„Gorycz
zawsze kryje w sobie potrzebę
zemsty i utrwala się w system:
pesymizm. To 'okrucieństwo
pokonanych', którzy nie potrafią
wybaczyć życiu, że zawiodło ich oczekiwania.”
Ciemność... kiedy wszystko co znałeś i kochałeś
zostaje ci zabrane... Myślisz jedynie o swym gniewie, nienawiści, nawet o zemście... i wtedy nikt cię nie uratuje.
Wszyscy myśleli, że życie jest idealne. Niestety nikt nie
zastanawiał się nad konsekwencjami niektórych sytuacji i niedokończonych spraw.
Ona starała się robić wszystko idealnie. Pojechała na studia do Warszawy po
nowe, lepsze życie. Znalazła prace, którą mogła mieć do dzisiejszego dnia.
Jedna niewinna sprzeczka pewnego osobnika z jego ukochaną, doprowadziła do
tego, że Maja wkręciła się w świat sławy, wielkich pieniędzy i imprez na
wysokim poziomie. Rozbiła jeden z najciekawszych związków polskiego show
bussinesu. Zatraciła się w miłości. Zastała wykorzystana i porzucona. Przez
tego faceta wiele się nacierpiała. Dwa w jednym. Jest on najlepszą i najgorszą
rzeczą w jej życiu. Postawiła na miłość! Rzuciła przed siebie tylko i wyłącznie
jedną kartę. Stała się tragedia. Ktoś przekręcił jej kartę. W jej rogu znalazła
się jeszcze jedna osoba. Osoba, która była dla niej bardzo ważna. Malicka
myślała, że ta przyjaźń będzie trwała wiecznie, że może ranić swojego
przyjaciela. Pomyliła się. On nie da sobą pomiatać. Nie jest tym za kogo go
wcześniej uważała. Mianowicie? Za frajera, który był, jest i będzie.
On? Facet, który miał poukładane życie osobiste. Do czasu. Pewnego
razu poznał młodą kelnereczkę. Zaprzyjaźnił się z nią i zabrał na wakacje. Tam
zdradził swoja narzeczoną, tylko dlatego, że zachciało my się pocieszania. Zaczął
myśleć po fakcie. Nie zastanawiał się wcześniej nad tym, że robi źle. Samolub i
egoista! Myślał tylko o sobie.
Ale nikt w tej historii nie myślał o osobie, która
przewijała się przez całe opowiadanie. Ja w bajce ,, Czerwony kapturek.
Prawdziwa historia”.
RETROSPEKCJA!: Osoba ta była w barze, w którym pracowała
Maja. Przemknęła się niezauważona. Była na wakacjach. Spała z Malicką w jednym
pokoju. Była zakochana po uszy. Gdy osiągnęła swój cel, dowiedziała się o
romansie pomiędzy Lewym a Mają, a teraz?? Hahhahahah… Dobre pytanie!
Wszyscy myśleli, że ta osoba nie ma uczuć. Wydawało im się,
że puści to przez palce. Mylili się. Nie wiedzą nawet jak bardzo się mylili.
- Witaj Wojtuś!- Maja usiadła obok bramkarza przy
kuchennym stole. Wzięła do ręki butelkę
wody i czystą szklankę. Ziewnęła i nalała do pełna. Wypiła całą zawartość
jednym duszkiem i położyła głowę na ramieniu Szczęsnego.- Jak się spało? –
przetarła delikatnie swoje zaspane oczy i powoli je otwierając spojrzała na
przyjaciela
- Źle. Moglibyście ciszej to robić.- syknął i wstał od
stołu. Doszedł do zlewu i opłukał sobie ręce. Malicka zachichotała i podeszła
do niego
- Nie mieliśmy pojęcia, że to usłyszycie.- przytuliła się do
niego od tylu i została odtrącona. Pierwszy raz!
- A o czym wy w ogóle macie pojęcie! – zdenerwowany zabrał
ze stołu swój telefon i wyszedł na balkon
Maja nie miała zamiaru czekać na swojego ukochanego. Poszła
za Wojtkiem. Na balkonie Lewandowskiego stoją słomiane meble. Malutki stolik i
cztery krzesła. Na każdym z nich znajdują się mięciutkie poduszki.
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi?? – brunetka
przysunęła się do niego i spojrzała szatynowi głęboko w oczy
- O co mi chodzi?? Ty chyba zgłupiałaś! – wykrzyczał jej
prosto w twarz
- No nie wiem o co ci chodzi! Przyjeżdżasz tu z jakąś laską,
która jest na mnie cięta niewiadomo o co i robisz jakieś sceny! Zastanów się
nad sobą!
- Ja robię sceny? Ja!- wskazał na siebie palcem- Nawet nie
wiesz ile dla mnie znaczysz! Przykro mi to mówić, ale zrobię wszystko by cię
mieć!- wstał, zabrał buty z korytarza i wyszedł z mieszkania. Pozostawił
oszołomiona Maję samą, na pastwę myśli.
Szedł ulicą prosto do parku. Usiadł na ławce i wyjął telefon
z kieszeni. Odszukał w kontaktach imienia Lidia i zadzwonił.
- Zaczynamy! Nie mam zamiaru dłużej czekać… Pamiętaj.
Zachowuj się normalnie…. Co?? …. A TAK. Nie dawaj po sobie nic poznać. Wszystko
się zacznie dziś wieczorem.
Rozłączył się i chytrze zaśmiał. Miał plan. Wiedział co
zrobić, żeby Maja z nim była. Miał dość tych wszystkich kłamstw, oszustw i
zawirowania. Chciał się ustatkować za wszelką cenę. Nie liczyło się dla niego
to, czy będzie miał Lewego za przyjaciela, czy nie. Teraz najważniejsza była
zemsta na nim. Tyle co się przez nich nacierpiał… Nie mógł przeżyć tego jak
bardzo go zranili… Dał sobą pomiatać !
~~II~~
- Cześć skarbie!- Lewy wszedł do kuchni i ucałował swoją
partnerkę w policzek
- Cześć..- ta nerwowo przesuwała gliniany kubek po blacie
stołu. Wpatrzona tylko w jeden, martwy punk
- Coś się stało.- mężczyzna podszedł do ekspresu do kawy.
Napełnił filiżankę czarnym napoję i wrócił na swoje miejsce.
- Nieeee… w sumie to nic. Wojtek się zaczął dziwnie
zachowywać.
- Nie przejmuj się tym- podniósł jej podbródek- przejdzie
mu- pocałował jej usta i upił łyk gorącej kawy
- No nie wiem. Musimy iść dzisiaj na tą imprezę?? –
spojrzała na niego pytająco i oczekiwała odpowiedzi
- Wiesz, że ja nie lubię imprezować. Z chęcią bym został w
domu, ale jak nie pójdziemy, to Marco się obrazi. On tu do mnie przyjeżdża, a
ja u niego bywam…
- Tak, wiem… Naprawdę nic nie da się z tym zrobić??
- Nie skarbie.
- Ale Wojtek i ta jego… Dziunia nie umieją niemieckiego.
- Dadzą radę. Muszą sobie jakoś poradzić. Z resztą. Będzie
tam też Ewa i Agata. Chyba je lubisz, nie??
- No lubię, lubię. Lisę, Cathy i Jehny też, ale nie mam
ochoty tam iść.
- Przykro mi bardzo misiu, ale ja już niczego nie odwołam.
~~II~~
Wstałam od stołu i wyszłam i wyszłam z kuchni. Wkurzyłam
się! Miałam złe przeczucia co do tej imprezy. Wydawało mi się, że coś się tam
stanie… Coś zdecydowanie niepozytywnego.
Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Ta poranna rozmowa ze Szczęsnym
wybiła mnie z rytmu. Przez cały czas miałam w głowie te jego chamskie i
bezczelne odzywki. Ja rozumiem, że źle zrobiłam, ale jakoś wcześniej mi tego
nie powiedział. Minęło tyle czasu, a ten romans cały czas się za nami ciągnie.
Czasami wydaje mi się, że wdepnęłam (za przeproszeniem) w końskie łajno i nie
mogę go umyć!
Wieczór zbliżał się wielkimi krokami. Chciałam się
przygotować, ale od jakiś dwóch godzin łazienka jest oblegana.
- Otwieraj te drzwi!!!! – waliłam w nie pięściami
- Już, już…-drzwi się otworzyły, a zza nich wyłonił się Lewy
- Sorki- uśmiechnęłam się delikatnie- Myślałam, że to ta
mała suka- syknęłam
- Była tu, ale wyszła przed chwilą.
- Przed chwilą to ty wyszedłeś.
Wyciągnęłam go stamtąd i porozkładałam swoje kosmetyki.
Zaczęłam się malować. Postanowiłam zrobić małego psikusa mojej kochanej Lidzi.
Rozdrobniłam jej puder, bo miała taki w kostce i wymieszałam go z pastą do
zębów. Ale będzie ubaw. Chciałabym zobaczyć jej minę jak otworzy jutro
pudełeczko.
Po umalowaniu się, wyszłam z łazienki i wyjęłam z szafy moją
czerwona sukienkę. Była idealna. Do tego miałam takie śliczne diamentowe
szpileczki. Moje ulubione buciki… Założyłam je na siebie i zaczęłam układa
sobie włosy. Postanowiłam je wyprostować i rozpuścić.
Gdy mogłam szczerze powiedzieć sama do siebie ,, Majka!
Wyglądasz świetnie” przestałam się przygotowywać i zeszłam na dół do reszty
imprezowiczów.
- Wow! Kochanie! Jestem pod wrażeniem. – Robert doszedł do
mnie i podał mi swoją dłoń.
Wsiedliśmy wszyscy do jednego samochodu i ruszyliśmy w
kierunku Dortmundu. Lafirynda, czyli Lida prezentowała się całkiem nieźle.
Miała na sobie beżową kieckę i czarne klasyczne szpilki. Za to jej twarz
odstraszała wszystkich. Mogłabym rzec, że była brzydsza od niejednej Niemki.
- Jesteśmy na miejscu.- jechaliśmy bardzo długo, ale na
szczęście każdy dotarł do celu w całości.
- Robert? Ty uprzedziłeś Marco, że Wojtek też będzie??
- No pewnie, że tak. Nie musisz się o nic martwić.-
przepuścił mnie w drzwiach i weszliśmy do środka.
Jeszcze nigdy nie byłam w mieszkaniu Marco. Chłopaki nie
robili często takich imprez. Wiadomo. To są sportowcy. Oni nie piją i nie
palą….. Z jednym małym wyjątkiem. Wojtka ostatnio zebrała chcica na papieroski.
Truje się tym świństwem.
Impreza zaczęła się
powoli rozkręcać. Co po niektórzy chodzili już wstawieni. Nigdzie jednak nie
mogłam znaleźć mojego Roberta. Kręciłam się w te i z powrotem, ale nie było go. Wyszłam na
zewnątrz. Stał tam Wojtek. Patrzył się na mnie i zapytał czy coś się stało.
Byłam w lekkim szoku, bo mówiąc to zbliżył się do mnie na niebezpieczną
odległość. Dzieliły nas zaledwie centymetry.
- Co ty robisz?- odepchnęłam go
- Jak to co? To co powinienem zrobić już bardzo dawno temu.-
zakrył mi usta ręką żebym nie krzyczała i zaciągnął mnie za dom Reusa.- Piśnij
tylko, a obiecuję, że nie wyjdziesz cało z tego przedstawienia.
Bałam się. Bałam się go jak cholera. To był mój najlepszy
przyjaciel. On traktuje mnie teraz gorzej niż psa. I co on teraz zrobi??
Zgwałci mnie?? Jest pijany w trzy dupy! Wydaje mi się, że on nie ma pojęcia co
czyni.
- Chodź mała! Zabawimy się!- zaczął się do mnie dobierać. To
było takie obleśne. Fakt! Byłam z nim kiedyś, ale to nie to samo.
- Pojebało cię! Zostaw mnie! – zaczęłam się wiercić i
krzyczeć POMOCY! Wojtek podniósł wysoko rękę i chciał mnie uderzyć, ale Robert
mu na to nie pozwolił. Odepchnął go i zaczął bić po twarzy
- Ty gnoju! Skurwysynu jeden! Jak możesz!?
Odciągnęłam Lewego na bok i mocno się w niego wtuliłam.
Byłam cała roztrzęsiona. Starałam się zachować spokój, ale nie wychodziło mi
to.
- Już dobrze.- pocałował mnie w czoło
- Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
- Lidka chciała mnie zaciągnąć do łóżka. Wiedziałem od razu,
że coś się za tym kryje.. Zacząłem cię szukać. Marco powiedział, że wyszłaś się
przewietrzyć. Uchyliłem drzwi i usłyszałem twój krzyk.
- Co teraz?
- Jak to co? Jedziemy do domu. Wypieprzymy ich rzeczy przed
drzwi i po sprawie.- uśmiechnął się
Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy do domu. Skapowaliśmy ich
walizki i zrobiliśmy to co Lewy mówił wcześniej. Wszystko stało przed drzwiami
zamkniętymi na cztery spusty. Położyłam się na łóżku i oczekiwałam nadejścia
Roberta. Stanął w drzwiach i opierał się o framugę drzwi. Spoglądał w moją
stronę. Myślał, że śpię. Miałam jedno oko na wpół otwarte. Lewy zaczął się
rozbierać i zanim się położył wyjrzał przez okno. Pokiwał głową i przyszedł do
mnie. Pocałował mnie w policzek i wpatrywał się w sufit. Nie wiem co było tam
ciekawego, ale nie mógł oderwać od niego wzroku. Przytuliłam się do niego
pocałowałam jego klatkę piersiową.
- Nie śpisz?- zapytał nie odrywając wzroku od sufitu
- Nie. A dlaczego ty nie śpisz?? – spytałam
- Myślę o tym, że nikt nie może mi ciebie odebrać. Nie pozwolę
na to. Za dużo się wydarzyło, żeby teraz znów miało się pieprzyć. Będziesz
moja- zwrócił swój wzrok na mnie- Już zawsze będziesz moja.- pocałował mnie w
usta i zamknął oczy.
Nie wiem co myśleć o jego słowach. Z jednej strony mam
zapewnienie, że mu na mnie i na naszym związku zależy, ale z drugiej.. Chust
wie co się jeszcze wydarzy.
~~II~~
Nie jestem już gówniarzem. Mam 25 lat. Chyba czas się
ustatkować , prawda? Wiem, że Maja jest jeszcze młodą osobą i pewnie chciałaby
się jeszcze wyluzować, zabawić itd… Ale ja jej tego nie będę zabraniał. Jednak
jakiś etap w moim życiu powinien się już zakończyć. Nie zamierzam jej już
obrażać. To kończę definitywnie. Miałem duże problemy z samym sobą. Chodziłem
do psychologa… naszego klubowego psychologa. Dużo mi pomógł. Wiem co robiłem
źle i na co powinienem zwrócić szczególną uwagę. Zamierzam wszystko
diametralnie zmienić, tylko po to by być szczęśliwym i dawać szczęście innym.
Otworzyłem oczy. Maja jeszcze słodko spała. Wstałem
bezszelestnie z łóżka i udałem się do kuchni. Przygotowałem jakieś mało
wykwintne śniadanie( ale zawsze coś xD) i zaniosłem jej do łóżka. Otworzyła
swoje piękne piwne oczy i spojrzała na mnie zaspana. Uśmiechnęła się i zabrała
ode mnie tackę. Usiadłem obok niej i włączyłem telewizor.
- Jak się spało księżniczko? – pocałowałem ją w usta
- Kiepsko. Miałam koszmary. Sprawdzałeś, czy ich rzeczy są
….- wskazała palcem na okno. Podszedłem do niego i wyjrzałem na zewnątrz
- Nie ma. Albo ktoś zaiwanił, albo to oni je zabrali.-
zaśmiałem sie
Zjedliśmy śniadanie, po którym od razu posprzątałem i
zacząłem się szykować na poranny trening. Dzisiaj Maja wylatuje do Polski. Po
treningu mam ją odwieźć na lotnisko. Boję się ją zostawić samą w domu. A jak
Wojtek przyjdzie?? Kurde! Na trening też
jej nie mogę zabrać. Osoby postronne nie wpuszczane są na treningi, chyba, że
trening jest otwarty. W takim wypadku, każdy może przyjść pooglądać swoją
kochaną drużynę.
- Nad czy tak intensywnie myślisz??
- Boję się zostawić cię samą w domu.- odpowiedziałem.
Podszedłem do niej i złapałem ją za biodra
- Nie masz się czym przejmować. Jestem już dużą dziewczynką-
pocałowała mnie w policzek- Spakuję się i będę na ciebie czekała
- Ok. Wyrwę się wcześniej.- zabrałem torbę i przewiesiłem ją
przez ramię- Do zobaczenia skarbie- wpiłem się w jej usta
- Dobra Romeo- mówiła pomiędzy pocałunkami- bo się spóźnisz-
odepchnęła mnie i pomachała na dowidzenia.
____________________________________________________________________
No hej dziewczyny ! :)
Ale straszliwy upał mamy na dworze :/
WRÓCIŁAM JUŻ!!!! Mam mnóstwo nowych pomysłów na to opowiadanie! :) Co prawda ostatnio wena mi się skończyła, ale teraz czuję jej powrót :) Wiem, wiem... Mam mnóstwo zaległości :) Nie odpowiedziałam na wasze komentarze ani nominacje.. Postaram sie to szybko naprawić :)
Nie czytałam tego rozdziału , wiec mogą być błędy :) Poprawię je wieczorem jak do tego przysiądę :) Nie umiem określić kiedy pojawi się kolejny rozdział :/ Może to być w środę, a może w sobotę .. Nie wiem ! Musze teraz dużo czsu poświęcić na pisanie :)
Trzymajcie za mnie kciuki i do następnego! :**
Pozdrawiam Maja :**
Ps: Lenka ! :)) Byłam w Mrągowie :) Tam jest cudownie :! :**