sobota, 13 lipca 2013

Odcinek siedemnasty :*




Codzien­ność nie mu­si być ko­loro­wa.
Sza­ro
ść ma też swój urok,
bo gdy­by codzien­nie by
ło kolorowo
to nie cze­ka
łbyś na lep­szy dzień...

Trze­ba by
ć tyl­ko na ty­le silnym,
aby w tej urok­li­wej sza­ro
ści wytrwać.

Dzień jak co dzień, ale już nie ten sam co wczoraj. Odliczamy miesiące do końca roku, dni do końca miesiąca, godziny do końca dnia, minuty do końca godziny, a sekundy do zakończenia minuty. Przez ten długi okres czasu, jakim jest życie wiele potrafimy przetrwać, przeboleć. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że czas szybko przemija. Mówi się: Ten rok zleciał tak szybko, jak z bicza strzelił. Ano zleciał… A co przez ten rok, miesiąc czy dzień zrobiłeś ? Czy możesz się czymś pochwalić? Ja, Maja mogę pochwalić się jedynie tym, że zniszczyłam życie paru osobą. Mogę się pochwalić tym, że zaszłam w ciążę, z osobą która mnie nie kocha? Mogę pochwalić się tym, że nie mam już nikogo. Ale… Czy w takim bądź razie jest się czym chwalić?? Czy warto o tym mówić, wspominać to? Może lepiej zostawić przeszłość daleko w tyle i skupić się na tym co warte poświęcenia i naszego zainteresowania? Zbyt wiele pytań, a za mało odpowiedzi.

Obudziłam się dzisiaj z posklejanymi oczami od płaczu i z bolącą głową. Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni napić się szklanki wody. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie jest Robert? Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Wyszedł właśnie z pokoju Angeli w samych bokserkach. Od razu przypomniało mi się wszystko to co piękne. Pamiętam to jak potrafił mnie zadowolić, rozweselić, a teraz mogę sobie na niego tylko popatrzeć i pomyśleć, że było miło, ale się skończyło. Przy nim trzyma mnie tylko i wyłącznie dziecko. Nikt mnie tak nie zranił jak on. Nie wiem, czy potrafię mu to wszystko od tak wybaczyć i puścić w zapomnienie.
- Jak się spało?- usiadł przy kuchennym blacie popijając zimną, wczorajszą kawę
- Całkiem nieźle. Wiesz, na swoim łóżku jest o wiele lepiej- wymusiłam sztuczny uśmiech i zajęłam miejsce obok niego, biorąc do ręki szklankę z przegotowaną wodą
- Słyszałem jak w nocy płakałaś? – dotknął mojego ramienia- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
- Nie pocieszaj mnie. Wiesz, że tego nie lubię- zdjęłam jego rękę z siebie
- Wiem. Sam nie wiem, co robić żeby wyszło wszystkim na dobre.
- Za dwa tygodnie zaczynam studia. Robert ja nie wiem jak sobie z tym wszystkim dam radę.- zaczęłam płakać
-Pomogę ci.
- Ciekawe jak. Ty będziesz w Monachium, a ja z brzuchem i wszystkimi sprawami w Polsce.
- Poradzimy sobie. Zobaczysz. Jeszcze wszystko się ułoży- przytulił mnie do siebie
- Powiedziałam ci już coś odnośnie pocieszania. Nie mam zamiaru patrzeć na to jak ty się na de mną użalasz. Przecież ja widzę, że ty siedzisz tu ze mną z przymusu.
-  Żabko  o czym ty mówisz?? Wcale tak nie jest. Jestem tu, bo chcę być. Chcę ci pomóc. Tobie i naszemu dziecku.
- Dzięki, że jesteś.- Dotknęłam jego dłoni- Cieszę się, że mnie teraz nie zostawiłeś.
- Pójdę zrobić jakieś zakupy. Mamy pustkę w lodówce. – uśmiechnął się delikatnie- Zaraz wracam

Zabrał kurtkę, ubrał buty i wyszedł z tego pustego, zimnego pomieszczenia. W nocy miewałam same koszmary. Śniło mi się, że zabiłam nasze dziecko. Z zimną krwią je zamordowałam, nie zaważając na to, że zrobiłam źle. Pusta egoistka, która chciała tylko swojego dobra.  Jestem bardzo młodą dziewczyną. Nie miałam pojęcia, że w tak młodym wieku zostanę mamusią, ale kocham to dziecko. Kocham je, ponieważ teraz mam pewność, że nie zostanę nigdy sama. Będę je miała przy sobie. Gdy nie uda mi się odbudować mojego związku z Robertem to, to dziecko będzie mi go bardzo przypominać.

Po zjedzeniu śniadania postanowiłam się nieco odświeżyć. Zabrałam ze sobą z pokoju czyste ubrania i zamknęłam się w łazience. Wszystkie rzeczy położyłam na pralce. Zobaczyłam, że mój stanik wpadł za nią. Roberta nie było w domu, a ja musiałam go jakoś wyciągnąć. Wiem, że nie powinnam przemęczać, ale co mi się może stać? Zaczęłam odsuwać pralkę i schyliłam się po stanik. Nagle zrobiło mi się strasznie niedobrze. Skurcze łapały całe moje ciało. Niechętnie spojrzałam na podłogę i zobaczyłam pod sobą mnóstwo krwi.
- Nie… Nie….nie….- zaczęłam przecząco kręcić głową- To się nie dzieje naprawdę!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- zaczęłam krzyczeć jak opętana. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wszędzie było pełno krwi. Opadłam na podłogę i zaczęłam płakać, a raczej ryczeć. To była tragedia! Straciłam przytomność. Widok krwi mnie uśpił. Za dużo bólu, za dużo krwi, za dużo pytań krążących po mojej głowie. Odpłynęłam z nadzieję na to, że jak się obudzę wszystko będzie już w porządku.

~~II~~

Poszedłem do sklepu. Nie wiem czy rzeczywiście była taka potrzeba. Wydaje mi się, że ja też musiałem sobie wszystko na spokojnie przemyśleć. Zrobiłem dziewczynie dziecko to teraz muszę tą wiadomość przyjąć na klatę i pokazać jej, że jestem silny i dam sobie radę. Przy niej muszę być opanowany i spokojny, ale ja również się martwię o nasze dziecko. Nie mam serca z kamienia. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie ok. Operacja musi się udać. Nie dopuszczam do siebie innej możliwości.

Zabrałem wszystko co nam potrzebne i udałem się do kasy. Sprzedawczyni patrzyła na mnie tak, jakby zaraz miała mnie zjeść. Zapłaciłem za zakupy i szybkim krokiem podążałem w kierunku mieszkania Malickiej.
- Już jestem! – krzyknąłem od progu- Kupiłem dużo papieru toaletowego, bo była wyprzedaż- zacząłem się głupkowato śmiać – Gdzie jesteś?- wyszedłem z korytarza i przechodziłem koło łazienki- Co jest ku… MAJKA!! MAJKA OTWÓRZ DRZWI!!! – zacząłem walić w drzwi łazienki z pod których wypływała krew. Co ona sobie zrobiła?? – SKARBIE OTWÓRZ!!!!

Nie wiem co  się tam stało, ale nie zamierzałem tak bezczynnie stać  przyglądać się zakrwawionej podłodze na korytarzu. Wywarzyłem drzwi i wszedłem do środka. Leżała nieprzytomna na podłodze. Owinąłem ją w ręcznik i szybko zaniosłem do mojego samochodu. Zawiozłem ją do szpitala.
- Proszę mi pomóc!! Potrzebuję lekarza!!!!- stanąłem na korytarzu  czekałem aż ktoś się mną zainteresuje. Nagle zjawili się obok mnie jacyś ludzie. Pełno pielęgniarek i dwóch lekarzy. Zabrali mi z rąk Maję. Jeden z lekarzy powiedział tylko, że zabierają ją na zabieg. Jaki zabieg kurwa!!!??

Usiadłem na strasznie twardym krześle przed salą zabiegową. Podszedłem do automatu i kupiłem sobie kawę. Była ohydna, ale nie było nic lepszego do picia. Przez cały czas czekałem tam jak na wyrok. Nie wiedziałem co się z nią stało i co się teraz z nią dzieje. Schowałem twarz w dłonie i oparłem łokcie o kolana.
- Już po wszystkim.- lekarz dotknął mojego ramienia- Może pan zabrać żonę do domu.- uśmiechnął się, a ja nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.
- Ale co się stało?- spytałem zdezorientowany
- Pana żona poroniła. Dobrze, że pan szybko zareagował.
- Jak to poroniła???- łza spłynęła mi po policzku- To po co był jej jakiś zabieg!?
- To się fachowo nazywa łyżeczkowanie, czyli przeczyszczenie macicy. Na szczęście wszystko jest w jak najlepszym porządku.

Poklepał mnie po plecach i odszedł. Opadłem na krzesło i nie wiedziałem co mam robić. Ręce mi się trzęsły. Spojrzałem przed siebie. Dwie pielęgniarki prowadziły Maję w moim kierunku. Zerwałem się z miejsca i wtuliłem się w nią. Zaczęła szlochać. Nie mogła przestać.
- Boże święty!! Nie ma już go.. Robert… Zabiłam je!!- krzyczała i płakała na zmianę. Starałem się ją jakoś uspokoić, ale ja sam nie mogłem opanować emocji i nerwów.
- Spokojnie skarbie.. Ty go nie zabiłaś. Tak musiało być.- wziąłem ją na ręce i wyniosłem ze szpitala.

~~II~~

Przyjechaliśmy już do domu. Byłam załamana. Wyglądałam jak wrak człowieka. Weszłam do mieszkania i spojrzałam na podłogę w łazience. Była cała we krwi. Robert przyniósł jakieś szmaty i zaczął to wycierać. Kazał mi się położyć, ale ja go nie posłuchałam. Byłam w szoku. Cały czas szumiało mi w uszach  i miałam mroczki przed oczami. Zdenerwowany moim zachowaniem Lewandowski podszedł do mnie i zaciągną do mojej sypialni. Zdjął mi buty i położył na łóżku. Teraz to nawet jakby przyszło komuś nawet mnie zgwałcić, to bym się nie opierała. Zostałam pozbawiona całej mojej kobiecości. Wyskrobano ze mnie moje dziecko. Załamałam się i nic z tym nie mogłam zrobić.
- Majuś śpij. Sen dobrze ci zrobi. Nie powinnaś się teraz przemęczać.- Robert pogłaskał mnie po policzku i delikatnie pocałował moje czoło.
Dobrze, że on tu ze mną jest. Gdyby nie Lewy pewnie wykrwawiłabym się na śmierć, albo nie wiem co jeszcze. Miałam do niego ogromny żal po tym co zrobił, ale teraz widzę, że zależało mu tak samo na tym dziecku jak mi.

Obudziłam się i spojrzałam na zegarek, na którym widniała godzina 14.27. Postanowiłam zwlec się z łóżka i zrobić coś do jedzenia. Sen mnie trochę ożywił. Wydaje mi się, że trochę przygotował mnie na życie po poronieniu. Wszystko mnie jeszcze bolało. Każdy ruch przyprawiał mi ból, ale pomimo to wstałam i poszłam do kuchni. Stanęłam przy kuchence i zaczęłam gotować obiad. Nie jestem w tym mistrzem, ale coś typu zupa warzywna umiem przygotować. Wyjęłam z zamrażalnika torebkę mrożonych warzyw i wrzuciłam je go garnka. Najwidoczniej Robert usłyszał moją chrzątaninę, bo postanowił mi potowarzyszyć.
- Też spałeś? – spytałam
- Tak. Nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć. Jak to się stało?- oparł się o blat
- Stanik mi wpadł za pralkę. Przesunęłam ją i zobaczyłam krew na podłodze.- zaczęłam ocierać łzy
- Mówiłem ci żebyś nic nie dźwigała! Miałaś na siebie uważać!
- Nie drzyj się na mnie! Wiem, że to wszystko jest moją winą! Wiem, że to ja zabiłam nasze dziecko!!!- rzuciłam na podłogę talerz i chciałam wyjść. Robert zatarasował mi przejście i przytulił mnie do siebie.
- Przepraszam. Nie chciałem, żeby tak wyszło. Oby dwoje jesteśmy zdenerwowani. To nie twoja wina. Gdybym ja był w domu to, może to by się nie wydarzyło.
Staliśmy tak jeszcze jakąś chwilę. Spoglądaliśmy sobie w oczy i myśleliśmy co by było gdyby. Każde z nas czuło ten żal, smutek.. Tą bezsilność.
- Jak chcesz jeść obiad to wypuść mnie już z uścisku.- uśmiechnęłam się do niego blado i z powrotem zajęłam miejsce przy kuchence.

~~II~~

Zaczął zbliżać się wieczór. Maja poszła się umyć, a  ja oglądałem telewizję. Oczywiście programów jest mnóstwo, a jak przychodzi co do czego to nie ma co oglądać. Tak też było tym razem. Wyciągnąłem sobie nogi i położyłem głowę na poduszce. Zamiast myśleć i skupić się na filmie, po mojej głowie krążyły jedne i te same myśli. Ale już nie ma co gdybać. Stało się i się nie odstanie. My żyjemy i musimy zacząć się skupiać na sobie.

Usłyszałem, że Maja już wyszła. Poszedłem po swoje rzeczy i wlazłem pod prysznic. Woda zmywała ze mnie cały brud dzisiejszego dnia. Stróżki mydlanej substancji spływały po moim ciele. Wytarłem się i założyłem bokserki. Umyłem zęby i z powrotem zająłem się oglądaniem telewizji. Pech chciał, że akurat teraz był program o aborcji. Może to nie to samo co miała robione Maja, ale kompletnie się rozkleiłem. Przy niej musiałem być twardy, a gdy nikt nie widział płakałem jak kot. To za dużo jak  na jeden raz. Zdecydowanie za dużo. Maja mnie usłyszała. Wyszła ze swojego pokoju i oparła się o framugę drzwi spoglądając w moją stronę.
-Płaczesz?- spytała przeczesując swoje długie brązowe włosy palcami
-Nie. Coś mi wpadło do oka.
- Przy mnie nie musisz udawać.- złapała mnie za rękę- Chodź do mnie. Nie chcę dzisiaj spać sama.

Zaciągnęła mnie do siebie. Położyła się na łóżku i przykryła się kołdrą. Usiadłem obok niej i wpatrywałem się w nią jak w obrazek.
- Nie patrz się na mnie tylko mnie przytul. – powiedziała skruszonym głosem
Położyłem się obok niej. Odwróciła się do mnie i objęła mnie w pasie. Parzyłem jak zasypia, a jej powieki delikatnie zaczynają opadać. Gdy miałem całkowita pewność, że śpi, pocałowałem ją delikatnie w czoło
- Kocham cię Majuś. Nawet nie wiesz jak cholernie za tobą tęskniłem.

Przykryłem ja dokładnie i również zapadłem w objęcia Morfeusza. Miałem dość tego dnia! Miałem dość wszystkiego! Teraz mam pewność, że kocham Maję i chcę z nią być! Problem w tym, że nie mam pojęcia czego ona chce! Po tym jak perfidnie zachowałem się w stosunku do niej …. No nie wiem czy mi wybaczy. Nie wiem, czy ona ma siłę pakować się drugi raz do tej samej rzeki.

~~II~~

Rano obudził mnie głośny warkot silników. Otworzyłam oczy i spojrzałam na drugą połowę mojego łóżka. Obok mnie przez całą noc leżał, spał Robert. Kąciki moich ust uniosły się ku górze. Przeciągnęłam się i powolnym krokiem podeszłam do okna. Odsłoniłam moje niebieskie rolety i spojrzałam w głąb Warszawy. Dzień zapowiadał się wspaniale. W nocy starałam się walczyć z myślami, ale natychmiast po przebudzeniu miałam przed oczami tą straszną chwilę. Usiadłam na krzesełku przed oknem i zaczęłam cichutko płakać. Tak  strasznie brakowało mi Roberta przez ten cały czas. Tak bardzo chciałabym, żeby wszystko się wyjaśniło. Może  gdyby nie było tej sytuacji w Monachium, ja nie byłabym narażana na ciągły stres nasze dziecko by żyło? Cholerne przeznaczenie! Bóg karze mnie za coś … Ale ja nie wiem za co!
- Już wstałaś?? – Robert podniósł głowę i przetarł oczy
- Tak.- nie odwracałam się. Nie chciałam wzbudzić w nim współczucia.
- Ej mała. Dlaczego płaczesz?- podszedł do mnie i przyłożył moja głowę do swojej klatki piersiowej
- A dlaczego ty wczoraj płakałeś?
- Chodź.- pociągnął mnie za rękę na łóżko- Musimy poważnie porozmawiać. – wysmarkałam nos w chusteczkę i czekałam, aż zacznie mówić.
- To co się stało skarbie jest już przeszłością. Nie możemy tym  żyć. Ja też żałuję, też mi jest przykro, smutno … Za twoje szczęście mógłbym się zabić, więc przestań płakać. Popatrz na mnie i się uśmiechnij. Maja mi też jest ciężko, ale my nadal żyjemy. Musimy sobie z tym poradzić.

Nic nie odpowiedziałam. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać i jedyne na co się zdałam to wtulenie się w jego ciepłe ciało. Myślałam tylko o jednym. O tym jak sobie ulżyć. Jak zwalczyć ten ciężki ból…
_______________________________________________________________
Ale dramat, co? Przepraszam was za to :D Mam nadzieję, że odcinek się podoba :)
Kochane moje ! :*
Po informacji o dodawaniu regularnie odcinków na moim blogu zanotował się spadek. Wydaje mi się, że teraz nie zależy wam na motywowaniu mnie. Myślicie sobie, że po co komentować skoro ona i tak doda rozdział ... :/ Przykro mi jest, jeżeli rzeczywiście maci do tego takie podejście :/ 
Mam też sprawę do jednej z was.  
GABI LEWANDOWSKA :* 
Mam nadzieję, że to przeczytasz :)) Kochana.. Pod każdym twoim komentarzem ja zamieszczam swoją odpowiedz. Proszę cię, zajrzyj do odcinka 14 :D Tam jest moja wypowiedz na temat twojego bloga ! :)) Albo inaczej.,. Napisz do mnie wiadomość:)) Jest na to zakładka.. Jak się zdecydujesz, to poinformuj mnie o tym w komentarzu pod odcinkiem, dobrze ??
Z góry dziękuję :**

A was kochane moje gorąco pozdrawiam i zapraszam do komentowania :*****
Buziaczki :* <3 

48 komentarzy:

  1. Rozdział super! Prawie się popłakałam! Tak sumutno ;c Szkoda, że Maja poroniła
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, miałaś rację, 17 rozdział pobił wszystkie. Szkoda, że taki smutny ;/ Trudno mi się pogodzić z myślą, że Maja poroniła =[
    Dobrze, że Robert jest przy niej, bo bez niego to by kompletnie załamała. Rozdział jak zwykle fantastyczny ;*
    Doszłam do wniosku, że twoje opowiadanie jest moim ulubionym. Jest takie fajne, nieprzewidywalne :]
    Pozdrawiam, czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie :)) Dla takich czytelniczek warto pisać :))
      Buziaczki :***

      Usuń
  3. oj dramatayczny, wzruszyłam się. a rozdział super <3 pozdrawiam i czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nominowałam cię do Liebster Award, wszystkie informacje znajdziesz na http://my-life-is-wojtek-szczesny.blogspot.com/p/blog-page.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :))
      Jak już odpowiem to dam ci znać :D

      Usuń
  5. Cholernie przygnębiający ten rozdział. Szkoda, że Majka poroniła, ale widocznie tak musiało być. Czekam na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety :)) Nie zawsze jest kolorowo :)
      Pozdrawiam cię cieplutko :D :***

      Usuń
  6. jejku tak strasznie jest mi ich szkoda ;/
    szkoda ze Robert nie powiedział Maji ze ją kocha zanim jeszcze nie usnela ;d ale mysle ze jeszcze nie jeden raz jej to powie :D

    KLAUDIA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... Może się jeszcze zrehabilituje :))
      Pozdrawiam :**

      Usuń
  7. Rozdział jest świetny a zarazem smutny. Popłakałam się gdy przeczytałam że Maja poroniła:(
    mam nadzieje że pogodzą się i będą razem.
    czekam na kolejny z niecierpliwością .:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze wiele przed nimi.. Maja to młoda dziewczyna :**
      Buziaczki :**

      Usuń
    2. licze na to ;d mam nadzieje ze juz w nastepnym rodziale ;d

      Usuń
  8. Kurczę! Nie takiej niespodzianki się spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie bardzo, ale smutno mi, że Maja poroniła. Myślałam, że będzie miała tę operację i wszystko będzie dobrze. Jednak cieszy mnie fakt, że Lewy tak się zmienił. Normalnie jakby przeszedł jakąś metamorfozę :D. Czekam kiedy powie Mai prosto w oczy, że ją kocha. Naprawdę smutny rozdział. Nie pisz takich więcej, bo są bardzo przygnębiające :D. Mam nadzieję, że kolejne będą weselsze i milsze :). Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano,... To był ten zaskok, o którym wcześniej pisałam :D Miała byc niespodzianka i była :) Może nie koniecznie miła... Ale jednak :D
      Buziaczki :***

      Usuń
  9. oooo bożee ! alee niespodzianka ! ; >> niespodziewałam się teakiego obrotu spraw . wiem że Majka za szybko nie wybaczy Leewemu . będzie się musiał chłopak trooszkę postarać . ale powinna dać mu ta szansę . baardzo bym chciała aby byli razem . pamietam jak w poprzednim chyba odcinku pisałam ,, mam nadzieję że wszystko się ułoży i stworzą szczęśliwa roodzinę . '' a teraz będę pisała mam nadzieje że wróca do siebie ; ))
    Kooochana ! u Ciebie na blogu po lewej stronie istnieje jakby taka zakładka i pomyślałąm że tam do Ciebie się zwrócę z tą prośba . napisałam do ciebie wiadomość podałam swój adres e-mail i wysłałam . czekam na odpowiedź . a co do tego pod 14 odcinkiem to tak czytaałąm i własnie to mnie skłoniło żeby napisać do tego po lewej stronie na twoim bloogu ; ))
    a wracając jeszcze do rozdziału to jest on trooszke smutny . liczę że następny będzie bardziej weselszy . pppppppoozdrawiam Gaaaaaaaabi ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No witaj :***
      Przepraszam cię serdecznie, że tak długo nie odpowiadałam, ale nie miałam pojęcia, że do mnie napisałaś ;/ Moja wiadomość do ciebie już została wysłana :))
      Mój adres to gosi4czek44@gmail.com :) To jest adres do mojej wcześniejszej nazwy na blogu xD
      Teraz ci podam moje GG : 28745838... To jest moje prywatne, ale każdy może na nie pisać :) Ja ci w wiadomości wszystko wytłumaczyłam :))
      Czekam na odpowiedz :)
      Buziaczki :****

      Usuń
  10. Hej Kochana! cóż Ci do główki przyszło, że olewamy Twojego bloga!!??? Na pewno tak nie jest! Przynajmniej ja! ;) Dlatego tym wpisem jak najbardziej motywuję Cię do kolejnego rozdziału i nie ważne kiedy on będzie dodany. Powtórzę się, (ale trudno), : blog jest świetny, ciekawy i kompletnie inny od innych, bo widać, że prowadzony z pasją i zaangażowaniem. Nawiązując do tego rozdziału.. zasmuciłaś mnie trochę, ale cóż... może to zbliży do siebie Roberta i Maję i pewnie jeszcze będą mieli gromadkę dzieci. :) Pozdrawiam Cię ciepło! Buziaki. :** :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tzn...Chodzi mi tu głównie o liczbę wyświetleń :))
      No ale nic :)
      Dzięki kochana, że ze mną jesteś :D To skarb mieć taka czytelniczkę jak ty :**
      Buziole :***

      Usuń
  11. szkoda ze taki smutny ;( moze utrata dziecka ich do siebie zblizy. Brakowalo mi tylko w tej szczerej rozmowie w sumie to monologu Roberta wyznania miłości Majce : )

    Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co pamiętam, to kolejny odcinek będzie jednym wielkim monologiem Roberta :))
      Pozdrawiam :**

      Usuń
    2. o kurde ;d juz sie nie moge doczekac :D Lubie to <3

      Ann

      Usuń
  12. Nominowałam Cię do Liebster Award. :)
    Więcej informacji na moim blogu: http://przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :))
      W wolnej chwili odpowiem na pytania :)

      Usuń
  13. Dziś odkryłam tego bloga, przeczytałam wszystko od samego początku, i stwierdzam, że kocham to! <3
    Czekam na nexta :3
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oejje... Jak mi miło :)) Dziękuję ci ślicznie :)) Cieszę się, że ci sie podoba :**
      Buziaki :***

      Usuń
  14. mam nadzieje ze Majka nie zrobi nic głupiego.

    Lewandowska

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech Maja sobie nic nie zrobi, proszę. Odcinek fajny, ale strasznie smutny, prawie się poryczałam. Nie przejmuj się spadkiem komentarzy, są wakacje, środek lipca ludzie wyjeżdżają, może p;o prostu czytają na telefonach i nie mają jak skomentować, bo mają słabe WiFi. Myśl pozytywnie :) Pozdrawiam Zuza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chodzi mi o spadek komentarzy :) Ich i tak jest naprawdę dużo :D I ja się bardzo cieszę, że komuś się chce to powyżej komentować :))
      Moim problemem są wyświetlenia.. Z odcinka na odcinek coraz mniejsza liczba.. No ale cóż, Widocznie tak musi być :))
      Dziękuję ci za komentarz i gorąco cię pozdrawiam :**

      Usuń
  16. Smutny odcinek ale za to bardzo fajny :) Mam nadzieję że Robert i Maja poradzą sobie z tą sytuacją. Komentujemy twoje posty bo warto cię wesprzeć :) I nikt sobie nie olewa, uwierz bo przecież świetnie piszesz. Czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)) Jesteś kochana! :D Miło mi się czyta takie komentarze :**
      Buziaczki :**

      Usuń
  17. Rozdział świetny jak zawsze <3
    Czekam na nn.
    Nominowałam cię do Liebster :d Zapraszam do mnie po pytania ;*
    http://lisa-mario-story.blogspot.com/2013/07/liebster-award_14.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Och DŻIZYS, skarbie!! Wróciłam dziś z tej Warszawy i byłam strasznie ciekawa co się u Ciebie dzieje. Wchodzę, czytam i znów beczę! Kolejny to już raz! Nigdy nie znałam Majki od tej strony. Nigdy nie opisywałaś jak ona cierpi, płacze i z trudem przeżywa kolejne dni, które tak szybko mijają. To wszystko po śmierci tego maleństwa jest dla niej jak jakiś horror, jak potworny rollercoaster, którego nie da się zatrzymać. Ale ostatnie słowa Lewego... Przecież on ma racje... W końcu ten nasz Robert zdobył się na coś wybitnie inteligentnego. Oni muszą iść dalej... Stawiać kolejne kroki i przestać się martwić. To z pewnością będzie trudne ale nic nie poradzą na to... Kiedyś, kiedyś napisałam w swoim pamiętniku zdanie, które idealnie pasuje do obecnej sytuacji Majki i Lewego. "Człowiek cierpi by na nowo być szczęśliwym...". Więc teraz tylko głowa do góry i razem wierzę, że dadzą sobie radę!
    Jeju, się rozpisałam trochę, wybacz. Buziaki kochanie! ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o.O :)) Lena wróciła :)) Hehehhe... Uwielbiam cie dziewczyno :) Mam nadzieję, że pobyt w Warszawie ci się udał? :D
      Dziękuję ci serdecznie za te piękne słowa powyżej :D Jesteś naprawdę fantastyczną osobą :**
      KC! :* <3

      Usuń
  19. Super ale cudo

    OdpowiedzUsuń
  20. Too jest genialne ! :)
    Szkoda, że Majka poroniła, no ale to twoje opowiadanie, twój pomysł :) Oby tak dalej ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. Nominowałam Cię do liebster award :)
    http://piszczu26bvb.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  22. O Boże :c
    Tragedia po prostu, jak ona mogła poronić? -.-
    Tak mi szkoda tej dwójki...
    A myślałam, że wszystko będzie już lepiej, a Lewy i Maja może się do siebie zbliżą...
    Ochh tak samutnoo :/
    Nie mogę się doczekać nexta ! <3
    Pozderki :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety :/ Wypadki chodzą po ludziach .... A może to przepustka do lepszego życia ?? :D
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  23. o jejku.. Tego się nie spodziewałam ;(
    Taka tragedia :(
    Jejku, nawet nie chcę sobie wyobrażać jak ona musi się teraz czuć :( Ale, życie toczy się dalej, oni MUSZĄ sobie z tym jakoś poradzić, choć na pewno pozostanie to w nich, gdzieś w środku :(
    Nareszcie! Lewandowski zrozumiał, że ją kocha. Choć wyrządził jej tyle cierpienia chyba tylko z nim może być szczęśliwa ;)
    Niech Majka nie robi nic głupiego ..
    Rozdział jest genialny. Ty jesteś genialna, nieprzewidywalna :)
    Pozdrawiam :**
    Przepraszam, że tak późno.. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj kochana ! :D Nie masz za co :)) JA i tak bardzo sie cieszę, że cię mam <3
      Buziaki :**

      Usuń