Poznaliśmy się przypadkiem,
nieznany głos
w słuchawce,
nie mogłem się oderwać, chciałem poznać cię dokładniej,
wziąłem cię na wakacje, ja i ty, plaża, słońce, woda,
wiatr i jeden rytm i miliardy połączeń,
tak zostaliśmy razem na zawsze.
nie mogłem się oderwać, chciałem poznać cię dokładniej,
wziąłem cię na wakacje, ja i ty, plaża, słońce, woda,
wiatr i jeden rytm i miliardy połączeń,
tak zostaliśmy razem na zawsze.
Chłopaki niestety musieli opuścić moje skromne progi,
ponieważ za tydzień grają mecz… Przygotowania do niego zajmują trochę czasu.
Codzienne mordercze treningi i nowa taktyka trenera wymagają poświęcenia. Moim
zdaniem oni i tak mają lepiej ode mnie. Jestem w trakcie przepisywania góry
notatek z wykładów. Najgorsze zostawiłam sobie na koniec, ale gdzie jest ten
koniec?? Żeby się choć na chwilę od tego oderwać poszłam zaparzyć sobie melisy.
Pysznej melisy na uspokojenie. Już niedługo, a dokładnie za jakieś 3 miesiące
odgwizdamy koniec roku akademickiego. Już się umówiłam z ludźmi z mojego roku
na nie małą imprezkę. Ostatnia biba z ich udziałem skończyła się dosyć kiepsko.
Zostałam przyprowadzona do mieszkania
bez jednego buta i w podartej kurtce. Nie wiem co się ze mną wtedy działo.
Pierwszy raz się tak cholernie upiłam.
Usiadłam wygodnie na sofie przed moją stertą papierów z gorącym kubkiem meliski w ręku, gdy nagle
zadzwonił dzwonek do drzwi. Kogo niesie o tej porze do Malickiej?? Przecież
nikogo sobie nie spraszałam !
- Dzień dobry Maju. Wpuścisz mnie do środka?- przede mną, we
własnej osobie stała matka Lewego! Jak ona śmiała do mnie przyjść!? Po tym
wszystkim co zrobiła! Rzygać mi się chce jak na nią patrzę!
- YY?? A po co? – Założyłam ręce na piersi i czekałam na
składną i logiczną odpowiedź z drugiej strony
- Proszę… Wpuść mnie.- spuściła głowę i czekała na mój ruch. A co ja do
cholery miałam począć? Zaprosiłam ją ruchem ręki do środka.
Rozebrała się i weszła do mojego salonu. Musze przyznać, że
nie miała żadnych oporów i czuła się jak u siebie w domu. Wkurzało mnie to. Nie
dość, że przylazła nie wiadomo po co to jeszcze chce się u mnie zadomowić.
- Słucham panią.- zasiadam naprzeciwko niej i zaczęłam
sprzątać papiery z uczelni ze stołu. Gdy był już całkiem czysty, przetarłam do
z wierzchu szmateczką i postawiłam na nim szklankę i dzbanek z wodą z cytryną.
- Maju.. Bo ja nie bardzo wiem od czego mam zacząć.- nalała
sobie pełną szklankę przezroczystego napoju i schłodziła sobie nim usta
- Najlepiej od początku. Od razu uprzedzam, że ja nie mam
zbyt wiele czasu.- kiwnęłam głową w kierunku sterty dokumentów
- Dobrze. Postaram się powiedzieć wszystko w skrócie.
- Czekam- odparłam i wypiłam jednym duszkiem moją gorącą
melisę. Ta kobieta strasznie działała mi na nerwy.
- Przyszłam tutaj głównie po to żeby cię przeprosić. Przez
ten czas, tj. od wigilii Bożego
Narodzenia zrozumiałam, że to co uczyniłam było podłe. Ja wiem ile krzywdy ci
wyrządziłam swoim zachowaniem, ale musisz mnie zrozumieć.
- CO!? Zrozumieć ! Chyba sobie pani kpi! Nikt mnie nigdy tak
nie upokorzył jak pani i spółka ! Coś jeszcze!?
- Wybacz mi. Proszę..- spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem,
a ja tylko potrafiłam się ośmiać z tej chorej sytuacji.
- Ja wiem, że skrzywdziłam Ankę, ale Robert też miał w tym
swój udział. I z tego co ja wiem, to on chciał tego tak samo bardzo jak ja. Po
wielu trudach i wyboistych drogach wyjechaliśmy na prostą, a pani jak ta
cholerna dziura drogowa, nam wszystko zepsuła. Nie wiem, skąd wiedziałyście o
tym, że poroniłam, ale to nie jest przyjemne- pojedyncze łzy cisnęły mi się do
oczu. Chciałam to przemóc w sobie, ale mi się nie udało. Zaczęłam płakać- Nie
wiem dlaczego was to tak bardzo bawiło? Czy to naprawdę jest takie śmieszne??
Zabawne??
- Ja.. Jaa. Ja przepraszam.- Zabrała swoją torebkę i wyszła z
mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi. Miałam wrażenie, że to ją trochę
poruszyło. Ta historia i mój widok powinny jej dać do myślenia. Jednak nic nie
zmieni tego, że teraz nie mam ochoty na przepisywanie czego kol wiek.
Rozkleiłam się na dobre. Znowu wróciły wspomnienia z tamtego feralnego poranka.
~~II~~
Czy ludzka krzywda może stać się dal niektórych powodem do
radości?? Czy można być z niej dumnym?
Czy ludzie chcą na nią patrzeć? Osoby o mocnym charakterze i wysokim mniemaniu
o sobie potrafią zdziałać naprawdę cuda. Nie obchodzi ich to, że ktoś może
poczuć się skrzywdzony. Mają gdzieś uczucia innych. Postanawiają przełożyć
sobie swoje dobro na ich krzywdę, na swoje szczęście. Raz się to udaje, a raz nie.
Przypadki są różne, Ważne jest jednak to by się tak łatwo nie poddawać. Skoro
jesteś osobą skrzywdzoną pokaż swoją siłę. Daj znak innym, że masz w sobie to
coś, czego nikt nie może ci odebrać! Nie dawaj im tej satysfakcji. Pokaż, że
warto walczyć o swoje! Weź się w garść! Stań na szczycie góry! Przenoś je! Dotknij
nieba! I zejdź na ziemię silniejszy !
~~II~~
- Cześć kochanie!- krzyknąłem radośnie na widok pięknej
brunetki z kamerki internetowej
- Witaj Robert..- powiedziała smutno. Wiedziałem, że coś
musiało się przydarzyć. Czułem to. Znam Maję na wylot. Wiem czego jej brakuje
do pełni szczęścia, co je na śniadanie, jaką herbatę najczęściej pija… Wiem o
niej niemalże wszystko! A teraz.. Byłem przekonany, że coś jest nie tak.
- Czemu jesteś taka nieswoja, smutna, przygnębiona?-
zapytałem z troską w głosie. Chciałbym mieć ją tutaj przy sobie. Ale już
niedługo!
- Nieistotne. Powiedz mi lepiej jak idą przygotowania do
meczu.- zmieniła temat. Zrobiła to, a
dobrze wie o tym jak strasznie nienawidzę gadać o piłce, gdy coś jest na
rzeczy.
- Pełną parą żabko. A teraz gadaj mi tu szybko o co chodzi. Mi oczu nie zamydlisz tym swoim słodkim uśmieszkiem. Słodkim i wymuszonym.-
skrzywiłem lekko głowę i czekałem na jej odpowiedz. Miałem nadzieję, że długo
nie będę musiał czekać.
- Ok..- Ufff… Kamień z serca.- No wiec….- ciągnęła- Była u
mnie twoja mama- spuściła głowę i przeczesała włosy rękom. Nie powiem. Buzia
roztworzyła mi się z… z????? Ze zdziwienia??? Zaskoczenia??
- Co!? Czego ona od ciebie chciała?? Po ty wszystkim co
zrobiła… to chore!
- Podobno przyszła się ze mną pogodzić. Robert- spojrzała na
mnie, znaczy w kamerkę- Pamiętasz co mi obiecałeś??- O co jej chodzi? Ja wiele
rzeczy obiecuję. Zawsze je spełniam, więc nie bardzo wiem o co tym razem
chodzi. Kobiety.. – Miałeś się pogodzić z matką.
- Ojejju… Musimy o tym teraz rozmawiać??
- Ja nie chcę stawać na waszej drodze! Lewy! To jest twoja
mama. Jedyna jaką masz! Pamiętaj… Taty nikt ci nie zwróci, a mamę jeszcze masz.
Co byś zrobił jakby i jej zabrakło? Zastanów się nad t….
- Co jest kurwa!!!- i koniec. Połączenie zerwane. No nieźle.
Zabrali mi prąd… Znaczy wyłączyli. Akurat teraz! No nic. Przecież nie będę tak
siedział i się zastanawiał nad sensem życia.
Ruszyłem swoje cztery litery i pomaszerowałem do naszej
sypialni. Rzuciłem laptop na łóżko i wyciągnąłem z szafy jakieś ubrania. Po
długim szperaniu założyłem na siebie
niebieskie jeansy i koszule w kratę. Włosy postawiłem na żel, jak zawsze, i
zadzwoniłem do Mario. On na wyjście do baru zawsze był chętny. Tym bardziej, że
teraz nie wychodzi z krainy pieluch,
kupek i kaszek. Współczuje biedakowi. Nie chodzi o to, że ja nie chcę mieć
dzieci, bo chcę, ale Mario nie nadaje się na ojca. Przecież to jeszcze dziecko.
Niedawno sam jadał gerberki, a teraz kupuje to swojemu dziecku. Poniekąd chyba
mu tego zazdroszczę. Ja mam 25 lat i jeszcze nie mam żony. A ten cwaniak 22 i
już ma narzeczoną i dziecko… Szczęściarz, a nie cwaniak. Poznał kobietę swojego
życia i teraz musi utrzymywać rodzinkę.
- Goetze! Masz ochotę na małe piwko?? – postanowiłem jednak
spróbować go namówić.
- Pewnie! Gdzie i o której.
- Za pięć minut w barze ob..
- Tym przy stadionie??- przerwał mi
- Tak.
- To ja zaraz tam będę.
Co się stało z tym chłopakiem?? Nie rozumiem go? Wydawało mi
się, że teraz jak jest pełno etatowym tatusiem to nie będzie chciał iść z
kumplem na piwo. Zaskoczył mnie pozytywnie.
Doszedłem już pod Alianz Arenę. A że mieszkam niedaleko
droga nie zajęła mi zbyt wiele czasu. Przez szybę dostrzegłem samotnie
sączącego piwko Mario. Podszedłem do niego i poklepałem po plecach. Zamówiłem
to samo i zabrałem się za pewnego rodzaju śledztwo.
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi?? – spytałem upijając łyk
mojego ulubionego piwa
- Yyy?? Ale ja nie wiem o co tobie chodzi?
- No jak to o co? Miałeś być za pięć minut, a ty już tu
siedzisz i z tego co widzę obaliłeś drugie piwo.
- Co się czepiasz! Nie twój biznes! – warknął – Zajmij się
Majką.
- E..e..e.. Co to ma być!? Przyznaj. Pokłóciłeś się z
Angelą? – spytałem podejźliwie
- Co.. ee..yy.. Nie! – zaczął się mieszać i plątać- Jak ci
powiem o co kaman to się odczepisz i napijesz ze mną wódki?
- Jasne stary!
- Sprawa jest dość głupia i prosta.. Ja po prostu nie daję
sobie rady, rozumiesz? To wszystko mnie przerasta! Mam iść na trening rano, a
moje dziecko pruje się przez całą noc i nie daje mi spać. Angela się na mnie
wkurza, bo nie chcę się córką zająć. Ma pretensje o to, że po każdym treningu
idę na piwo, a ja już nie mogę! Nie mogę tam usiedzieć minuty, bo to dziecko
się non stop wydziera! – zaczął wymachiwać rękoma- Boże Lewy! Jaki ty masz
spokój! Nawet nie wiesz jak ja ci zazdroszczę….- podłożył rękę pod głowę, oparł
się o nią i wypuścił powietrze z płuc
- A ja zazdroszczę tobie. Chciałabym mieć w domu takiego
małego bachorka.. Nie wiem dlaczego narzekasz. – wypiłem do końca moje piwo i
zamówiliśmy sobie kolejkę czystej. Oczywiście wszystko szło na koszt mojego
podchmielonego kolegi.
- Tak..??? To ja mam świetny pomysł!- klasnął w dłonie i
wypił zawartość kieliszka popijając ją zimnym piwem.
~~II~~
Wczoraj wróciłem narąbany jak szpadel do mieszkania.
Szczerze mówić nie miałem bladego pojęcia jakim cudem się do niego doczłapałem.
Pamiętam jedynie tylko część naszego spotkania. Później już odpłynąłem.
- Ale się najebałem!- złapałem się za głowę i otworzyłem
oczy. Zacząłem je przymrużać, gdy do mojego pokoju wdzierało się światło
słoneczne. Wyciągnąłem się i postawiłem nogi na ziemi. Założyłem spodenki i
zszedłem na dół po krętych schodach mojego domu.
Z kuchennej szafki wyciągnąłem aspirynę i ze szklanką zimnej
wody w dłoniach usiadłem w ogrodzie. To mnie uspokajało. Ta cisza… Ahh.. Była
mi teraz niemalże niezbędna. Niestety.. Nie mogłem się domyślić, że nie będzie
ona trwała w nieskończoność. Ktoś zaczął dobijać się do moich drzwi.
- No już idę, idę! – krzyknąłem i podniosłem się z leżaka.-
Chwila!!! – pukanie nie ustępowało, a ja przecież byłem na kacu. Litości!
- Dzięki Lewusku, że się zgodziłeś!- przed moimi drzwiami
stała szczęśliwa rodzinka Goetze. Uradowana Angela z Zośką na rękach i
uchachany Mario obok nich.
- Yy?? Ale na co? – spytałem zdezorientowany
- Jak to na co? Nie wygłupiaj się.- Angela stuknęła mnie w
ramię.- Tu masz wszystkie rzeczy Sophie, a w samochodzie jest wózek. Pamiętaj,
że o 12 masz ją nakarmić. W torebce znajdziesz pie…
- Chwila, chwila!- przerwałem jej- Jaja se ze mnie robicie!?
Tu jest jakaś ukryta kamera?- zacząłem się rozglądać dookoła
- Mario mówił, że zaoferowałeś pomoc w opiece nad Sophie. –
Angela starała się wytłumaczyć to całe zamieszanie, a mi przypomniał się
wczorajszy wieczór.
No tak! To cwaniak jeden! Ale mnie wrobił! Nie miałem pojęcia,
że on to mówi na serio. Najpierw nawijał o tym, że jest taki biedny, a później
wpadł na doskonały pomysł. Miał dzisiaj zabrać Angelę na jakąś wycieczkę i nie
miał z kim dziecka zostawić. No a pijany Lewandowski to świetna niańka dla
malucha. Nakarmi, podetrze tyłeczek i wszyscy będą szczęśliwi.
- To jak będzie? Zostaniesz z naszym dzieckiem, czy mamy
spadać??
- Pffff…- westchnąłem- Dajcie mi ją.- wyciągnąłem ręce w
kierunku małej Zosi
- Jest!!!- krzyknął podniecony Mario.
Jak wnosiliśmy wózek szepnął mi na ucho krótkie ,, Masz co
chciałeś”. Wsiedli do samochodu i zostawili mnie.
- No widzisz mała. Ale ten twój tatuś mnie wkurzył. Kiedyś
dostanie w cymbał, aż miło! – położyłem małą do wózka i poszedłem po coś do
picia. Zośka chyba się na mnie obraziła, ponieważ postanowiła zaprezentować
swój piękny ryk!- O nie, nie, nie..- przybiegłem do pokoju i wyciągnąłem ją z
wózka- Nie rób tego wujkowi. Nie płacz.- przytuliłem ją do siebie i wszystko
ucichło. Natychmiast. – O tak! Lewy mistrz!
~~II~~
Zbliża się koniec roku, co wiąże się oczywiście z masą
egzaminów sprawdzających. Jestem w trakcie przygotowywania się do jednych. Tak
bardzo brakuje mi tu wszystkich moich bliskich. Zaczęłam się zastanawiać nad przerwaniem
studiów. Pamiętam jak zareagowałam, kiedy Lewy mi to zaproponował. Z jednej
strony chciałabym je jak najszybciej skończyć, ale z drugiej ciągnie mnie do
Monachium, do Roberta, do Angeli, Mario i do mojej przyszłej chrześnicy.
No tak. Przez to wszystko zapomniałam powiedzieć, że ja i
Marco zostaniemy rodzicami chrzestnymi malutkiej Sophie Goetze. Cała
uroczystość ma się odbyć w lipcu wraz z ich ślubem. Będzie cudownie.
Najpierw chrzest, później ślub. Idealnie! Zastanawiam się co mam im kupić.
Będzie ciężko wybrać coś ciekawego i pożytecznego, ponieważ oni wszystko co
potrzebne do mieszkania i do życia już mają. Niczego im nie brakuje. Jak
zadzwoniłam do Angeli i się zapytałem czego by chciała, odpowiedziała, że mojej
obecności. Tego jej z pewnością nie zabraknie!
- Gdzie ja mam ten cukier?- podczas przerwy w nauce
postanowiłam upiec ulubione ciasto Roberta. W weekend mam do niego przyjechać,
więc zostawię mu kawałek. Na pewno się ucieszy.- O jest!- ucieszyłam się i
wsypałam część torebeczki do wielkiej czerwonej miski.
Byłam cała brudna. Zawsze jak coś robię brudzę się przy tym
strasznie.., szczególnie wtedy, gdy mam kontakt z mąką. Akurat wtedy Robertowi
zachciało się ze mną gadać. Wszedł na czat i kazał mi wejść na sakypa.
Oczyściłam nieco twarz i usiadłam przed moim malutkim laptopem.
- Cześć ska… A któż to taki??- uśmiechnęłam się szeroko na
widok mojej kochanej chrześniaczki. Tę buźkę rozpoznam wszędzie. Malutka,
ubrana w różowiutki kostium i piękną bluzę tego samego koloru. Obmacywała
swoimi słodziutkimi rączkami głowę mojego ukochanego.
- Ała. Wszystkie włosy mi zaraz powyrywa, a wiesz jak..
- Tak wiem- przerwałam mu jego jęki- Wiem, że nie lubisz jak
ktoś dotyka ci twoich cholernie dokładnie ułożonych włosków.
- No nie!! Muszę napisać do Mario żeby zaczął zbierać na
perukę dla mnie.- zaczęłam się przeraźliwie głośno śmiać w momencie, gdy Zosia
miała w rączkach kolejną część żelu z tubki Roberta.- Maja! Przestań. To nie
jest zabawne.- skrzywił się
- Jest! A po za tym musisz być przygotowany do roli ojca.
Nigdy nie wiadomo kiedy może to nastąpić.- zachichotałam i rozłączyłam rozmowę.
Pozostawiłam Lewego w niemałym osłupieniu. A co? Niech się teraz głowi nad tym
czy jestem, czy nie jestem w ciąży. Nic mu nie zaszkodzi to, jak od czasu do
czasu zacznie się zastanawiać nad sensem naszego związku. Może dostrzeże to, że
chciałabym czegoś więcej…. Ponieważ na mojej dłoni zaobserwowałam pustkę…
_______________________________________________________________________
No i jestem! ! :)))
Tak jak obiecałam :D Dziś piąteczek i kolejny rozdział w waszych rączkach :D
Dzięki kochana, że dałyście radę :) Może 17 komentarzy nie jest szczytem moich marzeń, ale i tak bardzo się cieszę, że mogę dodać dzisiaj odcinek :))))
Jesteście MEGA! :* Kocham was skarby! :*
Kolejny powinien się pojawić w ROZPOCZĘCIE ROKU~*~~
Mam nadzieje, że moje plany się nie po krzyżują i wszystko będzie w jak najlepszym porządku :))
PS: Kochana Lenko :** Jeden akapit jest skierowany do ciebie :)) Mam nadzieję, że domyślisz się o co chodzi <3
Gorąco was wszystkie pozdrawiam i zapraszam na kolejny odcinek 02.09 !:)
Buziaczki Maja :**
Na początku przepraszam, że nie skomentowałam dwóch poprzednich rozdziałów, ale nie miałam dostępu do internetu, więc dopiero dzisiaj nadrabiam zaległości :(. Wszystkie trzy rozdziały są po prostu świetne :). Cieszę się, że Majka nie zdradziła Lewego z Marco. Dobrze, że im się układa i jest coraz mniej kłótni. Jednak Reus przebija dosłownie wszystkich :D. Myślałam, że popłaczę się ze śmiechu przy czytaniu poprzedniego rozdziału. Fajnie, że Angela ma córeczkę, a jestem też ciekawa, czy Lewemu spodobała się opieka nad nią. Nie sądziłam, że mama Roberta przeprosi kiedykolwiek Maję, ale cieszę się, że to zrobiła. Może w końcu zaakceptuje ich związek. Obyś miała wenę i pisała jak najwięcej, bo nie mogę się doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńDziękuje serdecznie ;-)
UsuńSliczny komentarz :-*
Ta mała Zosia jest cudna mam nadzieje że Mario odnajdzie się w końcu w roli ojca :) nie mogę się doczekać ślubu Mario z Angela ;) pozdrawiam Cie gorąco buziak :*
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam do mnie :)
Też mam taka nadzieję ;-)
UsuńDzięki i pozdrawiam :-D
ale by było super gdyby Maja byla w ciązy ;d Lewy sie juz szkoli ;d hahaa ;d
OdpowiedzUsuńa co do matki Roberta to widac ze chyba cos zrozumiala.
KLAUDIA
Heheh
UsuńDziękuje kochana :-*
haha lewusek łysy będzie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na więcje :*
Hi hi hi :-P
UsuńDziękuje <3:-*
Haha Lewy wprawę nabiera xd fajnie by było jakby mieli swoje dziecko ;)
OdpowiedzUsuńDzięki kochana :-*
UsuńWreszcie matka Lewego zmądrzala! Nie spodziewalam sie :-).
OdpowiedzUsuńOby Mario odnalazl sie w roli ojca :-).
Czekam na kolejny. Buziaki :-*
Bardzo ci dziękuje :-* <3
UsuńRozdział jest boski.
OdpowiedzUsuńOo...Lewy uczy się na tatusia już.:D
Wreszcie matka Roberta zmądrzała.
czekam na kolejny
Tak... Lewy powoli zmienia zawód ;-)
UsuńDziękuje :-*
uuu Maja by chciala zeby Lewy sie jej oswiadczyl :D no kto wie moze to juz niedlugo nastapi :D ale w ciazy moglaby byz :D
OdpowiedzUsuńAnn
Hehhe :)) Dziękuję serdecznie :**
UsuńAAA, MAJU!!! Tak, domyśliłam się o który akapit chodzi i jak go przeanalizowałam po raz kolejny to się rozbeczałam!! Jesteś wielka i wiem, że powtarzam to już po raz 331323656, albo i więcej, ale po prostu jestem Ci tak bardzo wdzięczna, że nie potrafię tego opisać!! DZIĘKUJĘ ♥
OdpowiedzUsuńOk, zaczęłam ciut nietypowo, ale już przechodzą do rozdziału, który jest prze zabawny!! Haha, Boże ale Mario urządził Roberta! Nie ma co! Padałam ze śmiechu jak Zośka wyrywałam Lewemu włosy i bawiła się jego idealnie ułożoną fryzurą! Nie no to po prostu było mistrzowskie!! Zastanawiam się czy przypadkiem Lewemu się nie zachce dziecka mieć, bo tak się słodko zajmował Zosią, że aż się miło na to wszystko patrzy i można bezdyskusyjnie stwierdzić, że dziecko to mu pasuje! Koniec kropka!
No a mama Lewego?! Nono, nieźle! Cały czas rozkminiam czy jej tak na serio zależy na tym, by zawrzeć przyjacielskie stosunki z Malicką czy to jakaś kolejna jej i Anki intryga! No cóż, czas pokaże, zobaczymy! A i końcówka wymiata! Ciekawe co sobie Robert pomyślał jak go Majka w takim osłupieniu zostawiła, haha!! Cały rozdział jest po prostu genialny i pozostaje mi tylko czekanie na kolejny!! Buziaki kochanie!! ;* ŚCISKAM I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!! ♥
Twoje komentarze sprawiają, ze za każdym razem morda mi się coraz to szerzej otwiera :)) Ale to dobrze :)
UsuńKocham cię :***
Buziaczki :**
Aa to Mario - cwaniak ;D
OdpowiedzUsuńMama Roberta, przeprasza? Po tylu świństawch.. Ciekawe czy szczere były te przeprosiny ;)
Huehue Majka... "Musisz być przygotowany do roli ojca" Co sobie biedak pomyślał?
Genialny rozdział <33 Czekam na nexta ;3
Pozdrawiam ;*
Miejmy nadzieję, że tak :*
UsuńDziękuję za piękne słowa :*
Pozdrawiam :D
no Mario niezle to sobie wykabinowal ;d
OdpowiedzUsuńRobert niech sie szkoli kto wie moze Maja jest w ciazy ;D
Ada
Hehhe :)) Dziękuje bardzo :)
UsuńCzyżby mama Roberta zmądrzała w końcu ? Mam nadzieję, że przeprosiny były naprawdę szczere : D Majka w ciąży ? Tysiące pytań się pojawia po przeczytaniu tego rozdziału, koniecznie jak najszybciej dodawaj nowy ! Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nexta :*
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo kochana ! :**
UsuńMajka jest the best i Zośka tez :D
OdpowiedzUsuńHhehehe :))
UsuńDzięki :*
Ojejku *_* Na początku chciałabym Cię BARDZO przeprosić, że nie skomentowałam poprzedniego, ale przez cały tydzień praktycznie nie było mnie w domu,a co dopiero na komputerze :D Wiesz, ostatni tydzień wakacji trzeba było wykorzystać ;) A z resztą, skomentuję Ci teraz oba, bo poprzedniego rozdziału po prostu nie można zostawić bez komentarza! Był wprost cudowny! To co ten Marco wyrabiał, było zajebiste xD Nie mogłam ze śmiechu XD Zwłaszcza jak zaczął się przytulać do Lewego... ;D Szkoda mi tylko Majki, że nie wystąpiła w tym konkursie tańca. Dziewczyny i trenerka zachowały się wobec niej strasznie ;/ I biedny Lewy nie mógł sobie pooglądać jego tańczącej dziewczyny, a jestem pewna, że by się mu spodobało ;D
OdpowiedzUsuńCo to tego rozdziału: współczuję Majce i Lewemu, że muszą mieć swojego rodzaju związek an odległość ;< Ale jaki w Lewym się obudził nagle instynkt macierzyński.. :D I w ogóle to biedny Mario... Nie jest jeszcze gotowy do roli ojca, jest na to za młody, musi się wyszaleć, a wiadomo, że jak już dziecko jest na świecie to to praktycznie niemożliwe. Chyba inaczej sobie to wszystko wyobrażał ;/ A Majka chyba czeka, aż jej się Robercik oświadczy, huehue ;D
Pozdrawiam, czekam na kolejny ;* KC <3
Nie przepraszaj kochanie :** Ja to wiem nie od dziś, że na wsparcie z twojej strony zawsze mogę liczyć :**
UsuńBuziole :**