Codzienność nie musi być kolorowa.
Szarość ma też swój urok,
bo gdyby codziennie było kolorowo
to nie czekałbyś na lepszy dzień...
Trzeba być tylko na tyle silnym,
aby w tej urokliwej szarości wytrwać.
Szarość ma też swój urok,
bo gdyby codziennie było kolorowo
to nie czekałbyś na lepszy dzień...
Trzeba być tylko na tyle silnym,
aby w tej urokliwej szarości wytrwać.
Dzień jak co dzień, ale już nie
ten sam co wczoraj. Odliczamy miesiące do końca roku, dni do końca miesiąca,
godziny do końca dnia, minuty do końca godziny, a sekundy do zakończenia
minuty. Przez ten długi okres czasu, jakim jest życie wiele potrafimy
przetrwać, przeboleć. Często nie zdajemy sobie sprawy z tego, że czas szybko
przemija. Mówi się: Ten rok zleciał tak szybko, jak z bicza strzelił. Ano
zleciał… A co przez ten rok, miesiąc czy dzień zrobiłeś ? Czy możesz się czymś
pochwalić? Ja, Maja mogę pochwalić się jedynie tym, że zniszczyłam życie paru
osobą. Mogę się pochwalić tym, że zaszłam w ciążę, z osobą która mnie nie
kocha? Mogę pochwalić się tym, że nie mam już nikogo. Ale… Czy w takim bądź
razie jest się czym chwalić?? Czy warto o tym mówić, wspominać to? Może lepiej
zostawić przeszłość daleko w tyle i skupić się na tym co warte poświęcenia i
naszego zainteresowania? Zbyt wiele pytań, a za mało odpowiedzi.
Obudziłam się dzisiaj z
posklejanymi oczami od płaczu i z bolącą głową. Wstałam z łóżka i poszłam do
kuchni napić się szklanki wody. Przez chwilę zastanawiałam się gdzie jest
Robert? Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Wyszedł właśnie z pokoju Angeli
w samych bokserkach. Od razu przypomniało mi się wszystko to co piękne.
Pamiętam to jak potrafił mnie zadowolić, rozweselić, a teraz mogę sobie na
niego tylko popatrzeć i pomyśleć, że było miło, ale się skończyło. Przy nim
trzyma mnie tylko i wyłącznie dziecko. Nikt mnie tak nie zranił jak on. Nie
wiem, czy potrafię mu to wszystko od tak wybaczyć i puścić w zapomnienie.
- Jak się spało?- usiadł przy
kuchennym blacie popijając zimną, wczorajszą kawę
- Całkiem nieźle. Wiesz, na
swoim łóżku jest o wiele lepiej- wymusiłam sztuczny uśmiech i zajęłam miejsce
obok niego, biorąc do ręki szklankę z przegotowaną wodą
- Słyszałem jak w nocy
płakałaś? – dotknął mojego ramienia- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.
- Nie pocieszaj mnie. Wiesz, że
tego nie lubię- zdjęłam jego rękę z siebie
- Wiem. Sam nie wiem, co robić
żeby wyszło wszystkim na dobre.
- Za dwa tygodnie zaczynam
studia. Robert ja nie wiem jak sobie z tym wszystkim dam radę.- zaczęłam płakać
-Pomogę ci.
- Ciekawe jak. Ty będziesz w
Monachium, a ja z brzuchem i wszystkimi sprawami w Polsce.
- Poradzimy sobie. Zobaczysz.
Jeszcze wszystko się ułoży- przytulił mnie do siebie
- Powiedziałam ci już coś
odnośnie pocieszania. Nie mam zamiaru patrzeć na to jak ty się na de mną
użalasz. Przecież ja widzę, że ty siedzisz tu ze mną z przymusu.
- Żabko
o czym ty mówisz?? Wcale tak nie jest. Jestem tu, bo chcę być. Chcę ci
pomóc. Tobie i naszemu dziecku.
- Dzięki, że jesteś.- Dotknęłam
jego dłoni- Cieszę się, że mnie teraz nie zostawiłeś.
- Pójdę zrobić jakieś zakupy.
Mamy pustkę w lodówce. – uśmiechnął się delikatnie- Zaraz wracam
Zabrał kurtkę, ubrał buty i
wyszedł z tego pustego, zimnego pomieszczenia. W nocy miewałam same koszmary.
Śniło mi się, że zabiłam nasze dziecko. Z zimną krwią je zamordowałam, nie
zaważając na to, że zrobiłam źle. Pusta egoistka, która chciała tylko swojego
dobra. Jestem bardzo młodą dziewczyną.
Nie miałam pojęcia, że w tak młodym wieku zostanę mamusią, ale kocham to
dziecko. Kocham je, ponieważ teraz mam pewność, że nie zostanę nigdy sama. Będę
je miała przy sobie. Gdy nie uda mi się odbudować mojego związku z Robertem to,
to dziecko będzie mi go bardzo przypominać.
Po zjedzeniu śniadania
postanowiłam się nieco odświeżyć. Zabrałam ze sobą z pokoju czyste ubrania i
zamknęłam się w łazience. Wszystkie rzeczy położyłam na pralce. Zobaczyłam, że
mój stanik wpadł za nią. Roberta nie było w domu, a ja musiałam go jakoś
wyciągnąć. Wiem, że nie powinnam przemęczać, ale co mi się może stać? Zaczęłam
odsuwać pralkę i schyliłam się po stanik. Nagle zrobiło mi się strasznie
niedobrze. Skurcze łapały całe moje ciało. Niechętnie spojrzałam na podłogę i
zobaczyłam pod sobą mnóstwo krwi.
- Nie… Nie….nie….- zaczęłam
przecząco kręcić głową- To się nie dzieje naprawdę!!!!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!- zaczęłam
krzyczeć jak opętana. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wszędzie było pełno
krwi. Opadłam na podłogę i zaczęłam płakać, a raczej ryczeć. To była tragedia! Straciłam
przytomność. Widok krwi mnie uśpił. Za dużo bólu, za dużo krwi, za dużo pytań
krążących po mojej głowie. Odpłynęłam z nadzieję na to, że jak się obudzę
wszystko będzie już w porządku.
~~II~~
Poszedłem do sklepu. Nie wiem
czy rzeczywiście była taka potrzeba. Wydaje mi się, że ja też musiałem sobie
wszystko na spokojnie przemyśleć. Zrobiłem dziewczynie dziecko to teraz muszę
tą wiadomość przyjąć na klatę i pokazać jej, że jestem silny i dam sobie radę.
Przy niej muszę być opanowany i spokojny, ale ja również się martwię o nasze
dziecko. Nie mam serca z kamienia. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie ok.
Operacja musi się udać. Nie dopuszczam do siebie innej możliwości.
Zabrałem wszystko co nam
potrzebne i udałem się do kasy. Sprzedawczyni patrzyła na mnie tak, jakby zaraz
miała mnie zjeść. Zapłaciłem za zakupy i szybkim krokiem podążałem w kierunku
mieszkania Malickiej.
- Już jestem! – krzyknąłem od
progu- Kupiłem dużo papieru toaletowego, bo była wyprzedaż- zacząłem się
głupkowato śmiać – Gdzie jesteś?- wyszedłem z korytarza i przechodziłem koło
łazienki- Co jest ku… MAJKA!! MAJKA OTWÓRZ DRZWI!!! – zacząłem walić w drzwi
łazienki z pod których wypływała krew. Co ona sobie zrobiła?? – SKARBIE
OTWÓRZ!!!!
Nie wiem co się tam stało, ale nie zamierzałem tak
bezczynnie stać przyglądać się
zakrwawionej podłodze na korytarzu. Wywarzyłem drzwi i wszedłem do środka.
Leżała nieprzytomna na podłodze. Owinąłem ją w ręcznik i szybko zaniosłem do
mojego samochodu. Zawiozłem ją do szpitala.
- Proszę mi pomóc!! Potrzebuję
lekarza!!!!- stanąłem na korytarzu
czekałem aż ktoś się mną zainteresuje. Nagle zjawili się obok mnie jacyś
ludzie. Pełno pielęgniarek i dwóch lekarzy. Zabrali mi z rąk Maję. Jeden z
lekarzy powiedział tylko, że zabierają ją na zabieg. Jaki zabieg kurwa!!!??
Usiadłem na strasznie twardym
krześle przed salą zabiegową. Podszedłem do automatu i kupiłem sobie kawę. Była
ohydna, ale nie było nic lepszego do picia. Przez cały czas czekałem tam jak na
wyrok. Nie wiedziałem co się z nią stało i co się teraz z nią dzieje. Schowałem
twarz w dłonie i oparłem łokcie o kolana.
- Już po wszystkim.- lekarz
dotknął mojego ramienia- Może pan zabrać żonę do domu.- uśmiechnął się, a ja
nie wiedziałem czy mam się śmiać czy płakać.
- Ale co się stało?- spytałem
zdezorientowany
- Pana żona poroniła. Dobrze,
że pan szybko zareagował.
- Jak to poroniła???- łza
spłynęła mi po policzku- To po co był jej jakiś zabieg!?
- To się fachowo nazywa
łyżeczkowanie, czyli przeczyszczenie macicy. Na szczęście wszystko jest w jak
najlepszym porządku.
Poklepał mnie po plecach i
odszedł. Opadłem na krzesło i nie wiedziałem co mam robić. Ręce mi się trzęsły.
Spojrzałem przed siebie. Dwie pielęgniarki prowadziły Maję w moim kierunku.
Zerwałem się z miejsca i wtuliłem się w nią. Zaczęła szlochać. Nie mogła
przestać.
- Boże święty!! Nie ma już go..
Robert… Zabiłam je!!- krzyczała i płakała na zmianę. Starałem się ją jakoś
uspokoić, ale ja sam nie mogłem opanować emocji i nerwów.
- Spokojnie skarbie.. Ty go nie
zabiłaś. Tak musiało być.- wziąłem ją na ręce i wyniosłem ze szpitala.
~~II~~
Przyjechaliśmy już do domu.
Byłam załamana. Wyglądałam jak wrak człowieka. Weszłam do mieszkania i
spojrzałam na podłogę w łazience. Była cała we krwi. Robert przyniósł jakieś
szmaty i zaczął to wycierać. Kazał mi się położyć, ale ja go nie posłuchałam.
Byłam w szoku. Cały czas szumiało mi w uszach
i miałam mroczki przed oczami. Zdenerwowany moim zachowaniem Lewandowski
podszedł do mnie i zaciągną do mojej sypialni. Zdjął mi buty i położył na
łóżku. Teraz to nawet jakby przyszło komuś nawet mnie zgwałcić, to bym się nie
opierała. Zostałam pozbawiona całej mojej kobiecości. Wyskrobano ze mnie moje
dziecko. Załamałam się i nic z tym nie mogłam zrobić.
- Majuś śpij. Sen dobrze ci
zrobi. Nie powinnaś się teraz przemęczać.- Robert pogłaskał mnie po policzku i
delikatnie pocałował moje czoło.
Dobrze, że on tu ze mną jest.
Gdyby nie Lewy pewnie wykrwawiłabym się na śmierć, albo nie wiem co jeszcze. Miałam
do niego ogromny żal po tym co zrobił, ale teraz widzę, że zależało mu tak samo
na tym dziecku jak mi.
Obudziłam się i spojrzałam na
zegarek, na którym widniała godzina 14.27. Postanowiłam zwlec się z łóżka i
zrobić coś do jedzenia. Sen mnie trochę ożywił. Wydaje mi się, że trochę
przygotował mnie na życie po poronieniu. Wszystko mnie jeszcze bolało. Każdy
ruch przyprawiał mi ból, ale pomimo to wstałam i poszłam do kuchni. Stanęłam
przy kuchence i zaczęłam gotować obiad. Nie jestem w tym mistrzem, ale coś typu
zupa warzywna umiem przygotować. Wyjęłam z zamrażalnika torebkę mrożonych
warzyw i wrzuciłam je go garnka. Najwidoczniej Robert usłyszał moją
chrzątaninę, bo postanowił mi potowarzyszyć.
- Też spałeś? – spytałam
- Tak. Nadal nie mogę w to
wszystko uwierzyć. Jak to się stało?- oparł się o blat
- Stanik mi wpadł za pralkę.
Przesunęłam ją i zobaczyłam krew na podłodze.- zaczęłam ocierać łzy
- Mówiłem ci żebyś nic nie
dźwigała! Miałaś na siebie uważać!
- Nie drzyj się na mnie! Wiem,
że to wszystko jest moją winą! Wiem, że to ja zabiłam nasze dziecko!!!-
rzuciłam na podłogę talerz i chciałam wyjść. Robert zatarasował mi przejście i
przytulił mnie do siebie.
- Przepraszam. Nie chciałem,
żeby tak wyszło. Oby dwoje jesteśmy zdenerwowani. To nie twoja wina. Gdybym ja
był w domu to, może to by się nie wydarzyło.
Staliśmy tak jeszcze jakąś
chwilę. Spoglądaliśmy sobie w oczy i myśleliśmy co by było gdyby. Każde z nas
czuło ten żal, smutek.. Tą bezsilność.
- Jak chcesz jeść obiad to
wypuść mnie już z uścisku.- uśmiechnęłam się do niego blado i z powrotem
zajęłam miejsce przy kuchence.
~~II~~
Zaczął zbliżać się wieczór. Maja poszła się umyć, a ja oglądałem telewizję. Oczywiście programów
jest mnóstwo, a jak przychodzi co do czego to nie ma co oglądać. Tak też było
tym razem. Wyciągnąłem sobie nogi i położyłem głowę na poduszce. Zamiast myśleć
i skupić się na filmie, po mojej głowie krążyły jedne i te same myśli. Ale już
nie ma co gdybać. Stało się i się nie odstanie. My żyjemy i musimy zacząć się skupiać
na sobie.
Usłyszałem, że Maja już wyszła. Poszedłem po swoje rzeczy i
wlazłem pod prysznic. Woda zmywała ze mnie cały brud dzisiejszego dnia. Stróżki
mydlanej substancji spływały po moim ciele. Wytarłem się i założyłem bokserki.
Umyłem zęby i z powrotem zająłem się oglądaniem telewizji. Pech chciał, że
akurat teraz był program o aborcji. Może to nie to samo co miała robione Maja,
ale kompletnie się rozkleiłem. Przy niej musiałem być twardy, a gdy nikt nie
widział płakałem jak kot. To za dużo jak
na jeden raz. Zdecydowanie za dużo. Maja mnie usłyszała. Wyszła ze
swojego pokoju i oparła się o framugę drzwi spoglądając w moją stronę.
-Płaczesz?- spytała przeczesując swoje długie brązowe włosy
palcami
-Nie. Coś mi wpadło do oka.
- Przy mnie nie musisz udawać.- złapała mnie za rękę- Chodź
do mnie. Nie chcę dzisiaj spać sama.
Zaciągnęła mnie do siebie. Położyła się na łóżku i przykryła
się kołdrą. Usiadłem obok niej i wpatrywałem się w nią jak w obrazek.
- Nie patrz się na mnie tylko mnie przytul. – powiedziała
skruszonym głosem
Położyłem się obok niej. Odwróciła się do mnie i objęła mnie
w pasie. Parzyłem jak zasypia, a jej powieki delikatnie zaczynają opadać. Gdy
miałem całkowita pewność, że śpi, pocałowałem ją delikatnie w czoło
- Kocham cię Majuś. Nawet nie wiesz jak cholernie za tobą
tęskniłem.
Przykryłem ja dokładnie i również zapadłem w objęcia
Morfeusza. Miałem dość tego dnia! Miałem dość wszystkiego! Teraz mam pewność,
że kocham Maję i chcę z nią być! Problem w tym, że nie mam pojęcia czego ona chce!
Po tym jak perfidnie zachowałem się w stosunku do niej …. No nie wiem czy mi
wybaczy. Nie wiem, czy ona ma siłę pakować się drugi raz do tej samej rzeki.
~~II~~
Rano obudził mnie głośny warkot silników. Otworzyłam oczy i
spojrzałam na drugą połowę mojego łóżka. Obok mnie przez całą noc leżał, spał
Robert. Kąciki moich ust uniosły się ku górze. Przeciągnęłam się i powolnym
krokiem podeszłam do okna. Odsłoniłam moje niebieskie rolety i spojrzałam w
głąb Warszawy. Dzień zapowiadał się wspaniale. W nocy starałam się walczyć z
myślami, ale natychmiast po przebudzeniu miałam przed oczami tą straszną
chwilę. Usiadłam na krzesełku przed oknem i zaczęłam cichutko płakać. Tak strasznie brakowało mi Roberta przez ten cały
czas. Tak bardzo chciałabym, żeby wszystko się wyjaśniło. Może gdyby nie było tej sytuacji w Monachium, ja
nie byłabym narażana na ciągły stres nasze dziecko by żyło? Cholerne
przeznaczenie! Bóg karze mnie za coś … Ale ja nie wiem za co!
- Już wstałaś?? – Robert podniósł głowę i przetarł oczy
- Tak.- nie odwracałam się. Nie chciałam wzbudzić w nim
współczucia.
- Ej mała. Dlaczego płaczesz?- podszedł do mnie i przyłożył
moja głowę do swojej klatki piersiowej
- A dlaczego ty wczoraj płakałeś?
- Chodź.- pociągnął mnie za rękę na łóżko- Musimy poważnie
porozmawiać. – wysmarkałam nos w chusteczkę i czekałam, aż zacznie mówić.
- To co się stało skarbie jest już przeszłością. Nie możemy
tym żyć. Ja też żałuję, też mi jest
przykro, smutno … Za twoje szczęście mógłbym się zabić, więc przestań płakać.
Popatrz na mnie i się uśmiechnij. Maja mi też jest ciężko, ale my nadal żyjemy.
Musimy sobie z tym poradzić.
Nic nie odpowiedziałam. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać i
jedyne na co się zdałam to wtulenie się w jego ciepłe ciało. Myślałam tylko o
jednym. O tym jak sobie ulżyć. Jak zwalczyć ten ciężki ból…
_______________________________________________________________
Ale dramat, co? Przepraszam was za to :D Mam nadzieję, że odcinek się podoba :)
Kochane moje ! :*
Po informacji o dodawaniu regularnie odcinków na moim blogu zanotował się spadek. Wydaje mi się, że teraz nie zależy wam na motywowaniu mnie. Myślicie sobie, że po co komentować skoro ona i tak doda rozdział ... :/ Przykro mi jest, jeżeli rzeczywiście maci do tego takie podejście :/
Mam też sprawę do jednej z was.
GABI LEWANDOWSKA :*
Mam nadzieję, że to przeczytasz :)) Kochana.. Pod każdym twoim komentarzem ja zamieszczam swoją odpowiedz. Proszę cię, zajrzyj do odcinka 14 :D Tam jest moja wypowiedz na temat twojego bloga ! :)) Albo inaczej.,. Napisz do mnie wiadomość:)) Jest na to zakładka.. Jak się zdecydujesz, to poinformuj mnie o tym w komentarzu pod odcinkiem, dobrze ??
Z góry dziękuję :**
A was kochane moje gorąco pozdrawiam i zapraszam do komentowania :*****
Buziaczki :* <3
Rozdział super! Prawie się popłakałam! Tak sumutno ;c Szkoda, że Maja poroniła
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Dzięki wielkie za komentarz :*
UsuńPozdrawiam :D
Jejku, miałaś rację, 17 rozdział pobił wszystkie. Szkoda, że taki smutny ;/ Trudno mi się pogodzić z myślą, że Maja poroniła =[
OdpowiedzUsuńDobrze, że Robert jest przy niej, bo bez niego to by kompletnie załamała. Rozdział jak zwykle fantastyczny ;*
Doszłam do wniosku, że twoje opowiadanie jest moim ulubionym. Jest takie fajne, nieprzewidywalne :]
Pozdrawiam, czekam na następny <3
Dziękuję ślicznie :)) Dla takich czytelniczek warto pisać :))
UsuńBuziaczki :***
oj dramatayczny, wzruszyłam się. a rozdział super <3 pozdrawiam i czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie :))
UsuńPozdrawiam :D
Nominowałam cię do Liebster Award, wszystkie informacje znajdziesz na http://my-life-is-wojtek-szczesny.blogspot.com/p/blog-page.html
OdpowiedzUsuńDzięki :))
UsuńJak już odpowiem to dam ci znać :D
Cholernie przygnębiający ten rozdział. Szkoda, że Majka poroniła, ale widocznie tak musiało być. Czekam na następny! ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety :)) Nie zawsze jest kolorowo :)
UsuńPozdrawiam cię cieplutko :D :***
jejku tak strasznie jest mi ich szkoda ;/
OdpowiedzUsuńszkoda ze Robert nie powiedział Maji ze ją kocha zanim jeszcze nie usnela ;d ale mysle ze jeszcze nie jeden raz jej to powie :D
KLAUDIA
Tak... Może się jeszcze zrehabilituje :))
UsuńPozdrawiam :**
Rozdział jest świetny a zarazem smutny. Popłakałam się gdy przeczytałam że Maja poroniła:(
OdpowiedzUsuńmam nadzieje że pogodzą się i będą razem.
czekam na kolejny z niecierpliwością .:*
Jeszcze wiele przed nimi.. Maja to młoda dziewczyna :**
UsuńBuziaczki :**
licze na to ;d mam nadzieje ze juz w nastepnym rodziale ;d
UsuńKurczę! Nie takiej niespodzianki się spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie bardzo, ale smutno mi, że Maja poroniła. Myślałam, że będzie miała tę operację i wszystko będzie dobrze. Jednak cieszy mnie fakt, że Lewy tak się zmienił. Normalnie jakby przeszedł jakąś metamorfozę :D. Czekam kiedy powie Mai prosto w oczy, że ją kocha. Naprawdę smutny rozdział. Nie pisz takich więcej, bo są bardzo przygnębiające :D. Mam nadzieję, że kolejne będą weselsze i milsze :). Nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńAno,... To był ten zaskok, o którym wcześniej pisałam :D Miała byc niespodzianka i była :) Może nie koniecznie miła... Ale jednak :D
UsuńBuziaczki :***
oooo bożee ! alee niespodzianka ! ; >> niespodziewałam się teakiego obrotu spraw . wiem że Majka za szybko nie wybaczy Leewemu . będzie się musiał chłopak trooszkę postarać . ale powinna dać mu ta szansę . baardzo bym chciała aby byli razem . pamietam jak w poprzednim chyba odcinku pisałam ,, mam nadzieję że wszystko się ułoży i stworzą szczęśliwa roodzinę . '' a teraz będę pisała mam nadzieje że wróca do siebie ; ))
OdpowiedzUsuńKooochana ! u Ciebie na blogu po lewej stronie istnieje jakby taka zakładka i pomyślałąm że tam do Ciebie się zwrócę z tą prośba . napisałam do ciebie wiadomość podałam swój adres e-mail i wysłałam . czekam na odpowiedź . a co do tego pod 14 odcinkiem to tak czytaałąm i własnie to mnie skłoniło żeby napisać do tego po lewej stronie na twoim bloogu ; ))
a wracając jeszcze do rozdziału to jest on trooszke smutny . liczę że następny będzie bardziej weselszy . pppppppoozdrawiam Gaaaaaaaabi ; *
No witaj :***
UsuńPrzepraszam cię serdecznie, że tak długo nie odpowiadałam, ale nie miałam pojęcia, że do mnie napisałaś ;/ Moja wiadomość do ciebie już została wysłana :))
Mój adres to gosi4czek44@gmail.com :) To jest adres do mojej wcześniejszej nazwy na blogu xD
Teraz ci podam moje GG : 28745838... To jest moje prywatne, ale każdy może na nie pisać :) Ja ci w wiadomości wszystko wytłumaczyłam :))
Czekam na odpowiedz :)
Buziaczki :****
Hej Kochana! cóż Ci do główki przyszło, że olewamy Twojego bloga!!??? Na pewno tak nie jest! Przynajmniej ja! ;) Dlatego tym wpisem jak najbardziej motywuję Cię do kolejnego rozdziału i nie ważne kiedy on będzie dodany. Powtórzę się, (ale trudno), : blog jest świetny, ciekawy i kompletnie inny od innych, bo widać, że prowadzony z pasją i zaangażowaniem. Nawiązując do tego rozdziału.. zasmuciłaś mnie trochę, ale cóż... może to zbliży do siebie Roberta i Maję i pewnie jeszcze będą mieli gromadkę dzieci. :) Pozdrawiam Cię ciepło! Buziaki. :** :)
OdpowiedzUsuńTzn...Chodzi mi tu głównie o liczbę wyświetleń :))
UsuńNo ale nic :)
Dzięki kochana, że ze mną jesteś :D To skarb mieć taka czytelniczkę jak ty :**
Buziole :***
szkoda ze taki smutny ;( moze utrata dziecka ich do siebie zblizy. Brakowalo mi tylko w tej szczerej rozmowie w sumie to monologu Roberta wyznania miłości Majce : )
OdpowiedzUsuńAnn
Z tego co pamiętam, to kolejny odcinek będzie jednym wielkim monologiem Roberta :))
UsuńPozdrawiam :**
o kurde ;d juz sie nie moge doczekac :D Lubie to <3
UsuńAnn
Nominowałam Cię do Liebster Award. :)
OdpowiedzUsuńWięcej informacji na moim blogu: http://przeznaczenia.blogspot.com/
Dzięki :))
UsuńW wolnej chwili odpowiem na pytania :)
Dziś odkryłam tego bloga, przeczytałam wszystko od samego początku, i stwierdzam, że kocham to! <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :3
Pozdrawiam.
Oejje... Jak mi miło :)) Dziękuję ci ślicznie :)) Cieszę się, że ci sie podoba :**
UsuńBuziaki :***
mam nadzieje ze Majka nie zrobi nic głupiego.
OdpowiedzUsuńLewandowska
Dzięki wielkie za komentarz :**
UsuńNiech Maja sobie nic nie zrobi, proszę. Odcinek fajny, ale strasznie smutny, prawie się poryczałam. Nie przejmuj się spadkiem komentarzy, są wakacje, środek lipca ludzie wyjeżdżają, może p;o prostu czytają na telefonach i nie mają jak skomentować, bo mają słabe WiFi. Myśl pozytywnie :) Pozdrawiam Zuza
OdpowiedzUsuńNie chodzi mi o spadek komentarzy :) Ich i tak jest naprawdę dużo :D I ja się bardzo cieszę, że komuś się chce to powyżej komentować :))
UsuńMoim problemem są wyświetlenia.. Z odcinka na odcinek coraz mniejsza liczba.. No ale cóż, Widocznie tak musi być :))
Dziękuję ci za komentarz i gorąco cię pozdrawiam :**
Smutny odcinek ale za to bardzo fajny :) Mam nadzieję że Robert i Maja poradzą sobie z tą sytuacją. Komentujemy twoje posty bo warto cię wesprzeć :) I nikt sobie nie olewa, uwierz bo przecież świetnie piszesz. Czekam na następny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję :)) Jesteś kochana! :D Miło mi się czyta takie komentarze :**
UsuńBuziaczki :**
Rozdział świetny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn.
Nominowałam cię do Liebster :d Zapraszam do mnie po pytania ;*
http://lisa-mario-story.blogspot.com/2013/07/liebster-award_14.html
Dziękuję ci :**
UsuńOch DŻIZYS, skarbie!! Wróciłam dziś z tej Warszawy i byłam strasznie ciekawa co się u Ciebie dzieje. Wchodzę, czytam i znów beczę! Kolejny to już raz! Nigdy nie znałam Majki od tej strony. Nigdy nie opisywałaś jak ona cierpi, płacze i z trudem przeżywa kolejne dni, które tak szybko mijają. To wszystko po śmierci tego maleństwa jest dla niej jak jakiś horror, jak potworny rollercoaster, którego nie da się zatrzymać. Ale ostatnie słowa Lewego... Przecież on ma racje... W końcu ten nasz Robert zdobył się na coś wybitnie inteligentnego. Oni muszą iść dalej... Stawiać kolejne kroki i przestać się martwić. To z pewnością będzie trudne ale nic nie poradzą na to... Kiedyś, kiedyś napisałam w swoim pamiętniku zdanie, które idealnie pasuje do obecnej sytuacji Majki i Lewego. "Człowiek cierpi by na nowo być szczęśliwym...". Więc teraz tylko głowa do góry i razem wierzę, że dadzą sobie radę!
OdpowiedzUsuńJeju, się rozpisałam trochę, wybacz. Buziaki kochanie! ;*
o.O :)) Lena wróciła :)) Hehehhe... Uwielbiam cie dziewczyno :) Mam nadzieję, że pobyt w Warszawie ci się udał? :D
UsuńDziękuję ci serdecznie za te piękne słowa powyżej :D Jesteś naprawdę fantastyczną osobą :**
KC! :* <3
Super ale cudo
OdpowiedzUsuńDzięki :**
UsuńToo jest genialne ! :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Majka poroniła, no ale to twoje opowiadanie, twój pomysł :) Oby tak dalej ♥
Dziękuję ślicznie :**
UsuńNominowałam Cię do liebster award :)
OdpowiedzUsuńhttp://piszczu26bvb.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
Dzięki :D
UsuńO Boże :c
OdpowiedzUsuńTragedia po prostu, jak ona mogła poronić? -.-
Tak mi szkoda tej dwójki...
A myślałam, że wszystko będzie już lepiej, a Lewy i Maja może się do siebie zbliżą...
Ochh tak samutnoo :/
Nie mogę się doczekać nexta ! <3
Pozderki :**
No niestety :/ Wypadki chodzą po ludziach .... A może to przepustka do lepszego życia ?? :D
UsuńPozdrawiam :D
o jejku.. Tego się nie spodziewałam ;(
OdpowiedzUsuńTaka tragedia :(
Jejku, nawet nie chcę sobie wyobrażać jak ona musi się teraz czuć :( Ale, życie toczy się dalej, oni MUSZĄ sobie z tym jakoś poradzić, choć na pewno pozostanie to w nich, gdzieś w środku :(
Nareszcie! Lewandowski zrozumiał, że ją kocha. Choć wyrządził jej tyle cierpienia chyba tylko z nim może być szczęśliwa ;)
Niech Majka nie robi nic głupiego ..
Rozdział jest genialny. Ty jesteś genialna, nieprzewidywalna :)
Pozdrawiam :**
Przepraszam, że tak późno.. :(
Nie przepraszaj kochana ! :D Nie masz za co :)) JA i tak bardzo sie cieszę, że cię mam <3
UsuńBuziaki :**