piątek, 30 sierpnia 2013

Odcinek dwudziesty szósty :*




Poznaliśmy się przypadkiem, nieznany głos w słuchawce,
nie mog
łem się oderwać, chciałem poznać cię dokładniej,
wzi
ąłem cię na wakacje, ja i ty, plaża, słońce, woda,
wiatr i jeden rytm i miliardy po
łączeń,
tak zostali
śmy razem na zawsze.



Chłopaki niestety musieli opuścić moje skromne progi, ponieważ za tydzień grają mecz… Przygotowania do niego zajmują trochę czasu. Codzienne mordercze treningi i nowa taktyka trenera wymagają poświęcenia. Moim zdaniem oni i tak mają lepiej ode mnie. Jestem w trakcie przepisywania góry notatek z wykładów. Najgorsze zostawiłam sobie na koniec, ale gdzie jest ten koniec?? Żeby się choć na chwilę od tego oderwać poszłam zaparzyć sobie melisy. Pysznej melisy na uspokojenie. Już niedługo, a dokładnie za jakieś 3 miesiące odgwizdamy koniec roku akademickiego. Już się umówiłam z ludźmi z mojego roku na nie małą imprezkę. Ostatnia biba z ich udziałem skończyła się dosyć kiepsko. Zostałam przyprowadzona  do mieszkania bez jednego buta i w podartej kurtce. Nie wiem co się ze mną wtedy działo. Pierwszy raz się tak cholernie upiłam.

Usiadłam wygodnie na sofie przed moją stertą papierów  z gorącym kubkiem meliski w ręku, gdy nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Kogo niesie o tej porze do Malickiej?? Przecież nikogo sobie nie spraszałam !

- Dzień dobry Maju. Wpuścisz mnie do środka?- przede mną, we własnej osobie stała matka Lewego! Jak ona śmiała do mnie przyjść!? Po tym wszystkim co zrobiła! Rzygać mi się chce jak na nią patrzę!
- YY?? A po co? – Założyłam ręce na piersi i czekałam na składną i logiczną odpowiedź z drugiej strony
- Proszę… Wpuść mnie.- spuściła  głowę i czekała na mój ruch. A co ja do cholery miałam począć? Zaprosiłam ją ruchem ręki do środka.

Rozebrała się i weszła do mojego salonu. Musze przyznać, że nie miała żadnych oporów i czuła się jak u siebie w domu. Wkurzało mnie to. Nie dość, że przylazła nie wiadomo po co to jeszcze chce się u mnie zadomowić.

- Słucham panią.- zasiadam naprzeciwko niej i zaczęłam sprzątać papiery z uczelni ze stołu. Gdy był już całkiem czysty, przetarłam do z wierzchu szmateczką i postawiłam na nim szklankę i dzbanek z wodą z cytryną.
- Maju.. Bo ja nie bardzo wiem od czego mam zacząć.- nalała sobie pełną szklankę przezroczystego napoju i schłodziła sobie nim usta
- Najlepiej od początku. Od razu uprzedzam, że ja nie mam zbyt wiele czasu.- kiwnęłam głową w kierunku sterty dokumentów
- Dobrze. Postaram się powiedzieć wszystko w skrócie.
- Czekam- odparłam i wypiłam jednym duszkiem moją gorącą melisę. Ta kobieta strasznie działała mi na nerwy.
- Przyszłam tutaj głównie po to żeby cię przeprosić. Przez ten czas, tj. od  wigilii Bożego Narodzenia zrozumiałam, że to co uczyniłam było podłe. Ja wiem ile krzywdy ci wyrządziłam swoim zachowaniem, ale musisz mnie zrozumieć.
- CO!? Zrozumieć ! Chyba sobie pani kpi! Nikt mnie nigdy tak nie upokorzył jak pani i spółka ! Coś jeszcze!?
- Wybacz mi. Proszę..- spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, a ja tylko potrafiłam się ośmiać z tej chorej sytuacji.
- Ja wiem, że skrzywdziłam Ankę, ale Robert też miał w tym swój udział. I z tego co ja wiem, to on chciał tego tak samo bardzo jak ja. Po wielu trudach i wyboistych drogach wyjechaliśmy na prostą, a pani jak ta cholerna dziura drogowa, nam wszystko zepsuła. Nie wiem, skąd wiedziałyście o tym, że poroniłam, ale to nie jest przyjemne- pojedyncze łzy cisnęły mi się do oczu. Chciałam to przemóc w sobie, ale mi się nie udało. Zaczęłam płakać- Nie wiem dlaczego was to tak bardzo bawiło? Czy to naprawdę jest takie śmieszne?? Zabawne??
- Ja.. Jaa. Ja przepraszam.- Zabrała swoją torebkę i wyszła z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi. Miałam wrażenie, że to ją trochę poruszyło. Ta historia i mój widok powinny jej dać do myślenia. Jednak nic nie zmieni tego, że teraz nie mam ochoty na przepisywanie czego kol wiek. Rozkleiłam się na dobre. Znowu wróciły wspomnienia z tamtego feralnego poranka.

~~II~~


Czy ludzka krzywda może stać się dal niektórych powodem do radości?? Czy można być z niej  dumnym? Czy ludzie chcą na nią patrzeć? Osoby o mocnym charakterze i wysokim mniemaniu o sobie potrafią zdziałać naprawdę cuda. Nie obchodzi ich to, że ktoś może poczuć się skrzywdzony. Mają gdzieś uczucia innych. Postanawiają przełożyć sobie swoje  dobro na ich krzywdę, na swoje szczęście. Raz się to udaje, a raz nie. Przypadki są różne, Ważne jest jednak to by się tak łatwo nie poddawać. Skoro jesteś osobą skrzywdzoną pokaż swoją siłę. Daj znak innym, że masz w sobie to coś, czego nikt nie może ci odebrać! Nie dawaj im tej satysfakcji. Pokaż, że warto walczyć o swoje! Weź się w garść! Stań na szczycie góry! Przenoś je! Dotknij nieba! I zejdź na ziemię silniejszy !

 ~~II~~

- Cześć kochanie!- krzyknąłem radośnie na widok pięknej brunetki z kamerki internetowej
- Witaj Robert..- powiedziała smutno. Wiedziałem, że coś musiało się przydarzyć. Czułem to. Znam Maję na wylot. Wiem czego jej brakuje do pełni szczęścia, co je na śniadanie, jaką herbatę najczęściej pija… Wiem o niej niemalże wszystko! A teraz.. Byłem przekonany, że coś jest nie tak.
 - Czemu jesteś taka nieswoja, smutna, przygnębiona?- zapytałem z troską w głosie. Chciałbym mieć ją tutaj przy sobie. Ale już niedługo!
- Nieistotne. Powiedz mi lepiej jak idą przygotowania do meczu.- zmieniła temat. Zrobiła to, a  dobrze wie o tym jak strasznie nienawidzę gadać o piłce, gdy coś jest na rzeczy.
- Pełną parą żabko. A teraz gadaj mi tu szybko o co chodzi. Mi oczu nie zamydlisz tym swoim słodkim uśmieszkiem. Słodkim i wymuszonym.- skrzywiłem lekko głowę i czekałem na jej odpowiedz. Miałem nadzieję, że długo nie będę musiał czekać.
- Ok..- Ufff… Kamień z serca.- No wiec….- ciągnęła- Była u mnie twoja mama- spuściła głowę i przeczesała włosy rękom. Nie powiem. Buzia roztworzyła mi się z… z????? Ze zdziwienia??? Zaskoczenia??
- Co!? Czego ona od ciebie chciała?? Po ty wszystkim co zrobiła… to chore!
- Podobno przyszła się ze mną pogodzić. Robert- spojrzała na mnie, znaczy w kamerkę- Pamiętasz co mi obiecałeś??- O co jej chodzi? Ja wiele rzeczy obiecuję. Zawsze je spełniam, więc nie bardzo wiem o co tym razem chodzi. Kobiety.. – Miałeś się pogodzić z matką.
- Ojejju… Musimy o tym teraz rozmawiać??
- Ja nie chcę stawać na waszej drodze! Lewy! To jest twoja mama. Jedyna jaką masz! Pamiętaj… Taty nikt ci nie zwróci, a mamę jeszcze masz. Co byś zrobił jakby i jej zabrakło? Zastanów się nad t….
- Co jest kurwa!!!- i koniec. Połączenie zerwane. No nieźle. Zabrali mi prąd… Znaczy wyłączyli. Akurat teraz! No nic. Przecież nie będę tak siedział i się zastanawiał nad sensem życia.
Ruszyłem swoje cztery litery i pomaszerowałem do naszej sypialni. Rzuciłem laptop na łóżko i wyciągnąłem z szafy jakieś ubrania. Po długim szperaniu założyłem  na siebie niebieskie jeansy i koszule w kratę. Włosy postawiłem na żel, jak zawsze, i zadzwoniłem do Mario. On na wyjście do baru zawsze był chętny. Tym bardziej, że teraz nie wychodzi  z krainy pieluch, kupek i kaszek. Współczuje biedakowi. Nie chodzi o to, że ja nie chcę mieć dzieci, bo chcę, ale Mario nie nadaje się na ojca. Przecież to jeszcze dziecko. Niedawno sam jadał gerberki, a teraz kupuje to swojemu dziecku. Poniekąd chyba mu tego zazdroszczę. Ja mam 25 lat i jeszcze nie mam żony. A ten cwaniak 22 i już ma narzeczoną i dziecko… Szczęściarz, a nie cwaniak. Poznał kobietę swojego życia i teraz musi utrzymywać rodzinkę.
- Goetze! Masz ochotę na małe piwko?? – postanowiłem jednak spróbować go namówić.
- Pewnie! Gdzie i o której.
- Za pięć minut w barze ob..
- Tym przy stadionie??- przerwał mi
- Tak.
- To ja zaraz tam będę.

Co się stało z tym chłopakiem?? Nie rozumiem go? Wydawało mi się, że teraz jak jest pełno etatowym tatusiem to nie będzie chciał iść z kumplem na piwo. Zaskoczył mnie pozytywnie.
Doszedłem już pod Alianz Arenę. A że mieszkam niedaleko droga nie zajęła mi zbyt wiele czasu. Przez szybę dostrzegłem samotnie sączącego piwko Mario. Podszedłem do niego i poklepałem po plecach. Zamówiłem to samo i zabrałem się za pewnego rodzaju śledztwo.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?? – spytałem upijając łyk mojego ulubionego piwa
- Yyy?? Ale ja nie wiem o co tobie chodzi?
- No jak to o co? Miałeś być za pięć minut, a ty już tu siedzisz i z tego co widzę obaliłeś drugie piwo.
- Co się czepiasz! Nie twój biznes! – warknął – Zajmij się Majką.
- E..e..e.. Co to ma być!? Przyznaj. Pokłóciłeś się z Angelą? – spytałem podejźliwie
- Co.. ee..yy.. Nie! – zaczął się mieszać i plątać- Jak ci powiem o co kaman to się odczepisz i napijesz ze mną wódki?
- Jasne stary!
- Sprawa jest dość głupia i prosta.. Ja po prostu nie daję sobie rady, rozumiesz? To wszystko mnie przerasta! Mam iść na trening rano, a moje dziecko pruje się przez całą noc i nie daje mi spać. Angela się na mnie wkurza, bo nie chcę się córką zająć. Ma pretensje o to, że po każdym treningu idę na piwo, a ja już nie mogę! Nie mogę tam usiedzieć minuty, bo to dziecko się non stop wydziera! – zaczął wymachiwać rękoma- Boże Lewy! Jaki ty masz spokój! Nawet nie wiesz jak ja ci zazdroszczę….- podłożył rękę pod głowę, oparł się o nią i wypuścił powietrze z płuc
- A ja zazdroszczę tobie. Chciałabym mieć w domu takiego małego bachorka.. Nie wiem dlaczego narzekasz. – wypiłem do końca moje piwo i zamówiliśmy sobie kolejkę czystej. Oczywiście wszystko szło na koszt mojego podchmielonego kolegi.
- Tak..??? To ja mam świetny pomysł!- klasnął w dłonie i wypił zawartość kieliszka popijając ją zimnym piwem.

~~II~~

Wczoraj wróciłem narąbany jak szpadel do mieszkania. Szczerze mówić nie miałem bladego pojęcia jakim cudem się do niego doczłapałem. Pamiętam jedynie tylko część naszego spotkania. Później już odpłynąłem.
- Ale się najebałem!- złapałem się za głowę i otworzyłem oczy. Zacząłem je przymrużać, gdy do mojego pokoju wdzierało się światło słoneczne. Wyciągnąłem się i postawiłem nogi na ziemi. Założyłem spodenki i zszedłem na dół po krętych schodach mojego domu.
Z kuchennej szafki wyciągnąłem aspirynę i ze szklanką zimnej wody w dłoniach usiadłem w ogrodzie. To mnie uspokajało. Ta cisza… Ahh.. Była mi teraz niemalże niezbędna. Niestety.. Nie mogłem się domyślić, że nie będzie ona trwała w nieskończoność. Ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi.
- No już idę, idę! – krzyknąłem i podniosłem się z leżaka.- Chwila!!! – pukanie nie ustępowało, a ja przecież byłem na kacu. Litości!
- Dzięki Lewusku, że się zgodziłeś!- przed moimi drzwiami stała szczęśliwa rodzinka Goetze. Uradowana Angela z Zośką na rękach i uchachany Mario obok nich.
- Yy?? Ale na co? – spytałem zdezorientowany
- Jak to na co? Nie wygłupiaj się.- Angela stuknęła mnie w ramię.- Tu masz wszystkie rzeczy Sophie, a w samochodzie jest wózek. Pamiętaj, że o 12 masz ją nakarmić. W torebce znajdziesz pie…
- Chwila, chwila!- przerwałem jej- Jaja se ze mnie robicie!? Tu jest jakaś ukryta kamera?- zacząłem się rozglądać dookoła
- Mario mówił, że zaoferowałeś pomoc w opiece nad Sophie. – Angela starała się wytłumaczyć to całe zamieszanie, a mi przypomniał się wczorajszy wieczór.

No tak! To cwaniak jeden! Ale mnie wrobił! Nie miałem pojęcia, że on to mówi na serio. Najpierw nawijał o tym, że jest taki biedny, a później wpadł na doskonały pomysł. Miał dzisiaj zabrać Angelę na jakąś wycieczkę i nie miał z kim dziecka zostawić. No a pijany Lewandowski to świetna niańka dla malucha. Nakarmi, podetrze tyłeczek i wszyscy będą szczęśliwi.
- To jak będzie? Zostaniesz z naszym dzieckiem, czy mamy spadać??
- Pffff…- westchnąłem- Dajcie mi ją.- wyciągnąłem ręce w kierunku małej Zosi
- Jest!!!- krzyknął podniecony Mario.

Jak wnosiliśmy wózek szepnął mi na ucho krótkie ,, Masz co chciałeś”. Wsiedli do samochodu i zostawili mnie.
- No widzisz mała. Ale ten twój tatuś mnie wkurzył. Kiedyś dostanie w cymbał, aż miło! – położyłem małą do wózka i poszedłem po coś do picia. Zośka chyba się na mnie obraziła, ponieważ postanowiła zaprezentować swój piękny ryk!- O nie, nie, nie..- przybiegłem do pokoju i wyciągnąłem ją z wózka- Nie rób tego wujkowi. Nie płacz.- przytuliłem ją do siebie i wszystko ucichło. Natychmiast. – O tak! Lewy mistrz!

~~II~~

Zbliża się koniec roku, co wiąże się oczywiście z masą egzaminów sprawdzających. Jestem w trakcie przygotowywania się do jednych. Tak bardzo brakuje mi tu wszystkich moich bliskich. Zaczęłam się zastanawiać nad przerwaniem studiów. Pamiętam jak zareagowałam, kiedy Lewy mi to zaproponował. Z jednej strony chciałabym je jak najszybciej skończyć, ale z drugiej ciągnie mnie do Monachium, do Roberta, do Angeli, Mario i do mojej przyszłej chrześnicy.
No tak. Przez to wszystko zapomniałam powiedzieć, że ja i Marco zostaniemy rodzicami chrzestnymi malutkiej Sophie Goetze. Cała uroczystość ma się odbyć w lipcu wraz z ich ślubem. Będzie cudownie. Najpierw chrzest, później ślub. Idealnie! Zastanawiam się co mam im kupić. Będzie ciężko wybrać coś ciekawego i pożytecznego, ponieważ oni wszystko co potrzebne do mieszkania i do życia już mają. Niczego im nie brakuje. Jak zadzwoniłam do Angeli i się zapytałem czego by chciała, odpowiedziała, że mojej obecności. Tego jej z pewnością nie zabraknie!
- Gdzie ja mam ten cukier?- podczas przerwy w nauce postanowiłam upiec ulubione ciasto Roberta. W weekend mam do niego przyjechać, więc zostawię mu kawałek. Na pewno się ucieszy.- O jest!- ucieszyłam się i wsypałam część torebeczki do wielkiej czerwonej miski.
Byłam cała brudna. Zawsze jak coś robię brudzę się przy tym strasznie.., szczególnie wtedy, gdy mam kontakt z mąką. Akurat wtedy Robertowi zachciało się ze mną gadać. Wszedł na czat i kazał mi wejść na sakypa. Oczyściłam nieco twarz i usiadłam przed moim malutkim laptopem.

- Cześć ska… A któż to taki??- uśmiechnęłam się szeroko na widok mojej kochanej chrześniaczki. Tę buźkę rozpoznam wszędzie. Malutka, ubrana w różowiutki kostium i piękną bluzę tego samego koloru. Obmacywała swoimi słodziutkimi rączkami głowę mojego ukochanego.
- Ała. Wszystkie włosy mi zaraz powyrywa, a wiesz jak..
- Tak wiem- przerwałam mu jego jęki- Wiem, że nie lubisz jak ktoś dotyka ci twoich cholernie dokładnie ułożonych włosków.
- No nie!! Muszę napisać do Mario żeby zaczął zbierać na perukę dla mnie.- zaczęłam się przeraźliwie głośno śmiać w momencie, gdy Zosia miała w rączkach kolejną część żelu z tubki Roberta.- Maja! Przestań. To nie jest zabawne.- skrzywił się
- Jest! A po za tym musisz być przygotowany do roli ojca. Nigdy nie wiadomo kiedy może to nastąpić.- zachichotałam i rozłączyłam rozmowę. Pozostawiłam Lewego w niemałym osłupieniu. A co? Niech się teraz głowi nad tym czy jestem, czy nie jestem w ciąży. Nic mu nie zaszkodzi to, jak od czasu do czasu zacznie się zastanawiać nad sensem naszego związku. Może dostrzeże to, że chciałabym czegoś więcej…. Ponieważ na mojej dłoni zaobserwowałam pustkę…
_______________________________________________________________________
No i jestem! ! :)))
Tak jak obiecałam :D Dziś piąteczek i kolejny rozdział w waszych rączkach :D
Dzięki kochana, że dałyście radę :) Może 17 komentarzy nie jest szczytem moich marzeń, ale i tak  bardzo się cieszę, że mogę dodać dzisiaj odcinek :))))
Jesteście MEGA! :* Kocham was skarby! :*
Kolejny powinien się pojawić w ROZPOCZĘCIE ROKU~*~~
Mam nadzieje, że moje plany się nie po krzyżują i wszystko będzie w jak najlepszym porządku :))
PS:   Kochana Lenko :** Jeden akapit jest skierowany do ciebie :)) Mam nadzieję, że domyślisz się o co chodzi <3 

Gorąco was wszystkie pozdrawiam i zapraszam na kolejny odcinek 02.09 !:)
Buziaczki Maja :**

28 komentarzy:

  1. Na początku przepraszam, że nie skomentowałam dwóch poprzednich rozdziałów, ale nie miałam dostępu do internetu, więc dopiero dzisiaj nadrabiam zaległości :(. Wszystkie trzy rozdziały są po prostu świetne :). Cieszę się, że Majka nie zdradziła Lewego z Marco. Dobrze, że im się układa i jest coraz mniej kłótni. Jednak Reus przebija dosłownie wszystkich :D. Myślałam, że popłaczę się ze śmiechu przy czytaniu poprzedniego rozdziału. Fajnie, że Angela ma córeczkę, a jestem też ciekawa, czy Lewemu spodobała się opieka nad nią. Nie sądziłam, że mama Roberta przeprosi kiedykolwiek Maję, ale cieszę się, że to zrobiła. Może w końcu zaakceptuje ich związek. Obyś miała wenę i pisała jak najwięcej, bo nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta mała Zosia jest cudna mam nadzieje że Mario odnajdzie się w końcu w roli ojca :) nie mogę się doczekać ślubu Mario z Angela ;) pozdrawiam Cie gorąco buziak :*

    Serdecznie zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mam taka nadzieję ;-)
      Dzięki i pozdrawiam :-D

      Usuń
  3. ale by było super gdyby Maja byla w ciązy ;d Lewy sie juz szkoli ;d hahaa ;d
    a co do matki Roberta to widac ze chyba cos zrozumiala.

    KLAUDIA

    OdpowiedzUsuń
  4. haha lewusek łysy będzie :D
    Czekam na więcje :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Haha Lewy wprawę nabiera xd fajnie by było jakby mieli swoje dziecko ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie matka Lewego zmądrzala! Nie spodziewalam sie :-).
    Oby Mario odnalazl sie w roli ojca :-).
    Czekam na kolejny. Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest boski.
    Oo...Lewy uczy się na tatusia już.:D
    Wreszcie matka Roberta zmądrzała.
    czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak... Lewy powoli zmienia zawód ;-)
      Dziękuje :-*

      Usuń
  8. uuu Maja by chciala zeby Lewy sie jej oswiadczyl :D no kto wie moze to juz niedlugo nastapi :D ale w ciazy moglaby byz :D

    Ann

    OdpowiedzUsuń
  9. AAA, MAJU!!! Tak, domyśliłam się o który akapit chodzi i jak go przeanalizowałam po raz kolejny to się rozbeczałam!! Jesteś wielka i wiem, że powtarzam to już po raz 331323656, albo i więcej, ale po prostu jestem Ci tak bardzo wdzięczna, że nie potrafię tego opisać!! DZIĘKUJĘ ♥
    Ok, zaczęłam ciut nietypowo, ale już przechodzą do rozdziału, który jest prze zabawny!! Haha, Boże ale Mario urządził Roberta! Nie ma co! Padałam ze śmiechu jak Zośka wyrywałam Lewemu włosy i bawiła się jego idealnie ułożoną fryzurą! Nie no to po prostu było mistrzowskie!! Zastanawiam się czy przypadkiem Lewemu się nie zachce dziecka mieć, bo tak się słodko zajmował Zosią, że aż się miło na to wszystko patrzy i można bezdyskusyjnie stwierdzić, że dziecko to mu pasuje! Koniec kropka!
    No a mama Lewego?! Nono, nieźle! Cały czas rozkminiam czy jej tak na serio zależy na tym, by zawrzeć przyjacielskie stosunki z Malicką czy to jakaś kolejna jej i Anki intryga! No cóż, czas pokaże, zobaczymy! A i końcówka wymiata! Ciekawe co sobie Robert pomyślał jak go Majka w takim osłupieniu zostawiła, haha!! Cały rozdział jest po prostu genialny i pozostaje mi tylko czekanie na kolejny!! Buziaki kochanie!! ;* ŚCISKAM I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!! ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje komentarze sprawiają, ze za każdym razem morda mi się coraz to szerzej otwiera :)) Ale to dobrze :)
      Kocham cię :***
      Buziaczki :**

      Usuń
  10. Aa to Mario - cwaniak ;D
    Mama Roberta, przeprasza? Po tylu świństawch.. Ciekawe czy szczere były te przeprosiny ;)
    Huehue Majka... "Musisz być przygotowany do roli ojca" Co sobie biedak pomyślał?
    Genialny rozdział <33 Czekam na nexta ;3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że tak :*
      Dziękuję za piękne słowa :*
      Pozdrawiam :D

      Usuń
  11. no Mario niezle to sobie wykabinowal ;d
    Robert niech sie szkoli kto wie moze Maja jest w ciazy ;D

    Ada

    OdpowiedzUsuń
  12. Czyżby mama Roberta zmądrzała w końcu ? Mam nadzieję, że przeprosiny były naprawdę szczere : D Majka w ciąży ? Tysiące pytań się pojawia po przeczytaniu tego rozdziału, koniecznie jak najszybciej dodawaj nowy ! Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nexta :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Majka jest the best i Zośka tez :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Ojejku *_* Na początku chciałabym Cię BARDZO przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego, ale przez cały tydzień praktycznie nie było mnie w domu,a co dopiero na komputerze :D Wiesz, ostatni tydzień wakacji trzeba było wykorzystać ;) A z resztą, skomentuję Ci teraz oba, bo poprzedniego rozdziału po prostu nie można zostawić bez komentarza! Był wprost cudowny! To co ten Marco wyrabiał, było zajebiste xD Nie mogłam ze śmiechu XD Zwłaszcza jak zaczął się przytulać do Lewego... ;D Szkoda mi tylko Majki, że nie wystąpiła w tym konkursie tańca. Dziewczyny i trenerka zachowały się wobec niej strasznie ;/ I biedny Lewy nie mógł sobie pooglądać jego tańczącej dziewczyny, a jestem pewna, że by się mu spodobało ;D
    Co to tego rozdziału: współczuję Majce i Lewemu, że muszą mieć swojego rodzaju związek an odległość ;< Ale jaki w Lewym się obudził nagle instynkt macierzyński.. :D I w ogóle to biedny Mario... Nie jest jeszcze gotowy do roli ojca, jest na to za młody, musi się wyszaleć, a wiadomo, że jak już dziecko jest na świecie to to praktycznie niemożliwe. Chyba inaczej sobie to wszystko wyobrażał ;/ A Majka chyba czeka, aż jej się Robercik oświadczy, huehue ;D
    Pozdrawiam, czekam na kolejny ;* KC <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie przepraszaj kochanie :** Ja to wiem nie od dziś, że na wsparcie z twojej strony zawsze mogę liczyć :**
      Buziole :**

      Usuń