w zakładce, a nie pod rozdziałem :)) Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Cudowne <33 ;**
    Fajnie, że Majka i Ania zaprzyjaźniły się, choć to takie niepodobne do niej, no ale ludzie się zmieniają.
    Majka to ma dobrze. obiady z Robertem ;***
    Czekam na kolejny! ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majka zmienną jest :)) Hehhe.. No fajnie, fajnie :)) Obiad z Lewandowskim to wielkie przeżycie :)) Pozdrawiam cię serdecznie :D

      Usuń
  8. Dziękuję, za miły komentarz <3. Nadrobiłam wszystko i stwierdzam, że to jest świetne. Czekam na następny ; >

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Komentarz u ciebie na blogu był całkowitą prawdą :)) Pozdrawiam i zapraszam ponownie :*

      Usuń
  9. świetny rozdział.czekam na kolejne cudowne dzieło :**

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny ! Świetnie piszesz ; ) !

    OdpowiedzUsuń
  11. hej hej, zapraszam do siebie, a ja się biorę za czytanie twojego

    http://miloscczyrozsadek.blogspot.com
    www.zlotkoiorzelek.blogspot.com
    www.wsieciklamstwa.blogspot.com.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny blog i opowiadanie :):)czekam na dalsze części :):)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny, bardzo mi się podoba ;) Nie mogłam, jak Maja wylała na Lewego wodę xd Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń