Uczucia trzeba
rodzić, we mnie się tworzy wiele, teraz przy mnie kto inny,
kto daje szczęścia wiele.
Dziękuje mój aniele, że czuwasz przy mnie teraz, chociaż charakter słaby, nie raz mnie jeszcze zżera.
Tu nie jedna litera, powie o tym co czuje, o tym co z Tobą tworze i co jeszcze zbuduje.
Me myśli kolorowe, mówią ona jest wiele warta, więc walczę o nią zawsze, jak jeden z 300 spartan.
Dziękuje mój aniele, że czuwasz przy mnie teraz, chociaż charakter słaby, nie raz mnie jeszcze zżera.
Tu nie jedna litera, powie o tym co czuje, o tym co z Tobą tworze i co jeszcze zbuduje.
Me myśli kolorowe, mówią ona jest wiele warta, więc walczę o nią zawsze, jak jeden z 300 spartan.
Boże drogi! Jaka ja jestem
teraz szczęśliwa. Media się od nas odczepiły, a nawet uznały nas za jedną z
najładniejszych par w Polskiej piłce. Niemiecka prasa również wypowiedziała się
na mój temat. Ku mojemu zdziwieniu były to bardzo pozytywne słowa. Jestem mega
zadowolona z tego, że dałam radę i wytrzymałam. MAJA MISTRZ! Oby tak dalej!
Musze się pochwalić, że zyskałam nowe motto życiowe, które podpowiedziała mi
kiedyś moja kumpela ,, CZŁOWIEKU! ZESRAJ SIĘ, A NIE DAJ SIĘ! „.. Hahahha… Mega!
- Kochanie wróciłem ! Mam dla
ciebie niespodziankę.
- Jestem w kuchni!-
odkrzyknęłam i cały czas przygotowywałam obiad
- No więc pierwsza to taka, że
zabieram cię na obiadek, więc odłóż ten nóż- zabrał mi narzędzie z ręki i
wtulił się we mnie
- A ta druga?- wypytywałam
- A ta druga to taka, że
jedziesz ze mną do Dortmundu.
- Ale jak to?
- Umówiłem się z Marco, że cię
z nim poznam.- uśmiechnął się- Kevin też będzie pewnie zadowolony, a Mario już znasz.
- No tak, ale jak ty to sobie
wszystko wyobrażasz? Przecież ja umiem tylko podstawy niemieckiego. Nie dogadam
się z nimi.- usiadałam na krzesełku wpatrując się cały czas w ukochanego
- Dasz radę. – przykucnął przy
mnie- Ja ci będę wszystko tłumaczył. A z resztą nie jesteś taka beznadziejna z
tego niemieckiego. – zaśmiał się
- Bardzo śmieszne! Jeszcze
powiem coś czego nie planowałam.
Cały czas uczę się
niemieckiego, ale nie jest on jeszcze na tyle perfekcyjny żebym dawała sobie radę ze zrozumieniem wszystkiego
co mówi do mnie rodowity Niemiec. Gdym się zagubiła w mieście to z pewnością
bym sobie poradziła, ale że tak….?? No nie wiem.
- A co z Angelą??
- No właśnie. Obiecałem Mario,
że ją do niego podrzucimy i że się będziesz nią opiekowała. Wiesz, Goetze chce
mieć pewność, że nic jej się nie stanie.
- Ok. To ja do niej zadzwonię-
wyjęłam telefon z kieszeni, który Robert od razu wyrwał mi z ręki
- Nie ma mowy.. Teraz nigdzie
nie będziesz dzwoniła- zaczął całować mnie w szyję. Miałam na sobie sweterek.
Robert odpinał mi go guziczek, po guziczku.
- Co to jest!?- przerwał
pieszczony i spojrzał na mój obojczyk
- Ta.. dam! Niespodzianka-
uśmiechnęłam się szeroko – Podoba ci się?
- Nie! Skąd ten pomysł na
tatuaż!? Zwariowałaś!? Wiesz ile to niesie z sobą konsekwencji?? – wkurzył się niesamowicie.
Nie spodziewałam się po nim takiej reakcji.
- I co? Może miałam się jeszcze
ciebie o zdanie zapytać!?- spytałam unosząc przy tym jedną brew
- TAK! Nigdy bym się na to nie
zgodził!- wrzasnął
- W takim razie nie musisz tego
oglądać!- zaczęłam się ubierać- Nawet nie zapytałeś co tam jest napisane!-
wybiegłam z mieszkania.
To ja się poświęciłam ( w
pewnym sensie) tatuując sobie na moim ciele cytat i pierwszą literkę jego
imienia, a ten wyskakuje mi tu z jakimiś konsekwencjami! Niech spada!
- Majka! Majka czekaj!- dogonił
mnie i złapał za rękę- Opowiedz mi o
nim. Nie chcę się kłócić- przytulił mnie do siebie, a ja odsłoniłam
tatuaż.
- ,,Always
believe in your abilities…. R :*”
-On jest dla ciebie głupku.-
uderzyłam go z pięści w klatę – Bo ja uwierzyłam w siebie i swoje możliwości.
Spełniłam przy tym swoje marzenia. Już na zawsze będę cię miała na swoim ciele.
Może i było to troszeczkę nie rozsądne z mojej strony, ale zobacz jak ja cię
kocham ! - pocałowałam go w usta
- Wiem myszko, ale ja nie lubię
takich dziar. Marco mnie kiedyś namawiał na tatuaż, bo on ma na ręce. Nie
zgodziłem się i tobie też bym na to nigdy nie pozwolił , a tu…
- Robert… przestań- przytuliłam
go- To moje ciało.
- Moje też.- wyszczerzył się,
na co ja parsknęłam śmiechem
- Chodź już do domu. Spakuję
się.
~~II~~
Weszłam z Robertem do
przepięknego mieszkania. Lecąc z nim do Dortmundu spodziewałam się luksusów,
ale nie aż takich. Wszystko było urządzone z taki pomysłem i gustem. Pewnie
pomagała mu w tym Ania. Zabrałam walizki i położyłam je w mojej tymczasowej
sypialni. Nie zabalujemy tutaj na dłużej, ponieważ Robert zmienia klub.
Przyjechaliśmy tu głównie po to aby się spakować i pożegnać. Znaczy… Zegnać to
się będzie Lewy, ja się będę dopiero poznawać … Hhehe..
- Skarbie!- Robert stał na
schodach i mnie wołał
- Tak?- wyszłam z sypialni i
pokierowałam się w stronę dobiegającego głosu
- Ma do mnie wpaść ekipa
przeprowadzkowa.- uśmiechnął się
- YYyyy???? A tak konkretnie ?-
przymrużyłam oczy
- Kevin i Marco, bo Mario z
Angelą zajmują się swoją.
- Czekaj, bo ja już nic nie
rozumiem.- i nie zrozumiesz, bo właśnie do domu wparowała ta ,ekipa’ twojego
Robercika
- O! Siema chłopaki. Chodźcie
do salonu. Kogoś wam przedstawię.
Robert
przez cały czas mówił do nich po niemiecku, a ja zrozumiałam tylko piąte przez
dziesiąte. Siedziałam sobie wygodnie przed telewizorem( oglądając oczywiście
programy po niemiecku, bo jakże by inaczej), gdy nagle miejsce obok mnie zajęli
dwaj dobrze znani mi (z telewizji) mężczyźni. Jeden wysoki blondyn, a drugi
taki śmieszny szatyn. Przedstawili mi się i poszli na górę po pudła.
- Robert- złapałam go za rękę-
Mam coś do nich mówić, czy lepiej będzie jak się nie będę odzywała??
-Nie mam pojęcia. Nie
testowałem jeszcze twojego niemieckiego, ale mogę to nadrobić- zaczął mnie
namiętnie całować.
- NEIN! – położyłam mu palec na
ustach- Es gibt keine Möglichkeit.( tł: Nie ma mowy.)- O słyszysz. Chłopaki cię
potrzebują.- klepnęłam go w tyłek i poszłam do łazienki.
~~II~~
Dom był już prawie pusty.
Zostało nam jeszcze tylko przeniesienie wszystkich pudeł, ale tym już się
zajmie firma, którą wynajął Robert. Przenosimy się, a raczej mój partner się
przenosi do Bawarczyków. Nie jestem z tego powodu zachwycona, ale ja mam
najmniej do gadania. Podjął decyzję zanim mnie poznał, wiec… co ja mogę?
b Koledzy Lewego to naprawdę
fajni goście. Miło mi się z nimi ,gadało’. Wprowadzili do tego pustego
pomieszczenia nieco humoru i radości. Zaprosili nas nawet na imprezę. Niedaleko
domu Marco jest jakiś mały klubik. Jak powszechnie wiadomo, poza stadionem nic
w tym Dortmundzie ciekawego nie ma. Nie są dumnymi właścicielami mega,
wypasionych klubów, ani tym podobne. No cóż. Możemy się jedynie nacieszyć tym
co mamy.
- Skarbie, gotowa już jesteś??
– ocho. Pan Robert Lewandowski zaczyna się niecierpliwić. Nie powiem, bo dużo
czasu zajęło mi przygotowanie się na tą imprezę. Nie mogłam znaleźć połowy
swoich rzeczy w walizce.
- Tak, tak. Już schodzę. –
miałam na nogach niebotycznie wysokie szpilki. Postawiłam jedną nogę na
schodach i o mały włos bym się nie przewróciła. Scena ta wyglądała jak z jakiej
Bollywoodzkiej produkcji.
- Ślicznie wyglądasz.-
powiedział podając mi rękę
- Ty również , Milordzie- oboje
się zaśmialiśmy i wsiedliśmy do taksówki.
Na miejsce dojechaliśmy w
jakieś 15 minut. Nie było to daleko,
ponieważ Dortmund to małe miasto. Robert zapłacił za podwózkę, a ja podeszłam
do jego kolegów.
- Cześć chłopaki.- uśmiechnęłam
się
- Witaj- pocałowali mnie w
policzek i zaprowadzili do środka.
Piłkarski przywilej jest taki,
że w każdym klubie musisz mieć swoją lożę. Inaczej fani zjedzą cię żywcem, a
napalone laski zadrapią na śmierć. Usiedliśmy wygodnie na wielkich kremowych
kanapach oczekując przyjścia kelnera. Był nim taki młody przystojny chłopka.
Nie powiem, bo było na czym oko zawiesić. Muzyka, jak to muzyka. W każdym
sektorze inna. Fanatyków klubowej było najwięcej. Wmieszaliśmy się w tłumy i
wywijaliśmy na parkiecie. Podczas tego wieczoru dostrzegłam coś nietypowego w
zachowaniu Roberta.
- Możesz mi powiedzieć co ty
odwalasz? – opuściłam ręce i spojrzałam w zapite oczy mojego ukochanego
- Tańczę?- spytał
- Nie! Obmacujesz na moich
oczach jakąś laskę!- wykrzyczałam mu prosto w twarz i uciekłam stamtąd
A masz Malicka to czego tak
bardzo pragnęłaś. Mogłaś się domyślić. Gdyby był wierny od początku to nie
zdradziłby Anki , gdyby był wierny teraz to pozostałby przez cały wieczór z
tobą. Dręczyło mnie to wszystko. Nie takiego życia chciałam. Myślałam, że to
będzie inaczej wyglądało. Przetrwałam dla niego największe huragany i burze.
Utrzymałam się pomimo tych wszystkich obelg rzucanych pod moim adresem i w
jedną noc zdałam sobie sprawę z tego, że jak ktoś zranił raz, to zrobi to po
raz kolejny. Czuję się beznadziejnie. Tak bardzo skrzywdziłam Anię. Dlaczego aż
tak pode się zachowałam?? Dlaczego posunęłam się tak daleko?? . Nie wiem jak
mogłam być na tyle głupia, że dałam się mu zbajerować i wciągnąć w to wszystko.
- Majka!
- Wojtek!- I o to co się stało.
Wpadłam na niego na ulicy. Jak się później okazało przyjechał tu po to by pogodzić się z Lewandowskim. Miał
świadomość tego, że jesteśmy razem, a i tak chciał utrzymywać z nami kontakt.
- Kiedyś ci obiecałem, że jak
wyjedziemy z mazur to nadal się będziemy spotykać.- usiedliśmy na ławce w parku
i podjęliśmy rozmowę. Tak bardzo chciałam się w tamtym momencie do niego
przytulić.
- Wiem. – popłynęła mi łza –
Przepraszam cię za wszystko. Za to co zrobiłam tobie, Ani, Robertowi i jego
rodzinie. Mogliby być teraz tacy szczęśliwi, a ja wszystko spieprzyłam.
- Maja uspokój się. To była
decyzja twoja i Lewego.
- Wiesz co mnie najbardziej
boli? To, że zraniliśmy wszystkich dookoła, a to całe zło powróciło do MNIE i
tylko do MNIE ze zdwojoną siłą. Lewy jest taki beztroski. Podrywa sobie teraz
jakąś pustą blondynkę w klubie.
- Założę się, że nie jest
trzeźwy.
- Pijany jak szpadel.
- Nie przejmuj się nim tym
bardziej, że sama nie jesteś w lepszym stanie.- uśmiechnął się
- Zawieziesz mnie do domu?
- Nie. Zawiozę cię do mnie do
hotelu, a rano spotkamy się z Robertem.
- Ok. Niech będzie.
Wojtek wziął mnie pod pachę i
zaprowadził do samochodu. Wsiadłam i od razu zasnęłam. Przyjechaliśmy pod
wielki budynek. Przetarłam moje zaspane oczy i wysiadałam z samochodu, kierując
się w stronę recepcji. Wojtek wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju. Położył delikatnie
na łóżku i przykrył moje ciało satynową pościelą.
- śpij słońce.- pogłaskał mnie
po policzku i ucałował w czoło.
- Co ty robisz?- obruszyłam się
- Zdejmuję ci buty. Chyba nie
chcesz spać w szpilkach? -Nie odpowiedziałam, ponieważ odpłynęłam do cudownej
krainy Morfeusza.
~~II~~
Miałem koszmar. Śniło mi się,
że wczoraj na imprezie pożegnalnej zdradziłem Maję i znowu moje życie się
spieprzyło. Dla pewności szybko otworzyłem oczy i przekręciłem się na bok, by
powitać gorącym pocałunkiem moją piękną dziewczynę. Ku mojemu zdziwieniu nie
było jej obok. Myślałem, że poszła zrobić mi niespodziankę i szykuje śniadanie.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, założyłem spodnie i zszedłem na dół. Nie
myliłem się. Usłyszałem głośną chrzątaninę dochodzącą z kuchni i szybkim
krokiem poszedłem w jej kierunku.
- Cześć ska… A kim ty jesteś?-
o kurwa! A jak to nie był sen i ja rzeczywiście zdradziłem Majkę!? Po mojej
głowie krążyły bezsensowne pytania, a w mojej kuchni siedziała jakaś paskudna
blondyna
- Część kocie!- zrobiła coś
w stylu ,, mmraaauuu’ i zaczęła się do
mnie ślinić.
- Możesz mi wytłumaczyć kim
jesteś i dlaczego siedzisz w mojej kuchni!? Gdzie jest moja dziewczyna!?-
zdenerwowałem się
- Mam na imię Caroline skarbie
i jestem byłą dziewczyną Marco. Pamiętasz już??
- O BOŻE!!- stuknąłem się w
czoło. No tak. Jak ja się mogłem nie domyślić.
- Wczoraj nie byłeś w stanie na
nic konkretnego- puściła do mnie oczko- Miałam nadzieję, że dzisiaj wszystko
dokończymy, ale nic mi nie mówiłeś, że masz jakąś dziewczynę.-prychnęła
-Czyli, że my… No wiesz…-
plątałem się
- Spokojnie. Nie zdradziłeś
swojej laski. Przez całą podróż do domu miałeś zasunięty rozporek.
- Ok. Bogu niech będą dzięki.-
złapałem się za głowę i odetchnąłem z ulgą, ale to był dopiero początek moich
problemów. Nie miałem pojęcia co się zaraz stanie.
Do domu weszła Maja z ….. Z
WOJTKIEM!? A co on tu do cholery robi!? Nieistotne. W każdym bądź razie ten
dzień to była pierwsza większa awantura.
- Kto to jest i co ona robi w
twoim mieszkaniu!! – Maja wymachiwała nerwowo rękoma
- Skarbie ja ci zaraz wszystko
wytłumaczę.
- Wiesz co Lewandowski!? Ty to
jednak świnia jesteś! – Wojtek włączył się do rozmowy
- To może ja już sobie pójdę-
powiedziała Corolina. Wiedziałem, że
Maja z Wojtkiem nic nie skumali. Odprowadziłem dziewczynę do drzwi i wróciłem
do nich
- To nie jest tak, jak oboje
myślicie. Ona pomogła mi się dowlecz do mieszkania i tyle.- tłumaczyłem
- Yhm.. Jasne. I co!? Może
jeszcze mi powiesz, że siedzieliście sobie do rana i rozmawialiście o
pierdołach- Malicka wstała z zajmowanego wcześniej miejsca i
zaczęła chodzić w te i z powrotem
- Nie, ale my nic nie zrobiliśmy!
Przyrzekam…- złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie.
Odgarnąłem jej
włosy z policzka i chciałem pocałować, ale odwróciła się- Maja no..
- Wojtek, mogę u ciebie
przenocować- spojrzała na Szczęsnego
- Majka!- krzyknąłem i chciałem
ją za wszelką cenę powstrzymać
- Czego! Zostaw mnie ! Nie
miałam pojęcia, że mnie też zdradzisz! Widocznie wy wszyscy tak macie!
Znajdujecie kobietę, rozkochujecie ją w sobie, a na sam koniec zostawiacie!
- MAJKA!!! Nie zdradziłem cię i
nigdy tego nie zrobię!!!!- nie wytrzymałem, nerwy mi puściły. Widać było, że
się z lekka przestraszyła mojej reakcji- Przepraszam cię skarbie- przytuliłem
ją- Nie chcę cię stracić. Uwierz mi, bo mówię prawdę. Carolin może to
potwierdzić.- przekonywałem ją
- Co z tego, że ona mi zacznie
coś tłumaczyć, jak ja i tak nic nie zrozumiem!
- To mi zaufaj… Proszę- wtuliła
się we mnie. Dotknąłem dłonią jej głowy i czesałem jej długie włosy palcami-Jest
ok.??.- pocałowałem ją w czoło. Zabrała swoje rzeczy i poszła bez słowa do
sypialni. Zostałem sam z Wojtkiem.
- Chcesz czegoś dobrego do
picia?- spytałem
- Dawaj.
Było w tym wszystkim coś
nietypowego. Niepokoiło mnie to, że wszyscy nam tak szybko zaczęli wybaczać. W
mediach to z nas taka sławna para jak transfer do Barcy Neymara. Anka mnie
nienawidzi, ale pomimo wszystko z taka łatwością przyszło jej oddanie mi
kluczy. Wojtek był zakochany w Majce. Ba! Nawet byli razem, a teraz siedzi u
mnie w ogrodzie i jak gdyby nigdy nic popijamy sobie piwko. Coś czuję, że ta
awantura to był początek tornada.
- No i co ? Zamierzasz mi tak
zwyczajnie wybaczyć to wszystko?
- A dlaczego nie.- odpowiedział
patrząc przed siebie
- A może dlatego, że miałem
romans z dziewczyną, w której się kochałeś. A może dlatego, że jestem
skończonym idiotą i może dlatego, że nikt nie pozostawił na mnie suchej
nitki.?????- popatrzyłem w jego stronę
- Chyba nie myślisz, że przez
laskę zerwałbym przyjaźń-prychnął- Było, bo było, ale się skończyło. W morzu
jest wiele ryb. Świat nie kończy się na Mai.- wziął łyk piwa. Zaśmiałem się pod
nosem. Nie wierzyłem w to co przed chwilą usłyszałem. – No Robert daj spokój.
Nie przyjechałem tu po to żeby się kłócić. Sztama- wyciągnął do mnie rękę.
- Sztama!- odwzajemniłem gest i
poklepałem go po plecach
- Co na to wszystko twoja
matka?
- Ciężki kaliber stary. Jest
wściekła. Jakby mogła to powiesiłaby mnie za jaja za to co wywinąłem Ance, a
Majkę już oceniła i nie chce się z nami
spotykać. Jak na razie…
Moja sytuacja z rodziną była
bardzo nieciekawa, z resztą u Mai też kolorowo nie było. Na happy end też się nie zapowiadało… Trzeba
walczyć do samego końca. Życie mnie wiele nauczyło… Maja przetrwała wszystkie
fale kulminacyjne, więc i ja je przetrwam. Zrobię to dla niej, dla siebie, dla
nas. Chciałbym, żeby to była ta odpowiednia kobieta. Co prawda jest ode mnie
młodsza o 6 lat, ale różnica wieku nie gra roli. Ważne, że się kochamy.
_____________________________________________________________________
Witam was w ten piękny wakacyjny, sobotni poranek :)
Cieszycie się, że już są Wakacje?? Ja bardzo, ale troszeczkę szkoda mi rozstawać się z moją klasą :/ Chodziliśmy razem do szkoły przez 10 lat :)) Szmat czasu :) Bardzo szybko to zleciało :/
Dobra. Parę słów o rozdziale :) Nudy!!! Tak przysłodziłam początek, że aż mi się niedobrze zrobiło. Końcówka bardziej mi się podoba, nie wiem jak wam?? odcinek stworzony został w czasie mojego chwilowego braku weny, dlatego nie zachwyca :) Obiecuję poprawę i proszę o rozgrzeszenie :))
Wiem, że wolicie parę Maja + Robert :D Cieszy mnie to, ale ja nie przestanę was zaskakiwać.
Zdradzę tyle, że jeszcze wiele się w ich życiu wydarzy :))
Dobra. Nie będę się rozpisywała.. Jestem chora ( tak wiem, paradoks xD Koniec czerwca, a ta pisze, że jest chora ) i ubolewam nad tym bardzo :))
Wczoraj miałam ognisko pożegnalne. Wróciłam do domu z posklejanymi włosami od żywicy i całą brudną kurtką( którą dzisiaj wyrzuciłam) również zapaskudzoną tym świństwem :))
Pechowy ze mnie człowiek :D
Nie przynudzam już więcej :D Kochane moje!! Czytajcie, komentujcie i chwalcie się swoim początkiem wakacyjnych dni :D
Pozdrawiam Maja :**